12

669 62 11
                                    


- Jesteś gotowy? - spytałam Itachiego.

Ten tylko potaknął. Położył się na stole tak abym miała dobry dostęp do jego oczu. Mimo, że jesteśmy w tym samym wieku, to on zawsze szybciej rósł.

Złożyłam potrzebne pieczęci i wzięłam się do pracy.
Nie było to łatwe zadanie. Czułam, że coś zepsuje i Itachi umrze.

Nie wybaczyłabym sobie tego, gdyby zmarł z mojej winy.


                                                                                              ***

Skończyłam po 12 godzinach. Nie było to łatwe zwłaszcza, że towarzyszył mi stres.
Obandażowałam bratu oczy, a sama usiadłam pod ścianą.

Byłam zmęczona. Straciłam całą swoją chakrę. W pewnym momencie czułam, że usnę.
Ale udało się. Wszystko wyszło w porządku, znaczy mam taką nadzieję.

Itachi teraz spał. Musiałam go uśpić, by nie czuł takiego bólu.
Sama też byłam wykończona i zasnęłam na siedząco.

***

Po jakimś czasie obudził mnie cichy głos brata. Wzdrygnęłam się, bo miałam nadzieję, że pośpi do jutra.

- Midori. Jesteś tu? Jak poszło? - spytał.

Nie widział, że śpię. Nie mógł też wyczuć mojej obecności, bo nie miałam ani trochę chakry.

- Jestem tu. Jak się czujesz? - spytałam, wstając i podchodząc do stolika.
- Chyba dobrze. Kiedy będę mógł... - zaczął.
- Jutro zdejmę ci bandaże i dokończę pewną rzecz. Zdolny do widzenia będziesz już za 3 dni, a wrócić na misję dopiero za tydzień. - przerwałam mu wiedząc o co zapyta.
- Dobrze. Jestem wdzięczny, że to dla mnie robisz. - oznajmił z uśmiechem.
- Jesteś moim braciszkiem. Dla ciebie zrobiłabym wszystko. - oznajmiłam.
- Ja dla ciebie też. - powiedział.

***

Następnego dnia miała trwać druga część operacji.Nie będzie trwała aż tak długo, ale za to będzie jeszcze trudniejsza.

Ponownie musiałam uśpić Itachiego. 

Po kilku głębokich wdechach wzięłam się do roboty. Złożyłam pieczęcie i zaczęłam

odzyskiwać sharingana w zdrowym oku.

***

[Tydzień Później]

- Itachi jak się czujesz?- spytałam wchodząc do pokoju brata.

- Lepiej niż zwykle. Jeszcze raz ci dziękuję. - oznajmił z uśmiechem.
- Nie masz za co braciszku. - oznajmiłam.
Właśnie! Pain kazała ci przekazać, że idziesz ze mną i Kisame na misję. - dodałam.
- Misja? Mam nadzieję, że nadal potrafię walczyć. - oznajmił wstając z łóżka.
- Miałeś tylko tydzień przerwy. Nie przesadzaj staruszku. - oznajmiłam śmiejąc się.

Zapomniałam, że Itachi jest już zdolny do chodzenia samemu. Szybko wybiegłam z pokoju brata, żeby ten nie odwdzięczył się za moją złośliwość.

- Heeeeej mój piękny pomidorku. - krzyknął Hidan widząc mnie.
- Witam mój bananku. - powiedziałam śmiejąc się.
- Bananku? - spytał zdziwiony.
- Hidanek Bananek. - wyjaśniłam mu śmiejąc się.

- Może chcesz zobaczyć mojego bananka? - spytał poruszając znacząco brwiami.
- Chyba podziękuję. - oznajmiłam wytykając mu język.

- HA! Słyszycie wszyscy?! Nie powiedziała nie! - zaczął krzyczeć zadowolony na całą bazę.
- Nikogo tu nie ma. - oznajmiłam patrząc z poirytowaniem na szarowłosego.
- Jeszcze przed chwilą byli tu kurwa prawie wszyscy. - oznajmił drapiąc się po głowie i rozglądając się po bazie.
- Wyszli jak zacząłeś krzyczeć. - oznajmiłam.
- Czyli jak nikogo nie ma. To może... - zaczął, znów poruszając brwiami.

- Daj spokój. Jestem zmęczona. - przerwałam mu.
- Z wami zawsze tak kurwa jest. Albo was głowa napierdala, albo jesteście zmęczone. - żalił się.


Spojrzałam na niego z rozbawieniem. Podeszłam bliżej i pocałowałam go. Chłopak pogłębił pocałunek. Chyba miał nadzieje, że jednak zrobiło mi się go szkoda, ale nie doczekanie. Kiedy się od siebie "odessaliśmy" spojrzałam na chłopaka.

- To ci będzie musiało wystarczyć. - oznajmiłam rozbawiona.
- Mało kurwa pocieszające. Drugiego dostanę? - spytał z nadzieją w głosie.

- Idę na misję. Może później. - oznajmiłam wytykając mu język.

***

 Razem z Itachim i Kisame ruszyłam na misję. Uchiha nie wiedział iż ma on swojego drogocennego sharingana. Nie chciałam mu nic mówić wolałam, żeby sam to odkrył.

- Too.. może pierwszym naszym przeciwnikiem zajmie się Itachi? - zaproponowałam.
- Dlaczego? - spytali obydwoje w tym samym momencie.
- Niech rozprostuje kości po tygodniu nic nie robienia. - zaśmiałam się.


Podeszłam do Kisame i powiedziałam mu na ucho o co dokładnie mi chodzi.  Ten tylko się uśmiechnął zgadzając się na moją prośbę.

***

Wreszcie natrafiliśmy na jakiegoś przeciwnika. Itachi miał wielkie pole do popisu.

Cały czas unikał włączenia sharingana. Czy on naprawdę uwierzył w to, że go stracił?

- Itachi użyj sharingana! - krzyknęłam do brata.

Uchiha trochę się wzdrygnął, ale zaufał mi. Włączył swojego sharingana, a zaraz potem zakończył walkę używając jednego z genjutsu.
Itachi stał jeszcze chwilę osłupiały. Nie wiedział z jakiej racji ma sharingana.
Szybko do niego podbiegłam.

- Jak ci się udało odzyskać też mojego shraingana? - spytał nadal osłupiały.
- To nie twój. - oznajmiłam z uśmiechem.

- To kogo? - spytał mało rozumiejąc.
- Mój. - odpowiedziałam mu.

Rodzeństwo Uchiha [NarutoFF]Where stories live. Discover now