Nigdy bym się na to nie zgodziła.

3.6K 302 61
                                    

- Camila! - krzyczy Dinah, kiedy w końcu udaję mi się ją znaleźć.

- Hej. - całuję ją w policzek i podaję rękę kobiecie obok.

- Normani. - przedstawia się.

- Camila. - mówię.

Czarnoskóra piękna kobieta obdarza mnie uroczym uśmiechem. Jej falowane, czarne włosy opadają na ramiona a jej oczy błyszczą w świetle klubowych lampek. Jest ode mnie wyższa i czuję się przez to onieśmielona.

- Siadaj Mila! - mówi Dinah.

- Idę po drinka, chcecie? - pyta Normani i wstaję poprawiając swoją czarną sukienkę. Dziwnie się czuję ubrana tylko w białe spodnie i krótki top z nadrukiem.

- Ja mam jeszcze. - unoszę drinka.

- Mi możesz wziąć - Dinah podnosi swoją pustą już szklankę i mówi do Normani, na co ta puszcza jej oczko.

- O mój boże, zarumieniłaś się. - śmieję się na co Dinah bije mnie w ramie.

- Może. - odpowiada.

- Czyli bajerujesz z naszą szefową? - pytam figlarnie.

- Tak dokładniej to nie jest naszą szefową. Prowadzi dział marketingowy i przyjechała do nas na staż. - opowiada dziewczyna.

- Na ile? - pytam popijając swojego drinka.

- Na miesiąc. Ale przyznaj jest gorąca!

- Nie wiem. - odpowiadam beznamiętnie.

Owszem jest ładna, ale nigdy nie interesowały mnie kobiety.

- Oj Mila daj spokój. Zjadasz ją wzrokiem. - śmieję się z jej głupoty.
Czuję wibracje w prawej kieszeni spodni i mimowolnie uśmiecham się na wiadomość od Chrisa. Życzy mi miłego wieczoru i piszę, że za mną tęskni. Odpowiadam mu tym samym i blokuję telefon.

Podnoszę wzrok i widzę jak Normani prosi Dinah o taniec. Przygryzam wargę widząc jak moja przyjaciółka peszy się na jej propozycje.

- Camila, chodź z nami! - krzyczy ciemnoskóra.

Ociągam się, ale ostatecznie ląduję na parkiecie. Tańczę przyglądając się ich sprawnym ruchom. Ocierają się o siebie i głośno śmieją. Dopijam drinka i łapię się za następnego. Wyrywam go z ręki Dinah, która rozlewa go po parkiecie nie zwracając na to uwagi.
Tańczę w rytmie klubowej muzyki i szczerze się do Dinah, która kołyszę właśnie Normani w swoich objęciach.

***

Szukam numeru na taksówkę w swoim telefonie. Czuję się pijana, ale staram się zachowywać przynajmniej pozory najbardziej trzeźwej z naszej trójki.
Normani trzyma się poręczy, żeby nie upaść a Dinah cały czas się śmieję. Kompletnie nie wiem z czego. Pod klubem stoi pełno ludzi a ja skanuję wszystkich wzrokiem w poszukiwaniu Lauren. Miałam dać jej znać, ale nie spotkałam ją w klubie.

- Taksówka będzie za trzy minuty.

- Mila! Zanieś mnie do domu. - przyjaciółka podciąga ręcę w górę a ja unoszę brew i się śmieję.

- Normani, zabieraj ją do domu. - zwracam się do dziewczyny, na co ta kuca naprzeciwko Dinah. Pochyla się i mówi jej coś na ucho. Po minie Dinah wiem, że nie chcę słyszeć tego na głos.

- Jasne! Nie krępujcie się. Zamówić wam druga taksówkę? -piszcze a Dinah wybucha śmiechem. Jej policzki przybierają purpurowego koloru.

- Pojedziemy jedną głupku. - Dinah podnosi się i całuje mój policzek.

Another Wedding Camren Where stories live. Discover now