Westchnąłem i otworzyłem następnego smsa. Wysłała go... osiem godzin po pierwszym...

Bealu, dlaczego nie odpisujesz? Na co czekasz? Mama

Ostatni przyszedł dzisiaj rano.

Bealfurze, jeśli nie odpiszesz do 17.30 dzwonię do Charliego.

Popatrzyłem na zegarek. Miałem jeszcze godzinę, ale mama była znana ze swojej popędliwości.

Spokojnie mamo. Już odpisuję. Nie wszczynaj alarmu. Beal :*

Wysłałem wiadomość i zacząłem pisać nową.

Jest fantastycznie. Oczywiście pada. Chciałem napisać dopiero jak będzie o czym. Szkoła niezła, tylko trochę bezbarwnie. Poznałem parę fajnych osób, które siadają teraz ze mną na stołówce. Twoja bluzka jest w pralni chemicznej. Miałaś ją odebrać w zeszły piątek. Nie uwierzysz, Charlie kupił mi furgonetkę! Jest super, mimo że jest stara to jest bardzo solidna - dla mnie wystarczy. Też za tobą tęsknię. Niedługo znowu napiszę, ale mam zamiaru sprawdzać telefonu co pięć minut. Wyluzuj, weź głęboki wdech. Kocham cię mamo. Beal :*

Postanowiłem, że przeczytam ponownie Wichrowe wzgórza, które właśnie przerabiamy na angielskim, gdy Charlie wrócił do domu, byłem pogrążony w lekturze. Straciłem poczucie czasu... szybko popędziłem do kuchni podać mu obiad.

- Beal? - zawołał słysząc mnie na schodach.

- Cześć tato. Witaj w domu

- Hej... co tak ładnie pachnie? Zrobiłeś obiad?

- Mhmm i od dzisiaj nie dotykasz niczego w kuchni zrozumianooo???

- No niech ci będzie a co zrobiłeś? - mówiąc to uśmiechnął się.

- Stek i ziemniaki z przyprawami

Podałem mu talerz i od razu zaczęliśmy jeść. Przez kilka minut jedliśmy w milczeniu, ale ta cisza nie była krępująca. Poniekąd nadawaliśmy się do mieszkania razem.

- A jak tam w szkole? Masz już jakichś kolegów? Albo jakieś koleżanki?

- Chodzę na kilka przedmiotów z taką jedną Jessicą. Siadam z jej paczką na stołówce. Jest jeszcze Mike. Bardzo uczynny chłopak. W ogóle wszyscy są bardzo mili - z jednym bardzo ciekawym wyjątkiem...

- To na pewno Mike Newton. Miły dzieciak. Porządna rodzina, jego ojciec ma sklep ze sprzętem sportowym za miastem

- ...Znasz może rodzinę Cullenów? - zapytałem ostrożnie.

- Doktora Cullena? Jasne. To wielki człowiek

- Ich dzieci... Trochę się wyróżniają

- Ech, ci ludzie - westchnął - Doktor Cullen to doskonały chirurg, który mógłby pracować w każdym szpitalu na świecie i zarabiać dziesięć razy więcej niż teraz. Mamy szczęście, że jego żona zgodziła się zamieszkać w tym małym mieście. Też miałem wątpliwości kiedy się ty sprowadzili z piątką adoptowanych nastolatków. Bałem się, że będą z nimi problemy, ale okazało się, że to dojrzali dobrze wychowani młodzi ludzie - Hm... widać, że bardzo ich szanuje... może lepiej nie będę opowiadać mu o swoich doświadczeniach z Edwardem.

- W... wydają się mili, zauważyłem, że trzymają się razem i... i wyglądają niesamowicie - dodałem, bo popatrzył się na mnie z pytaniem widniejącym w jego oczach.

- Żałuj, że nie widziałeś samego doktora. Dzięki bogu jego małżeństwo jest udane. Wiele pielęgniarek ze szpitala ma trudności z koncentracją kiedy Cullen kręci się w pobliżu - jeśli on też wygląda jak młody bóg to się nie dziwię...

Obiad dokończyliśmy w ciszy a po zjedzeniu go zabrałem naczynia i je umyłem, bo nie było czegoś takiego jak zmywarka w kuchni. Gdy skończyłem udałem się na górę i przebrałem się w za dużą koszulkę, którą bardzo lubiłem. Sięga mi do połowy ud i jest biała. Kładąc się spać jedyne o czym zdążyłem pomyśleć było to, że od dzisiaj pewnie tak będzie wyglądał nasz rozkład dnia... Cisza tej nocy była tak kojąca, że od razu zapadłem w sen.

***

Reszta tygodnia była bardzo spokojna. Przyzwyczaiłem się do kolejności zajęć. Do piątku nauczyłem się rozpoznawać niemal wszystkich uczniów, poznałem też imiona większości z nich. Osoby z mojej drużyny siatkówki wiedziały już, że nie należy podawać do mnie piłek i trzeba stawać przede mną, gdy przeciwnik celuje w moją stronę. Byłem zadowolony z tak obranej taktyki. A co do Edwarda, on nie przyszedł ani razu do szkoły do tamtego dnia. Mike i reszta cały czas mnie dopytywali czy z nimi pojadę na wycieczkę do La Push Ocean Park, której termin wypadał za dwa tygodnie. Przyjąłem zaproszenie jedynie z grzeczności - plaże w moim przekonaniu powinny być suche i gorące.

W piątek wszedłem do sali z biologii, zupełnie nie myśląc czy zastanę w niej Edwarda. Najwyraźniej postanowił porzucić szkołę. Chcąc nie chcąc, nadal martwiłem się o to, że to właśnie ja jestem powodem tego, że nie chodzi on do szkoły, choć przypuszczenie to było bardzo głupie. W mój pierwszy weekend w Forks też nie wydarzyło się nic ciekawego, posprzątałem i pomyłem cały dom bo nie miałem co nic do roboty i strasznie mi się nudziło. W niedzielę wybrałem się do miejscowej biblioteki i stwierdziłem, że niedługo muszę się wybrać do Olympii lub doSeattle w poszukiwaniu jakiejś dobrej księgarni. Przez te calutkie dwa dni cały czas padało bo jakby inaczej... eh ten deszcz mnie dobija znowu będę nieprzytomny...

Zmierzch || bxb (trwa rewrite)Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt