Rozdział 3

531 44 39
                                    

***

***

Ups! Gambar ini tidak mengikuti Pedoman Konten kami. Untuk melanjutkan publikasi, hapuslah gambar ini atau unggah gambar lain.

***

Próbujemy przemknąć się cichaczem obok gabinetu dyrektora, żeby dotrzeć do sali lekcyjnej, ale oczywiście, swoim zwyczajem, dyrektor nagle otwiera drzwi z wielkim hałasem. Theo podskakuje, nieźle wystraszony, trzyma się za serce, a ja parskam śmiechem, widząc jego reakcję.

- Witam państwa po wakacjach! - Woła radośnie dyrektor.

- Dzień dobry, panie Laritate! - Odpowiadam równie radosnym tonem. - Brakowało mi pana przez te dwa miesiące.

- Woodley, Woodley, dlaczego mnie to nie dziwi, że się spóźniłaś? Nawet pierwszego dnia szkoły?

- Autobus szkolny mi zwiał, jeśli już jesteśmy przy tym temacie, to uważam, że ten kierowca robi mi na złość. Widział, że biegnę i tym bardziej przyspieszył, żeby mi uciec!

- Dobra dobra, Woodley. A kim jest twój kolega? - Przerywa mi dyrektor.

- Theodore Taptiklis, nowy uczeń z Wielkiej Brytanii - przedstawiam Theo.

- Dzień dobry, panie dyrektorze - wtrąca Theo.

- Dla kogo dobry, dla tego dobry. Zostajecie w kozie po lekcjach, Woodley. I pan również, panie Taptiklis - pan Laritate uśmiecha się złośliwie.

- Ooooch, całe lato zastanawiałam się co słychać u pana koni!

- Wszystko ci powiem, jak będziecie siedzieć w kozie. Do zobaczenia po lekcjach, Shailene i Theodore.

Uśmiecham się do niego i odchodzimy z Theo ma schody.

- W której sali masz spotkanie z opiekunem? - Pytam.

- W 104 - odpowiada Theo, sprawdzając to na telefonie.

- Hej, to razem ze mną! Dobra, chodź, bo zostało jeszcze tylko pięć minut!

Wspinamy się na pierwsze piętro i wpadamy spóźnieni do sali.

***

Tegoroczny plan nie jest taki straszny jak się spodziewałam.

Algebra cz. 2
J. angielski
Chemia
Rozwój zainteresowań
J. hiszpański
Historia Ameryki
WF

I tak codziennie.

Wychodzimy z sali i od razu dopada do mnie Zoë.

- No stara, czemu się spóźniłaś?

- Pytasz mnie tak, jakby to był mój pierwszy raz - przewracam oczami.

- Aż tak bardzo stęskniłaś się za Laritatem? - Zoë zaczyna się śmiać.

- Taaaa i za jego końmi - uśmiecham się szyderczo.

- Chyba za jego koniem - porusza brwiami Zoë.

- Obrzydziłaś mi życie, dzięki! - Warczę, po czym zauważam wychodzącego z klasy Theo. - Theo! Chodź na sekundę!

Chłopak podchodzi z nieśmiałym uśmiechem, więc przedstawiam go Zoë.

- Zoë, to jest nasz nowy kolega z Anglii, Theodore Taptiklis, który woli jak się na niego mówi Theo. Theo, to moja najlepsza przyjaciółka, Zoë Kravitz.

- Miło mi - Theo ściska jej rękę, a Zoë uśmiecha się pod nosem. Wiem już co jej chodzi po głowie i będę musiała jej to z niej wybić jak najszybciej.

- Pokaż, co teraz masz - wyrywam mu kartkę i ją czytam. - Angielski z Zoë.

- Oooo jak miło, zaopiekuję się naszym nowym kolegą - przygryza wargę.

- Może odprowadzę was pod salę? - Proponuję.

- Nie trzeba, idź na algebrę, bo się jeszcze spóźnisz... A już zarobiłaś siedzenie w kozie. Chyba że chcesz zostać na noc z Laritatem...

- To moje największe marzenie - przewracam oczami. - Do zobaczenia na rozwoju zainteresowań - mruczę pod nosem i odchodzę w stronę sali matematycznej.

Zoë idzie z Theo, a ja czuję ukłucie zazdrości. Moja przyjaciółka co kilka dni zmienia chłopaków i zauważyłam, że Theo wpadł jej w oko. Muszę go przed nią ostrzec, bo wyraźnie ma na niego ochotę.

***

- Shai! - Krzyczy z daleka Miles i podbiega do mnie, podnosząc mnie i okręcając wokół własnej osi. - Ja tęsknił jak nie wiem!

Miles spędził całe wakacje w Teksasie u dziadków, więc nie widzieliśmy się od czerwca. Trochę się za nim stęskniłam, za jego sucharami, które bez przerwy opowiada.

- Siema Miles, co tam u twoich dziadków? - Pytam, siadając w przedostatniej ławce przy oknie. Miles siada przede mną i odwraca się w moją stronę, wyciągając z plecaka segregator.

- W porząsiu, my mieli naprawdę pracowite lato - Miles ściąga swój kowbojski kapelusz, bo w sali zaczyna zbierać się coraz więcej ludzi, co oznacza, że nauczyciel już idzie. Nie znosi jak ktoś ma jakieś nakrycie głowy na sobie w sali lekcyjnej. - A co ty robiła?

Kiedyś dużo osób śmiało się z zabawnej wymowy Milesa, ale z czasem zdążyliśmy się przyzwyczaić.

- Wałęsałam się po mieście z Zoë, jak zwykle robiłyśmy kawały turystom...

- A ja w końcu się nauczył doić krowy!

Świetnie.

Chciałabym mu coś odpowiedzieć, ale do sali wchodzi mój znienawidzony nauczyciel od algebry. Męczyłam się z nim dwa lata temu, a rok temu odpoczęłam psychicznie podczas uczenia się geometrii z całkiem przyjazną nauczycielką.

- Witam po wakacjach. Może odświeżymy sobie na początek pamięć... I zrobimy kilka zadań z pierwszej części algebry. Hmm... Panienko Woodley. Zapraszam do tablicy - uśmiecha się złośliwie w moją stronę.

Ty chuju, przeklinam go w duchu.

CDN.

😘

dream team (SHEO STORY) Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang