Rozdział 17: Dalsze rozkimy życia

2.5K 119 19
                                    

Po wszystkim. Życie w Beacon Hills wraca do normy. Ludzie, jakby nigdy nic się nie zdarzyło, chodzili do pracy lub szkoły. Byłam pewna, że ostatnie wydarzenia nie były ostatnimi. To jest miejsce, gdzie zawsze coś się dzieje. Aktualnie wszyscy siedzimy w małej kawiarni. Lydia opowiedziała mi, że kiedyś była tu cukiernia, w której sprzedawano najlepsze ptysie, a zdaniem Stiles'a pierniki. Zamówiliśmy po kawie i rozsiedliśmy na dwóch kanapach, znajdujących się tam. Ja, Isaac i Lydia usiedliśmy przy ścianie, a Scott, Stiles, Allison zajęli miejsca na przeciwko nas. Lahey rozłożył ramiona na oparciu, jakby nas obejmował. Scott nie odwracał ode mnie wzrok, no prawdziwy stalker.

- Bardzo dobrze, że mamy tą przerwę świąteczną - westchnął z ulgą Stilinski. - Mam dość uganiania się za brzydkimi kobietami.

- Zapomniałeś o tych z obsesją na stopy oraz równie sarkastycznych jak ty - dodał blondyn.

Wiedząc, że ten komentarz mówi także o mnie, uderzyłam chłopaka w ramię, a on wystawił mi język. Przy nich czułam się bardziej...ludzko? Nie musiałam zabijać na każdym kroku. Mogę powiedzieć, że lód we mnie się topi, ale nie do tego stopnia, by nie być chamska.

- Zjadłbym jakieś ciastko - Stiles potarł ręce. - Idziesz, Lydia?

Dziewczyna w odpowiedzi wstała i ruszyli do kobiety stojącej przy kasie. Sama zgłodniałam, więc chwilę po nich również zamówiłam lody z piankami.

- Będą dwie porcje - usłyszałam za sobą blondyna.

- Jeśli uważasz, Lahey, że za ciebie zapłacę to się mylisz - powiedziałam biorąc swoje zamówienie.

- Nie liczyłem na to - mówiąc to położył na blacie pięć dolarów. - Ja płacę.

Już chciałam się kłócić, ale wilkołak wrócił do naszego stolika. Po pocałunku coś między nami się zmieniło. Sprawnością jestem milsza, a on mniej upierdliwy. Wcześniej jakoś nie zauważyłam, że ma tak piękne, błękitne oczy.

Rozmyślając nad tym, czułam na sobie rażący wzrok innej osoby. Scott.

Ja wiem, wiem. Można mnie wyzywać od suk i szmat, lecz co poradzę, iż obaj są ważni. Tylko nie wiem, który bardziej...

- Clare! - Allison pstryknęła mi przed nosem palcami, przez co otrząsnęłam się z moich życiowych rozterek. - Kończ lody i idziemy.

- Co? Czemu?

- Muszę się jeszcze spakować - oznajmiła Lydia.

Ah, no tak. Martin jedzie na święta do ojca. Argent spędza je z tatą. Isaac ze Scottem i Melissą. Stiles z szeryfem, jak kolwiek dziwnie to brzmi. A ja? Niby mogę zostać u Dereka, ale nie mogę się pozbyć myśli, iż gdzieś w Meksyku żyje sobie w spokoju moja babka i wie więcej o mnie niż ja sama.

Odprowadziliśmy dziewczynę. Gdy w drzwiach pojawiła się jej matka dziwnie na mnie spojrzała. Oczy otworzyła szeroko, a usta lekko rozchyliła. Chyba nie wyglądałam jak duch? No cóż. Potem Al wróciła do siebie, miała pomoc Chrisowi w wieszaniu ozdób na choinkę. Stilinski i McCall ulotnili się jeszcze przed Argent z niewyjaśnionych powodów. Nawet się nie pożegnał...Dobra, przyznaję! Jak jakaś zakochana idiotka chciałam usłyszeć słowa na do widzenia.

Zostałam sam na sam z Isaaciem.

Długo panowała cisza między nami. Szliśmy uliczkami obok parku. Przyglądałam się każdemu napotkanemu drzewu, których braku w całym mieście nie dawało się odczuć.

- Zostajesz u Dereka? - odezwał się pierwszy Lahey.

- Chyba...w tej chwili nie jestem niczego pewna - przyznałam, przstając przy ławce, następnie na niej siadając.

- Ja jednej jestem pewien, - nachylił się w moją stronę - że zawróciłaś mi w głowie.

Chciał mnie pocałować, ale mu na to nie pozwoliłam, choć bardzo miałam na to ochotę. Coś mi mówiło, iż tak będzie lepiej.

- Ja...Isaac, nie mogę - odwróciłam od niego wzrok. - Pzepraszam...

Beta odsunął się ode mnie.

- Eh, rozumiem - przeczesał dłonią włosy. - Czujesz coś do mnie, ale i do Scotta.

Miałam otworzyć usta, aby odpowiedzieć, gdy łączył nasze usta na krótko.

- Wiedz, że będę czekał, chociażby wybierzesz jego - dokończył swoją wypowiedź. - Zakochałem się w tobie, Clare Hale.

Hale? Nigdy nikt nie zwrócił się do mnie tym nazwiskiem. Używałam go jako już osierocona dziewczynka.

Wilkołak odszedł w kierunku domu, zostawiając mnie z jeszcze większym mętlikiem niż miałam wcześniej.

637 słów

Został już tylko epilog! 😆

😢😢😢

1: All over again//Teen Wolf [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now