Nie chcę zostać z tobą sama

4K 368 42
                                    

Lauren's pov

Siedzę w minibarze popijając drinka o smaku cytrynowym, skanuję parkiet w poszukiwaniu dziewczyny, na którą można rzucić chociaż oko, ale nic z tego. Z daleka dostrzegam Dinah, która porusza biodrami obok tej całej Normani. Potwornie nudzę się na tych pieprzonych wyspach, wolę wrócić do siebie z dala od tej pomylonej rodziny i pierdolonej Cabello, która wnerwia mnie od kiedy spotkałam ją na pasach, jak omal nie wpadłam pod jej samochód. 

- Co jest? - pyta barman i przerywa mi mój wewnętrzny monolog. 

- Co ma być? - krzywię się na jego uwodzicielski uśmiech, którym obdarza mnie, kiedy podaję mi kolejnego drinka. 

- Na mój koszt. - mówi i przysuwa szklankę obok mojej dłoni. 

- Ta, dzięki. - odpowiadam i odwracam się  w stronę parkietu ignorując jego obleśną uśmiechniętą mordę. 

Widzę trzy dziewczyny, które bawią się jak pieprzone bachory na jakieś zabawie urodzinowej. Cabello wywija swoimi pośladkami a ja stąd widzę z trzech facetów, którzy patrzą na jej obcisłe białe spodnie. Mam na nią niemałą ochotę, ale od wczoraj nie zamieniła ze mną ani jednego słowa. Niech się pierdoli, zdradziła Chrisa i tak już nic tego nie odwróci. 

- Lauren, chodź zatańczyć. - krzyczy Normani, na co kiwam przecząco głową. 

Jestem zbyt trzeźwa, żeby ktokolwiek mógł wyciągnąć mnie na parkiet, ale podchodzę do nich i omijam spojrzenie Camili w moją stronę. Zerkam na nią, dopiero wtedy gdy odwraca wzrok i rozmawia na ucho z Dinah. Ma zaczerwienione policzki i zwilżone od jakiegoś drinka usta. 

- Co z tobą? Potańcz z nami! - namawia mnie Normani i przez chwilę bujam się z nią w rytmie jakiejś dennej muzyki. 

- Chodź się napić drinka. - mówię do niej, kiedy muzyka na chwilę ucicha. 

- Teraz coś dla zakochanych par, łapiemy swoje drugie połówki. - echem odbija się głos dj i wysyłam półuśmiech Normani, która już miała się zgodzić. 

Dziewczyna łapie Dinah w objęcia i owija swoje dłonie na jej karku. Widzę jak Camila się ewakuuję w stronę baru i kieruję się za nią. Przyda mi się miła pogawędka z Karlą. 

- Hej. - łapię jej ramię, kiedy udaję mi się przecisnąć przez tłum ludzi. 

- Hej. - rzuca i zamawia drinka odwracając się do mnie tyłem.

Barman podaję jej pełną szklankę napoju i uśmiecha się do niej tym swoim paskudnym ryjem. Rzucam w niego zabójcze spojrzenie, na co unosi ręce i oddala się obsługiwać następnych klientów.

- Nie pij tyle Karla. - napieram rękoma na stół i patrzę na profil jej twarzy. 

- Nie twój interes Jauregui. - prycha i przechyla szklankę w której znajduję się jakiś niebieski trunek.

- Upijesz się. - docinam jej. 

- Nie tak bardzo, jak ty.

Rozmyślam dokładnie nad jej słowami przez dłużą chwilę.

- Założę się, że nie wypijesz tych szotów. - wskazuję palcem na reklamę widniejącą tuż nad nami. - Chodzi o to, że dostajesz dziesięć szotów i każdy jest coraz mocniejszy. - opowiadam i dopijam swój trunek. 

- Wiem, o co chodzi. I nie, nie będę ci niczego udowadniać jeśli o to chodzi. 

- Nie dasz rady. - parskam i wysyłam jej kpiący uśmiech. 

- Jesteś zbyt słaba, nie umiesz się zabawić. - dodaję i widzę, że dziewczyna gotuję się na moje wścibskie komentarze w jej stronę. 

- Poproszę te szoty! - słyszę jej krzyk przebijający się przez muzykę. 

Another Wedding Camren Where stories live. Discover now