Chapter 13

1.4K 249 125
                                    

JUNGKOOK

Dlaczego całując Jimina, nie poczułem nienawiści, a coś całkowicie innego?

Ciche mlaśnięcia i urywany oddech oraz moje dłonie na jego gorących policzkach sprawiły, że czułem się jak w niebie. Głupia Wrona zawładnęła całym mną, a co gorsza podobało mi się to. Jego bliskość całkowicie mnie rozgrzała. Nawet wałęsający się wokół nas Yug nie był w stanie mnie rozproszyć.

Przechyliłem głowę na bok. Coraz bardziej zatracałem się w tym rosnącym we mnie uczuciu. Pragnąłem tak trwać bez końca, jednak nie mogłem sobie na to pozwolić, dlatego odsunąłem się od starszego, ciężko wzdychając.

– Głupia Wrona – mruknąłem. Czułem na swoich policzkach gorące rumieńce. Nie podobało mi się to.

– To teraz co? Sprawisz, że trening nie będzie taki łatwy, czy zrobisz mi krzywdę, gdy będę spał?

– Nie zrobię tego, głupi – pstryknąłem go palcami w czoło, unikając jego spojrzenia. – Po prostu...

– Po prostu co? – powtórzył wyraźnie zaciekawiony.

– Nie powiem ci tego – odpowiedziałem zawstydzony.

Nie lubiłem rozmawiać o swoich uczuciach, dlatego ciężko przychodziły mi takie wyznania, chociaż tak naprawdę nigdy nikomu niczego nie wyznawałem. Swoje myśli zostawiałem dla siebie i nie powinno to nikogo obchodzić.

– Mam za ciebie dokończyć? – zapytał, a gdy nie odpowiedziałem, odkaszlnął teatralnie w pięść i przyciągnął mnie do siebie za biodra, co wprowadziło mnie w zakłopotanie.

– Więc... Muszę zaczekać, aż przekonasz samego siebie do swoich uczuć. Mam rację?

Uniosłem brwi w niedowierzaniu. Aż tak dobrze mnie znał? Przecież mieszkaliśmy ze sobą bardzo krótko. Może on mnie śledził i prowadził wywiady z wszystkimi osobami, które mnie znały. W odpowiedzi skinąłem głową twierdząco.

– Ale to nie znaczy, że będzie łatwo, Jungkookie – przeczesał zmarzniętą dłonią moje włosy.

– Nie rozumiem.

– Co z tego, że przekonasz samego siebie, skoro ja nie będę nic czuł? Musisz mnie przekonać do tego, że jesteś osobą wartą każdego zachodu.

– Jeszcze czego – mruknąłem niezadowolony. Myślałem, że jak go pokocham, on od razu będzie mój... Dlaczego to nie mogło być prostsze?

– Czyli mam udać, że to spotkanie nie miało miejsca?

– Nie – odpowiedziałem cicho. – Zrobię to. Udowodnię ci, że jestem wart wszystkiego. Nie tylko zachodów, ale i każdej twojej wolnej chwili.

Nie dając mu odpowiedzieć, wtuliłem się mocno w jego ramie, żeby ukryć wielkie rumieńce i swoje zdenerwowanie.

Przegrałem walkę ze sobą.

***

Dziwnie czułem się ze świadomością, że Jimin wie o moich uczuciach. Nie potrafiłem popatrzeć na niego z wyższością i wytknąć mu nawet najdrobniejszy błąd. Miałem wrażenie, że złagodniałem, a nie chciałem tego.

Jimin nie pozwalał mi się całować i z trudnością przystawał na przytulanie się. Myślałem, że od teraz wszystko będzie inne, że okazywanie czułości będzie czymś normalnym, ale grubo się pomyliłem. Często jedyną bliskością była walka podczas treningu. Co z tego, że przez ostatnie miesiące właśnie tak wyglądała nasza relacja. Chciałem więcej, dlatego wpadłem na pewien ciekawy pomysł.

Tydzień po wizycie premiera, zrobiłem w moim i Jimina pokoju małe przemeblowanie. Od czegoś trzeba było zacząć, prawda? Dlatego złączyłem nasze łóżka, żeby chociaż podczas snu być blisko niego.

Chyba zacząłem popadać w jakąś obsesję...

