Rozdział 5

383 38 51
                                    

***

***

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

***

W końcu nadchodzi długa przerwa na lunch. Dosłownie umieram z głodu, kiedy kierujemy się na stołówkę. Stajemy w długiej kolejce uczniów, nerwowo stukam butem o posadzkę, jakby miało mi to pomóc lub cokolwiek przyspieszyć.

- To prawda, to co słyszałem o amerykańskich szkołach? - Zagaduje Theo.

- Zależy co słyszałeś - patrzę na niego, nie przerywając stukania. Szybciej, kurwa.

- O tym podziale, no wiecie, cheerleaderki, drużyna futbolowa, kujony, chuligani i tak dalej... - brunet omiata wzrokiem salę, gdzie faktycznie, cheerleaderki siedzą przy swoim stoliku, głośno chichocząc do swoich sałatek, jakby sałata opowiadała jakieś mega śmieszne kawały.

- To naturalne, że ludzie dokonują podziałów, zwłaszcza nastolatkowie. Ale nasza ekipa jest dziwna... popatrz, mnie można podpiąć pod chuligana, Ansel jest kujonem, Zoë w tym roku zgłasza się do naboru cheerleaderek, Miles... no cóż, Miles to Miles, no i teraz jesteś ty. Tworzymy mieszankę wybuchową, ale jakoś nam się razem układa. Uzupełniamy się - wzruszam ramionami, po czym w końcu docieram do jedzenia. Biorę sobie ogromnego cheeseburgera z frytkami. No cóż... do cheerleaderek na pewno nie przyjęliby mnie z moimi nawykami żywieniowymi.

Nie to co kiedyś...

- Czyli należę do waszej paczki? - Pyta Theo i rozgląda się. Przewracam oczami i wciskam mu do ręki herbatę. - Skąd wiedziałaś? - Dodaje, zdziwiony.

- Szósty zmysł, uważaj, bo się zarazisz - odpowiadam. - Tak, myślę, że już możesz nazywać się członkiem naszego małego gangu. Możemy się nazwać... dream team. Taa, wiem co zaraz powiesz. Jak to się dzieje, że ona jest taka kreatywna?! - Kręcę teatralnie głową. - Nie wiem. Taka się urodziłam.

Theo parska śmiechem i nasza czwórka idzie szukać wolnego stolika.

- Tutaj! Ja nam zajął miejsca! - Wrzeszczy Miles z drugiego końca sali. Macha do nas ręką, a inni patrzą na niego dziwnie. Jedna dziewczyna nawet zaczyna się śmiać, co wzbudza we mnie skrajne emocje. Jakim prawem ta słodka idiotka się z niego śmieje? Bo co? Bo mówi inaczej niż pozostali? To czyni go wyjątkowym. Nie jest taki jak reszta, poza tym... to mój przyjaciel. Nikt nie będzie się śmiał z moich przyjaciół. Wytężam mózg, żeby zapamiętać dokładnie jej twarz. Nie ma w niej nic wyjątkowego, więc mogłabym ją pomylić z inną słodką blondyneczką. Załatwię to później... Wytłumaczę jej, jak nie należy się zachowywać...

A jak ty się kiedyś zachowywałaś?

- Cześć Miles - witam się z nim. - Poznaj naszego nowego kolegę, Theo Taptiklis z Anglii.

- Hej - Theo podaje rękę Milesowi, którą ten ściska.

- No fajnie, że ja cię poznał. Ja by bardzo chciał kiedyś pojechać do Anglii!

- Może kiedyś was tam zabiorę. Na przykład w wakacje... moglibyśmy pojechać do moich dziadków - proponuje Theo.

- Byłoby wspaniale, Theo - odpowiada Ansel, patrząc na niego rozmarzonym wzrokiem. Kopię go w kostkę, więc krzywi się i jego oczy wypełniają się łzami. Ups... Chyba kopnęłam za mocno. Trudno.

Zabieramy się za jedzenie. Kiedy jestem w trakcie opróżniania talerza z frytkami, do naszego stolika podchodzi jedna z cheerleaderek. Szczuplutka blondynka o niebieskich oczach, długich nogach, z rozkosznym uśmiechem słodkiej idiotki. Chwila, jak ona się nazywała? One wszystkie mi się mylą...

Kiedyś ci się nie myliły...

Ach, tak. Angelina. Ale wszyscy mówią do niej Angel. Może i ma wygląd aniołka, ale wiem, że w głębi serca to straszna zołza. Wredna, podła suka.

A ty?

- Heeeej - wita się słodko, kładąc rękę na ramieniu Theo. Ten odwraca się i patrzy na nią ze zdziwieniem. - Hmm - zaczyna chichotać, a ja mam wrażenie, że od przewracania oczami moje gałki oczne pozostaną już na zawsze białe. - Jesteś nowy, prawda? - Kolejna przerwa na chichot. Co ją tak śmieszy?! - Theo, prawda? Tak się zastanawiamy z przyjaciółkami... - wskazuje na stolik cheerleaderek, które jak na zawołanie zaczynają chichotać. Boże, trzymajcie mnie. - Czy się do nas nie przyłączysz... nie musisz przecież siedzieć z nimi - obrzuca nas takim wzrokiem, jakbyśmy byli jakimś podgatunkiem ludzi, z którym nie należy mieć nic wspólnego.

Nie tak patrzy się na Shailene Woodley.

Theo patrzy na nią ze zdziwieniem, po czym wstaje.

CDN.

Cześć! 🤙🏿🌚

dream team (SHEO STORY) Where stories live. Discover now