Przyznaj to w końcu.

3.6K 317 40
                                    

Budzę się rano w ramionach Chrisa, który śpi z otwartą buzią i równomiernie oddycha. Korzystam z okazji i idę pod prysznic. Widzę swoje odbicie w lusterku i jestem zawiedziona, bo myślałam jednak że wyglądam odrobinę lepiej. Mam popuchnięte, zaropiałe oczy a moje poczucie własnej wartości spadło do zera, kiedy przyznałam sama przed sobą, że kocham Lauren. To chore, ale tak jest i muszę to jak najszybciej przerwać, bo mam narzeczonego, którego też kocham. I biorę ślub. A ta dziewczyna zadrwiła ze mnie, jak z każdej innej swojej naiwnej zdobyczy. Przyjechała do Miami, żebym zdradziła Chrisa. Powiedziała mi o tym a ja sama pozwoliłam, na to wszystko, co między nami się stało, ale tak na prawdę co się stało? Pocałowałyśmy się raptem trzy razy a ja wyolbrzymiam całą sytuację. Jestem nienormalna.


- Cami? - słyszę głos Chrisa i w pośpiechu ubieram apaszkę.

Pozostaję goła, kiedy wchodzi i uśmiecha się mierząc całe moje ciało. Schylam się po ręcznik, który jest złożony i leży na półce, kiedy nagle apaszka rozwiązuję się na dobre i czerwono fioletowy ślad ukazuję się jego oczom. Widzę po nim, że od razu łączy wszystkie fakty ze sobą i obdarza mnie zabójczym spojrzeniem.


- C-co to jest? - podnosi głos. Jestem przegrana, gorąco uderza we mnie z potężną siłą. Muszę powiedzieć mu całą prawdę i wyjechać z nim jak najszybciej, ale nie mogę. Coś wewnątrz mnie nie pozwala mi tego zrobić i klnę w myślach na siebie za to, że nie myślę racjonalnie nawet wtedy, gdy wszystko się wali.

- Ja ci wszystko wyjaśnię. - mówię spokojnie. Podchodzę do niego i chcę złapać go za dłoń, ale odpycha ją w ułamek sekundy.

- To mów kurwa, zdradziłaś mnie?! Z kim? - krzyczy wymachując rękoma. Mogłam się tego spodziewać i oszczędzić nam tej kłótni, mówiąc mu wszystko kiedy przekroczył próg tego hotelu.

- Uspokój się. Byłam na imprezie. Upiłam się i w sumie nie pamiętam jak do tego doszło, ale nie zdradziłam cię z nikim! - również krzyczę.

- A to nie jest zdrada? - wrzeszczy zaciskając swoje ręce w pięści.

- Jest. I przepraszam cię za to. - łzy ciekną mi policzkach i jego oczy odrobinę łagodnieją.

 - Z kim?

- Z przypadkowym chłopakiem z plaży. - kłamie zamykając oczy i pozwalając łzom ulecieć spod moich powiek.

- Ale dlaczego? - pyta.

- Zdenerwowałeś mnie, okej? Poszedłeś na imprezę i przez przypadek odebrałeś telefon, który zapewne miałeś w spodniach. Bawiłeś się tam świetnie sądząc po śmiechach tych kobiet. - unoszę się. Wiem, że to podłe, co teraz robię ale tak będzie lepiej. Gdybym powiedziała mu, że to Lauren, znalazł by ją i zaczęli by się bić.

- Przeprosiłem cię za to. I nie zdradziłem cię nigdy w życiu, dlaczego więc ty to zrobiłaś, bo cię zdenerwowałem? Takie jest twoje wytłumaczenie? Trochę marne, nie uważasz? - parzy na mnie z poniżeniem a w jego oczach widzę pogardę.

- Nie chciałam. - płaczę jak małe dziecko i pocieram twarz dłońmi.

-  Nie płacz. Muszę jechać na lotnisko, porozmawiamy o tym jak wrócisz z tej wyspy. - odpowiada i wychodzi z łazienki trzaskając drzwiami.

Pośpiesznie za nim wychodzę, ale jego wzrok mówi mi, żebym najlepiej się nie odzywała.

- Pójdziesz mi po śniadanie? Bo nie starczy mi czasu i zapakuję sobie do pudełka, zjem po drodze. - pyta i od razu przytakuję.

Another Wedding Camren Where stories live. Discover now