Rozdział 10

320 37 27
                                    

Theo

Tym razem udaje nam się nie spóźnić do szkoły, z czego strasznie się cieszę, bo nie milem ochoty znowu siedzieć w kozie. Z drugiej strony nie musiałem dzięki temu oglądać mamy w takim stanie... Chciałbym, żeby w końcu się ogarnęła i zaczęła normalnie żyć, bez tego idioty, który tylko ciągnął ją na dno.

- Shailene! - Rozlega się głośny krzyk na korytarzu, a następnie Miles zamyka Shai w niedźwiedzim uścisku. - Ty się dziś nie spóźniła, bo ja wczoraj był smutny, że ty z nami nie jechała autobusem!

- Dzisiaj już z wami pojadę, spoko - uśmiecha się. Chyba za to lubię Shai. Przy doborze znajomych nie patrzy na ich mowę, strój czy stan materialny. Czym się kieruje? Może po prostu lubi różnorodność? Sądząc po tej grupie, to chyba najwłaściwsza ocena. - Hej, może wszyscy wpadniecie do mnie po szkole?

- Ja dawno nie był u ciebie, a więc ino przyjdę.

Podchodzi do nas Zoë i Ansel.

- Cześć, Theo - wita się chłopak i patrzy na mnie maślanymi oczami. Czuję się trochę nieswojo, ale nie roztrząsam tego tematu.

- Cześć - odpowiadam, wyciągając z szafki podręczniki i wkładam je do plecaka.

- Siema! - Słyszę męski głos i odgłos uderzenia. Okazuje się, że to Will walnął Ansela w plecy, a ten wygląda jakby Will przestawił mu płuca. Kątem oka spoglądam na Shai, która widząc Willa natychmiast chowa głowę w swojej szafce. To dziwne, wydawało mi się, że zawsze jest taka pyskata, silna i niczego się nie boi. Ale osoba Willa sprawia, że Shai kurczy się w sobie. Dlaczego? Pewnie nigdy się nie dowiem... W zeszłym roku oboje przenieśli się tu z Los Angeles. Może kiedyś byli ze sobą?

- Cześć, Will - odpowiadam, a reszta patrzy ze zdziwieniem to na mnie, to na kapitana szkolnej drużyny koszykarskiej.

- Przyjdziesz dzisiaj na trening? Odbywa się w przerwie na lunch.

Świetnie, i tak nie mam nic do jedzenia, ani nawet pieniędzy, żeby sobie coś kupić. Już miałem ściemnić, że boli mnie brzuch i dlatego nie jem, ale ta wymówka spadła mi z nieba.

- Jasne, czemu nie - wzruszam ramionami.

- Zoë, słyszałem, że chcesz wstąpić do cheerleaderek - Will mierzy ją wzrokiem i na jego twarzy pojawia się uśmiech. - Myślę, że masz duże szanse.

- Eee... dzięki? - Odpowiada Zoë, która pewnie nie wie jak zareagować na ten niespodziewany komplement.

Will odchodzi, ale po drodze szepcze jeszcze coś do schowanej w swojej szafce Shai. Nie słyszę dokładnie co, ale zauważam, że pięść dziewczyny zaciska się mocno na drzwiach od szafki, aż bieleją jej palce. Czy tylko ja to zauważyłem?

- Dziś po szkole spotykamy się u mnie, co wy na to? - Proponuje Shai, jak gdyby nigdy nic, jakby nic się nie wydarzyło. Potrafi się idealnie maskować, z jej twarzy nie można wyczytać niczego.

- A zamkniesz Grubego Georga w innym pokoju? - Pyta Ansel.

- Kto to Gruby George?

- No mój kot, opowiadałam ci o nim - Shai przewraca oczami. Serio? Mam krótką pamięć. - Ansel się go boi. Ale ty wiesz, Ansel, że on umie otwierać drzwi. Rzuci się na klamkę i...

- ... i zrobi dziurę w drzwiach - kończy ze śmiechem Zoë.

- Ej! Żadnych żartów z jego tuszy! On jest po prostu puszysty.

- Gruby i tłusty.

- Bardzo mylna diagnoza.

Rozlega się dzwonek, więc ruszamy do sal, a Zoë i Shailene wciąż się przekomarzają.

***

- Przyszedłeś! - Woła Will, kiedy pojawiam się na sali gimnastycznej. - Słuchajcie chłopaki! To jest Theo z Anglii i będzie starał się o miejsce w naszej drużynie.

- Siema, stary! - Ktoś krzyczy w moim kierunku i nagle rzuca piłkę w moją stronę. Łapię ją bez problemów, w ostatniej chwili. - Może coś z niego będzie - słyszę komentarz za sobą.

Po drugiej stronie sali odbywa się próba cheerleaderek. Gdy widzą, że przyszedłem, przerywają i podchodzą do nas. Przedstawiają mi się po kolei, Angel zdążyłem już poznać. Ostatnia jest nieco wyniosła, ale uśmiecha się do mnie słodko.

- Jestem Ruth, kapitan cheerleaderek! - Przytula się do mnie, a do moich nozdrzy dochodzi intensywny,  słodki zapach jej perfum. Jej oczy błyszczą się z podekscytowania, kiedy się ode mnie odrywa i na mnie patrzy. - Mam nadzieję, że dostaniesz się do drużyny - puszcza mi oczko i odchodzi z koleżankami.

- Dobra chłopaki, zaczynamy trening! - Zbierają się w okręgu i Will wznosi okrzyk - Dzikie koty!

- Grają razem! - Odkrzykuje reszta drużyny. Miło byłoby się do niej dostać...

CDN.

🤤
👇🏿

🤤👇🏿

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
dream team (SHEO STORY) Where stories live. Discover now