Rozdział 11: Powrót do przeszłości może wytłumaczyć wiele

2.8K 142 21
                                    

Dobra...od tego dnia, nienawidzę historii. Nauczycielka zrobiła kartkówkę z czasów dotyczących Napoleona, których za nic nie mogłam pojąć. Jakiś głupi kodeks i wyprawy, ugh. Na szczęście, obok mnie siedziała Lydia. Pomogła mi z, praktycznie, wszystkim.

Moim zmartwieniem i tak nie była szkoła. Po głowie ciągle krążyło mi, co może knuć Deucalion. Bliźniaki narazie się do mnie nie odzywają, w końcu się przełamią. Ilu, jeszcze chce, zabić ten ślepy wilkołak? Okey, może i też mordowałam, ale zawsze winnych. Nie mam ochoty wracać do takiego trybu życia, teraz jest dobrze.

- Clare? - odezwała się do mnie Martin, gdy brałam ksiązkę od angielskiego.

- Hmm?

- Wytłumacz mi, dlaczego od początka dnia Aiden i Ethan, nie zamienili z tobą chociaż jednego słowa?

- To zbyt skomplikowane - mruknęłam pod nosem, dosyć słyszalnie.

- Mówisz, jak zdesperowana nastolatka - dziewczyna przewróciła oczami, ponieważ spodziewała się innej odpowiedzi.

- Może...

- Ja, z ciebie, wyciągnę te informacje.

Jest nie możliwa, ale przynajmniej nie nudzę się w tym miejscu. Zamknęłam szafkę i ruszyłyśmy pod klasę.

~~~~~~~

Od kiedy nie ma pana Harrisa, który sam został ofiarą ostatnich morderstw, mamy zastępstwo z Jennifer Blake. Kobieta jest dziwna. Za miła, jak na nauczycielkę i wydaje mi się znajoma...czyli nie wróży to nic dobrego. Coś czuję, że ma coś wspólnego z ostatnimi wydarzeniami. Przyglądam się jej i przyglądam, lecz to na nic. Niewinny wyraz twarzy, spokojne ruchy. Dojdę kiedyś do tego.

Szłam przez korytarz, ku kolejnej sali, gdy zostałam pociągnięta za ramię do jakiegoś zaułka. Ta osoba przygwoździła mnie do ściany oraz trzymała mocno za nadgarstki. Zaczęłam się trzęść ze śmiechu, a on poluzował uścisk.

- Jeśli chcesz porozmawiać, nie trzeba tak brutalnie, Lahey - prychnęłam, spychając jego ręce z siebie.

- Co robiłaś rano u Scotta?! - bez owijania w bawełnę, przeszedł do rzeczy.

- Nie rozumiem, dlaczego cię to interesuje - odparłam.

- Mam dziwne, co do tego przeczucia...

- A może ci się, to po prostu, nie podoba? - chłopak odsunął się ode mnie i spojrzał zakłopotany. - No właśnie - położyłam mu dłonie na klatce piersiowej, na co się spiął - nie martw się, ja dalej, nie jestem po waszej stronie.

Jedną ręką sunęłam po jego torsie, po czym odeszłam od niego bez więcej zbędnych słów. Skręcając w kolejny korytarz wpadłam na McCalla i Stiles'a. Uderzyłam ramieniem o wilkołaka.

- Cześć... - powiedzieli, w tym samym czasie. Byli lekko zaniepokojeni, a Stilinski omało nie zaczął panikować.

Podsłuchiwali.

- Cześć - złapałam się za obolałe miejsce,z którym dokładnie po chwili, było już wszystko w porządku.

Stojąc tak przed nimi, nie odzywając się w ogóle, olśniło mnie.

- Stiles, czy przypadkiem ty nie masz jeepa?

- Mam...

- Więc słuchaj - oparłam się o chłopaka, przez co jego przyjaciel zrobił dziwną minę. - Po szkole poczekasz na mnie, a następnie zawieziesz mnie do Dereka i Cory.

- Nie ma sprawy! - stwierdził wesoło, zapominając o swoim załosnym położeniu. - Miałem zamiar tam pojechać. Będę czekał przed szkołą.

