9

723 55 1
                                    

Po porannym treningu wracałam do bazy. Strasznie byłam zmęczona, więc modliłam się tylko by położyć się spać. Co z tego, że było przed południem.

Wchodząc do bazy usłyszałam kłótnię. Jeszcze tylko tego brakowało. Już chciałam wrócić i do pokoju wejść przez okno, ale pomyślałam, że raz się żyje. Weszłam do środka i zobaczyłam Hidana kłócącego się z Zetsu. Dobrze chociaż, że nie z Itachim. 

- Zaraz ci wyjebię tą taczką! - wrzasnął Hidan.
- Moje roślinki muszą mieć miejsce.- oznajmił Zetsu układając kaktusa na stoliku.
- Zaraz ci tego kaktusa wjebie w dupę jak go nie zabierzesz. - ciągnął dalej Hidan.
- W moim ogrodzie skończyło się miejsce. Gdzieś muszą stać. - mruknął Zetsu.
- To sobie je wpierdol do pokoju, a nie nakurwiłeś pełno w salonie. - prychnął szaro włosy.
- W pokoju też nie mam miejsca. - oznajmił Zetsu.
- Jest tu pełno ziemi i po chuj ta taczka? - prychnął Hidan.
- Zaraz je zabiorę tylko poukładam roślinki. - mruknął Zetsu układając kolejnego kaktusa tym razem na parapecie.

Spojrzałam z poirytowaniem na nich. Głośno westchnęłam i postanowiłam to wszystko wyjaśnić.

- O co znowu..- zaczęłam.
- O Midori! Kochanie moje! Czy nieprawdaż, że tych kaktusów jest tu w chuj za dużo? - zaczął Hidan obejmując mnie.

Myślał, że wezmę jego stronę? Niedoczekanie!

- O co się tak zdenerwowałeś? - mruknęłam patrząc na szaro włosego.
- Najebał tej ziemi wszędzie i tych kaktusów. Po chuj nam tyle tego? - zaczął mówić wymachując przy tym zabawnie rękoma.
- Zaraz wyjebie ci tą taczką. Uspokój się. - westchnęłam.

- Od ciebie zawsze. - oznajmił Hidan poruszając brwiami.

- Z kim ja żyję... - mruknęłam.

- Z nami! - krzyknął Tobi wchodząc do bazy razem z Painem.
- Skąd tu tyle ziemi? Kto ma tydzień sprzątania? - mruknął Pain.
- A kurwa zgadnij! - warknął Hidan.
- Hahahaha. - zaśmiałam się.
- Bardzo kurwa śmieszne. - mruknął Hidan.

Wytknęłam chłopakowi język i skierowałam się w stronę mojego pokoju.

- Zaraz do ciebie zawitam! - wrzasnął z salonu.

- Spieprzaj! - odkrzyknęłam mu.

Kiedy weszłam do pokoju od razu rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.

***


Po jakimś czasie snu poczułam, że coś, a raczej ktoś głaszcze mnie po głowie.
Od razu odskoczyłam momentalnie spadając z łóżka.

- To tylko ja. Przecież cię nie zgwałcę. - zaśmiał się Hidan.
- A skąd mam wiedzieć? - mruknęłam wracając na łóżko i kładąc głowę na ramieniu szaro włosego.

Chłopka nic nie powiedział. Siedział cicho nic nie mówiąc i wpatrywał się w okno.

- Co ty taki cichy? Jeszcze przed chwilą chciałeś wyjebać Zetsu z taczki.- spytałam spoglądając na chłopaka.
- Czuję jakby ktoś mnie obserwował i to jeszcze tak w chuj. - oznajmił cicho.

Zdziwiły mnie jego słowa. Cały czas spoglądał w okno.
Nie rozmyślałam długo i odpaliłam sharingana, żeby sprawdzić czy naprawdę ktoś nas obserwuje.

- Gnojek. - mruknęłam pod nosem.
- Przecież nic nie odjebałem. - oburzył się Hidan.

- Nie ty. - mruknęłam.

- Chociaż raz. Jak nie ja to kto? - spytał.
- Itachi. Te jego kruki są wszędzie. - warknęłam i wstałam z łóżka.

Hidan coś jeszcze do mnie mówił, ale go nie słuchałam. Wyszłam z pokoju i zaczęłam szukać Itachiego.

Długo to nie potrwało. Wchodząc do kuchni od razu zauważyłam brata siedzącego i rozmawiającego z Kisame.

- Miałeś mi ufać! - krzyknęłam waląc pięścią w stół.

- Przecież ci ufam. - mruknął.
-  Naprawdę? Co twój kruk robił przed moim oknem? - oburzyłam się.
- Nie wiem. - odpowiedział.
Kiedy zaczniemy trening? - zmienił temat.
- Nie zmieniaj tematu! Pytała się o coś.. - warknęłam.
- Dałem dziś wolną rękę krukom. Miały latać i obserwować teren. Możliwe, że akurat wtedy przelatywał przed twoim oknem. - mruknął.
- Powiedzmy, że ci wierzę. - rzuciłam i wyszłam z kuchni.  


***

Zbliżamy się już końca. Obiecuję, że zakończenie będzie

spektakularne :)

Myślę, że the end nastąpi tak w 11 lub 12 rozdziale.
Troszkę brakuje mi pomysłów, heh.

Jak się podoba Hidan? Starałam się, żeby był taki
no Hidanowy XDD

Rodzeństwo Uchiha [NarutoFF]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz