Prolog

7.9K 272 31
                                    

9 lat temu

Bała się. Było to po niej widać. Przemoczone i podarte ubrania. Z ramienia leciała jej krew, kuśtykała na jedną nogę. Łzy zasłaniały jej cały obraz. Las nie wydawał się przyjazny o tej porze. Od piętnastu minut biegła bez odpoczynku. Powoli brakowało jej siły. Musiała brać coraz częstsze wdechy. Słyszała ich-warczenie obijało się jej o uszy, a świecące oczy widziała nadal przed sobą. Do końca życia zapamięta krzyk mamy, taty i małego braciszka. Na jej oczach rozerwano ich na strzępy. Nie wie, jakim cudem udało się jej uciec. To przez tego potwora ma starsznie bolącą ranę. Wreszcie coś zauważa. Dom. Ożywiona i pełna nadziei na uratowanie przyśpieszyła. Nagle echem rozlega się głośne wycie. Są coraz bliżej. Nic prawie nie widziała, oprócz światła w budynku. Skrzyp łamanych gałęzi przerażał ją. Miała już wchodzić po schodkach, gdy...nastała przed nią ciemność...

~~~~~~~~~~

(Clare)

Zaczęłam powoli się budzić. Lekko przetarłam oczy i ukazały się przede mną cztery postacie- kobieta i trójka dzieci. Patrzyłam na nich przerażona, przypominając sobie całe wydarzenia.

- Witaj - przywitała mnie kobieta. - Jak się nazywasz?

Oparłam się na łokciach i podniosłam się do pozycji siedzącej. Strasznie się trzęsłam i nadal było mi zimno, ale odpowiedziałam.

- C-Clare Namestake...

- Bardzo ładnie, a jak się czujesz? - usiadła obok mnie i uśmiechnęła się.

- Dobrze - zerknęłam na moje ramię, nie było rany. - Wcześniej leciała mi z ramienia krew, ale...ale już nic tu nie ma...

- Zagoiło się - założyła mi włosy za ucho. Przestraszyłam się i delikatnie odsunęłam od kobiety. - Spokojnie, nic ci znami nie grozi.

- Mojaa...mamusia... - po policzku spłynęła mi łza, a następnie cała ich rzeka. - Tatuś...i Jackie...

Czułam, jak serce bije mi mocniej. Patrzyłam na swoje palce, aby pozostali nie zobaczyli mojego smutku.

- Clare...Teraz my jesteśmy twoją rodziną. Laura i Cora są twoimi siostrami, a Derek starszym braciszkiem.

Zapadła cisza. Postanowili, że powinnam odpoczuwać, ponieważ czeka mnie pracowity miesiąc. Jeszcze usłyszałam za drzwiami pytanie chłopaka, co teraz ze mną będzie.

- Nie przejmuj się, Derek, mamy miesiąc do kolejnej pełni, aby nauczyć ją panowania nad sobą - odparła jego matka. - Teraz jest jedną z nas i musimy o nią zadbać. Ma tylko nas - po tych słowach odpłynęłam w krainę niespokojnego snu.

2 lata później

Ogień, tylko tyle była w stanie zobaczyć. W jednej chwili siedziała ze wszystkimi wesoło rozmiawiając i śmiejąc się, a potem podobne krzyki przerażenia, jak tamtej nocy. Zaczęli uciekać, dzieci trzymano na rękach. Razem z Talią oraz innymi próbowała znaleźć wyjście. Nagle sufit się zawalił i oddzielił ją od pozostałych. Nie wiedziała, co ma robić. Chciała ich uratować, dlatego zbliżyła się do nich.

- Clare, uciekaj! - usłyszała przejęty głos zastepczej matki. - Uciekaj jak najdalej z tąd! Pamiętaj jesteś dzielna.

Znowu huk i postać kobiety została całkiem zasłonięta. Pomyślała chwilę. Okno, to jedyny jej ratunek. Skoczyła i upadła na kolana, które starsznie ją piekły, ale wiedziała, że potem będzie dobrze. Nie. Nic już nie będzie dobrze. Przed domem dostrzegła jakąś postać. Przyglądała się pożarowi z założnymi na piersiach rękach.

"Uciekaj!" - usłyszała w swojej głowie.

Zaczęła biec, jak wtedy. Była starsza i miała więcej siły. Wbiegła w głąb lasu, nie przerywając biegu. Strach, smutek i złość rozsły z każdym nowym dotknięciem ziemi. Oczy zaświeciły się jej na żółto, przez chwilę były lekko czerwone, ale nie zauważyła tego. Przemieniła się. Biegła jeszcze szybciej. Była już bardzo daleko. Niespodziewanie poczuła ból z tyłu głowy, a las przed nią rozmazał się. Upadła bezwładnie na trawę nieprzytomna.

580 słów

Mam nadzieję, że prolog się podoba. Jeśli tak zostaw komentarz i gwiazdkę. Pierwszy rozdział pojawi się za tydzień.

1: All over again//Teen Wolf [ZAKOŃCZONA]Där berättelser lever. Upptäck nu