~~~~~~

Tak, jak Stiles powiedział, siedział w swoim autku. Zobaczywszy mnie, pomachał w moim kierunku. Szybkim tępem zmierzałam do jeepa. Zajęłam miejsce obok kierowcy i ruszyliśmy do loftu. Z nudów pokazywałam co chwila moje szpony. Chłopak najwyraźniej się bał, że porysuję mu "ukochaną".

- Nic nie zepsuję, obiecuję - zaśmiałam się.

- Nie jestem pewny, czy mogę ci wierzyć - odpowiedział spokojnie. Po chwli zrozumiał, że powiedział trochę za dużo.

- Stiles, wiem, że ze Scottem podsłuchiwaliście dzisiaj mnie i Lahey'a.

- My? Nie...no co ty! - zaczął panicznie się śmiać.

- Stiles...

- No dobrze! - poddał się. - Tylko nie wyrywaj mi włosów, długo je zapuszczałem!

Na te słowa wybuchnęłam śmiechem, a potem dołączył on do mnie. Nie sądziłam, że ten człowiek, umie mnie rozbawić najzwyklejszym tekstem. Nie mogąc się uspokoić dojechaliśmy na miejsce. Razem weszliśmy do budynku. Wchodząc, nie zauważyłam Dereka, a jedynie Corę i Petera.

- Clare! - dziewczyna podbiegła do mnie i przytuliła.

- Cora... - odwzajemniłam gest przyrodniej siostry. - Strasznie cię przepraszam za to wszystko, ja...

- Spokojnie, Clarie...

- Um...Clarie? - odezwał się Stiles.

- Jeśli spróbujesz mnie tak nazwać, wtedy ci wydrapię oczy, a zęby powyrywam jeden po drugim.

Chłopak chyba się zdenerwował, gdyż nerwowo przełknął ślinę. Jestem idiotką...muszę się nauczyć inaczej żyć. To będzie baardzo trudne.

- Witam, Clare - rzekła największa zmora tego świata. - Jeszcze niedawno taka mała i bezbronna byłaś...

- Jeszcze jedno słowo Peter... - syknęłam w jego stronę.

- Ooo...czyli teraz tylko Peter, a nie wujek Peter? - posłał mi swój złośliwy uśmieszek.

Wkurzył mnie, do tego stopnia, że nie kontrolowałam własnej przemiany. Wysunęłam pazury oraz kły, a oczy zmieniły kolor.

- Zabiłeś Laurę!

- A ty inne wilkołaki, które były niby winne...

Nie wytrzymałam. Rzuciłam się na niego. Moje szpony znalazły się na jego szyi, delikatnie zachaczając o jego skórę. Bicie jego serca przyśpieszyło. Ucisk jeszcze bardziej pogłębiłam.

- Przestańcie! - wrzasnęła Cora, odpychając mnie od Hale'a.

- Gdzie Derek? - spytałam, nie spuszczając wzrok z mężczyzny.

- Nie chce nikogo widzieć - odparła dziewczyna. - Nadal jest w szoku...

- Zmienił się - stwierdziłam, wróciwszy już do normalnej postaci.

- To przez te wszystkie wydarzenia z życia - dodał Peter.

- Chodzi ci pewnie o Paige?

- Kto to? - spytał Stilinski.

O niej, często się nie rozmawiało. Gdy to się stało, ja i Cora byłyśmy jeszcze za małe, aby zrozumieć. Derek, z dnia na dzień, był coraz bardzie zamknięty w sobie. Talia zawsze wytłumaczała nam jego zachowanie. Także nie mogłam pojąć, dlaczego oczy ma niebieskie, a nie żółte. Z czasem rozumiałam więcej. Ciemnowłosa dziewczyna nas już nie odwiedzała.

Peter przybliżył nam całą historię, od zdarzenia z piłką do kosza do miejsca śmierci Paige.

925 słów

Chcecie jeszcze jeden rozdział dzisiaj??😊😆😘

1: All over again//Teen Wolf [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now