- Świetnie - westchnęłam. - Musicie ich szybko złapać, życzę powodzenia.
Miałam zamiar się wycofać, ale poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
- Nie. Dotykaj. Mnie - warknęłam do czekoladowookiego.
- Pomóż nam - nadal nie zdjął ręki. - Im nas więcej...
- Nie mogę. To nie znaczy, że jak wam nie zrobię krzywdy, to będę łamała wszystkie zasady mojej watahy - wyrwałam się z uścisku Scotta. - Tu wam nie pomogę.
Odeszłam. Nagle szarpnięto mną, aż uderzyłam w ścianę. Przede mną pojawił się Derek z czerwoni oczami i z zębiskami na wierzchu. Warknęłam na niego, a on mi zawtórował.
- Clare - wypowiedział moje imię z bardzo wyczuwalnym chłodem - potrzebujemy cię. Zrób to dla Cory, nie dla nas.
- Zgoda, ale w zamian, któreś z was, odrabia za mnie matmę - Derek i Mccall spojrzeli na dziewczynę.
- Oki - uśmiechnęła się niewinnie.
- Allison Argent.
- Clare Namestake.
Dziewczyna patrzyła na mnie, jak jakiś cud. Po chwili się otrząsnęła. Miałam wrażenie, iż kojarzę to nazwisko, jednak bezskutków.
- Nie ma czasu do stracenia, ruszamy! - rozkazał Alfa.
~~~~~~
Rozdzieliliśmy się. Ja poszłam ze Scottem. Allison wróciła do domu, aby nie narobić podejrzeń. Z Derekiem był Isaac.
- Wyczułam betę - oznajmiłam chłopakowi.
- Jak ty odróżniasz, nie po oczach, Alfę od bety?
- Mówiłam ci, dar.
- Ale jak go otrzymałaś? - dopytywał dalej. - Większość z nas ma wyostrzony słuch, wzrok i węch, ale nie aż tak.
- Ehh...jesteś strasznie dociekliwy. Po prostu otrzymałam ją przy ugryzieniu przez wilkołaka.
- Kto cię zmienił?
- Nie chcę o tym mówić - warknęłam. - Jesteśmy bliżej...niee...
Zatrzymałam się. Słyszałam na raz kilka dzwięków. Scott coś do mnie mówił, ale było to bardzo nie zrozumiałe. Oczy mi się zaświeciły.
- On...Tam są dzieci! - wrzasnęłam i biegłam znowu przed siebie.
Doszłam do małego lasku przy rodzinnym domu. Zauważyłam go. Wilkołak stał przed małą szopą.
- Dzieci są w środku - powiedziałam, będąc pewna, że McCall jest obok mnie. - Odwrócę jego uwagę, a ty zabierz maluchy.
Chłopak jedynie kiwnął głową i zniknął mi z pola widzenia. Wyczuwałam strach dwójki dzieci. Zaczęłam się zastanawiać, co może go od nich odciągnąć. Koło mnie leżał niewielki kamyk. Wzięłam go do ręki, następnie rzucając nim w Boyda. Na lekkie uderzenie jęknął. Rozglądał się, ale mnie nie widział. Odszedł trochę od szopy, więc Scott mógł działać. Gdy wściekły wilkołak nie znalazł nikogo, kto mógł w niego rzucić, wrócił do szopy. Podniósł ją, jednak dzieci już nie było. Zrezygnowany wybiegł z podwórka. Podbiegłam do Scotta, z którym byli dziewczynka i chłopczyk. Zadzwonił do Dereka, a ja uspokajałam dzieci. Cora i Boyd zmierzali do lasu.
- Odstawmy je pod dom i ruszajmy - zaproponowałam.
Brunet tylko się uśmiechnął. Po całej tej sytuacji ruszyliśmy ponownie za wilkołakami. Biegnąc na kogoś wpadłam. Razem upadliśmy na ziemię i się przeturlaliśmy kawałek. Kiedy otworzyłam oczy, ukazał mi się Isaac.
YOU ARE READING
1: All over again//Teen Wolf [ZAKOŃCZONA]
FanfictionTeen Wolf 3a sezon- 🔼nie wszystkie akcje i zdarzenia mogą się zgadzać🔼- 🔽dialogi w większości nie są kopiowane z serialu🔽 - Pomogłaś mi i nie tylko, tej nocy. Nie jesteś... - Niby jaka? - Chłodna, nieczuła i obojetna. Jesteś bardziej zamknięta...