ALE! Przyrzekłem mu udowodnić swoją wartość. On zawrócił w mojej głowie prawie nic nie robiąc, za to ja muszę się postarać. Nie chcę być jedyną przegraną osobą z naszej dwójki.

Moje rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi pokoju. Nie był to Jimin, bo on zwykle po prostu wchodził. Wygładziłem jeszcze pościel na moim łóżku i poszedłem otworzyć niespodziewanemu gościowi wrota do mojego królestwa.

– Jungkookie, mogę dziś wypożyczyć Yuga na małe badanie? – zapytał Kihyun.

– Miło cię widzieć, hyung. Ładna dziś pogoda, co nie? Ach, Yug? Dobrze, że pytasz hyung. Czuje się dobrze i oczywiście, że możesz go zabrać – powiedziałem, ze sztucznym uśmiechem na twarzy.

– Co z tobą nie tak? – skrzywił się. – To do ciebie nie podobne. Stało się coś? Może jesteś chory? – Położył dłoń na moim czole. – Pip, pip, pip. Osobnik jest – spojrzał na mnie w styku „dokończ zdanie", na co westchnąłem teatralnie przewracając oczami.

– Nie jestem chory, hyung. Bierz Yuga i idź. Katara pewnie czeka.

– Jak kocha, to zaczeka – wzruszył ramionami. – Poza tym... Wiem, że nie jesteś chory. Tak samo, jak wiem co robiliście wtedy na polanie – uśmiechnął się cwaniacko.

– Jak to? – zapytałem zaskoczony.

– Testowałem tamtego dnia autopilota w moich dronach. Jak się okazało, uchwycił was na polance, Jungkookie.

– Nie jestem zakochany – mruknąłem. – Idź już.

– Yug – gwizdnął, cały czas na mnie patrząc. – Chodź, wilczku – klepnął swoje udo, na co zwierze od razu zareagowało.

– Dlaczego tak bardzo mnie atakujecie? – spytałem, gdy starszy się już odwrócił. – Jakbym chciał sobie kogoś znaleźć, to bym to zrobił.

– Nie pamiętam, żebyś kiedykolwiek był tak pogodny, jak teraz – rzucił przez ramię, po czym ruszył przed siebie, dając Yugowi się wyprzedzić.

Tyle z rozmowy. Co on sobie myślał? Że jego słowa coś dadzą? Jeszcze czego.

Zamknąłem drzwi z hukiem, po czym rzuciłem się na łóżko Jimina i przytuliłem do siebie jego kołdrę. Czy chociaż raz mógłbym zrobić coś samodzielnie? Dlaczego podczas ostatnich misji nie zabijali za mnie? Nie potrafiłem zrozumieć ich intencji...

Nagle drzwi się otworzyły, a do pokoju wszedł nie kto inny, jak Jimin. Pewnie był w mieście na zakupach, czy coś w tym stylu.

– Um... Jungkookie. Co się stało z moim łóżkiem? – zapytał.

– Ciebie też miło widzieć, Wrono – westchnąłem, nie unosząc się z łóżka.

Usłyszałem, jak Jimin za mną położył siatkę chyba na podłodze, a następnie podszedł do łóżka, po drodze zdejmując buty. Nie minęła chwila, a starszy siedział obok mnie. Nie mógł przyjść później?

– Tak, oczywiście. Miło cię widzieć, Jungkookie. Teraz możesz mi wytłumaczyć o co chodzi z tymi łóżkami.

– Nie chcesz mnie całować, a przytulanie to rzadkość, więc muszę sobie jakoś radzić, no nie?

– Co racja, to racja – wykonał jakiś bliżej nieokreślony ruch, po czym położył się obok mnie. Nawet na niego nie spojrzałem. To przez niego stałem się taki delikatny. Nie powinienem taki być.

– Wrono, jak długo każesz mi się męczyć? – zapytałem w końcu.

– Tak długo, aż zrozumiesz.

– Co mam zrozumieć?

– Czym jest miłość.

Gdy położył dłoń na mojej głowie, odwróciłem się do niego przodem i pozwoliłem się głaskać. Mam zrozumieć czym jest miłość?

Pf, łatwo. Katara na pewno mi pomoże.

Elite Killers: jjk + pjmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz