Rozdział 2: Prawda nie zawsze jest przyjemna

5.1K 253 5
                                    

Derek dalej patrzył na mnie z niedowierzaniem. Czułam, jakby był inną osobą. Obojętny wzrok... Oczywiście, wiem, że ma to związek z Paige i pożarem.

- Za zabójstwo wujka Petera zostałeś Alfą - uśmiechnęłam się złośliwie.- Ciekawie...

- Do kogo stada należysz? - spytał chłodno. - Może masz własne?

Roześmiałam się, zapewne według nich trochę psychicznie, ale cóż, życie zmienia. Mnie zmieniło, aż za bardzo.

- Nie, ja należę - ponownie zabrałam odrobinę bólu blondynowi. - Niedługo się wszystkiego dowiesz.

- Co to ma, do cholery, znaczyć?! - wkurzyłam braciszka, o jo joj.

- Derek, chciałem cię spytać - Scott przerwał tą zimną wymianę zdań - czy potrafisz zrobić mi tatuaż, aby nie znikał?

Przez jego pytanie spojrzałam na swoją dziarę na ramieniu. Do tej pory pamiętam, kiedy z bliźniakami zrobiliśmy sobie takie same, księżyce w pełni.

Hale nachylił się i wyjął palnik.

- Okey...igieł się boję, ale chyba ten ogień bardziej mnie przeraża od nich - skomentował Stiles.

- Godzisz się na to? - zapytał Derek. - Będzie bolało gorzej niż cokolwiek.

- Ale warto - dodałam.

McCall'a posadziliśmy na krześle i razem ze Stiles'em mocno trzymaliśmy. Derek zabrał się do pracy. Krzyk bety był potężny, niespodziewałam się po nim tego. Po chwili na jego skórze po lewej stronie na ramieniu ukazały się dwa paski. Interesujący wybór...

- No to my będziemy się zbierać - oznajmił Stiles. Jego przyjaciel trzymał się za ramię i intensywnie się mi przyglądał. - Scott, chodź.

Brunet posłusznie wstał i ruszył do wyjścia. Otworzył drzwi, ale się zatrzymał. Zerknął na Dereka.

- Kiedy pomalowałeś drzwi? - zadał pytanie do starszego.

- Jedźcie. Scott - czarnowłosy najwidoczniej próbuje uniknąć tematu.

Podeszłam tam, gdzie stali chłopaki i przyjrzałam się jeszcze świeżo nałożonej czerwonej farbie. Była ona tylko z jednej strony i chyba Mccall też to zauważył.

- Czemu tylko od zewnątrz? - dopytywał.

- Scott.

Nie słuchał już go. Wysunął pazury i zaczął zdrapywać farbę. Robił to bardzo szybko, aż ukazał się mu znak. Scott zmarszczył brwi, jakby się zastanawiał.

- Ptaki, o których mówi Stiles, przestraszona sarna... - wszystko podsumowywał. - Tak samo, jak tego dnia, gdy zostałem ugryziony... - właśnie wszystko zrozumiał. - Ile ich jest?

Nie sądziłam, że ten wilkołak jest nawet bystry. Natomiast Derek wiedział, że po niego przyjdziemy.

- Stado - odparł na pytanie bety. - Stado Alf.

- Ale...wszyscy? Jakim cudem? - Stiles próbował zrozumieć.

- Wydaje mi się, że do tej pory mają jednego przywódcę: Deucaliona - wytłumaczył Hale. - Obserwowaliśmy ich od kilku miesięcy. Peter, Isaac i ja chcemy uratować Erice i Boyda.

Derek dokładnie wiedział, że przyszliśmy po niego. Próbuje się ukrywać, ale i uratować swoje wilkołaki. Scott ponownie zabrał głos, zwracając się do starszego wilkołaka.

- Jak sobie poradzisz z nimi...wszystkimi?

- Będzie mi potrzeba wszelka pomoc.

- Czyli wujek Peter odżył - spojrzałam na Alfę, przerywając jej wypowiedź. - I ty mu...

- Gdzie dziewczyna?

Za moim przyrodnim bratem stanął ten wcześniej nieprzytomny. Jego źrenice się powiększyły, ale nie zmieniły koloru. Rozpoznał mnie. Uśmiechnęłam się złośliwie. Domyślał się, że jestem ważna dla Dereka, dlatego też przy chłopakach nic nie powie. Był jeszcze osłabiony, ale jego serce przyśpieszyło.

- Porozmawiajcie sobie - powiedziałam. - Poczekam na zewnątrz.

~~~~~~

Długo nie czekałam. Scott i Stiles wyszli po dziesięciu minutach. Człowiek pożegnał się ze mną machając, a wilkołak tylko patrzył badawczo. Jego osoba coraz bardziej mnie intrygowała. Gdy odjechali, z domu wyskoczył Isaac i się na mnie rzucił. Złapał mnie za nadgarstki, od razu przyszpilając do ziemi. Oczka zmieniły się na żółte oraz wysunął pazurki.

- Isaac!! - darł się na chłopaka Derek. - Odsuń się od niej!!

Nie słuchał. Znudziła mi się ta szarpanina. Tym razem to ja pokazał swoje umiejętności. Wbiłam mu w plecy pazury, na co głośno jęknął i się ode mnie odsunął ciężko oddychając. Brat szybko do nas i pomógł mi się podnieść, a następnie temu kolesiowi.

- Ładnie dziękujesz za złagodzenie ci bólu - prychnęłam.

- Co cię, kurwa, napadło?! - darł się Hale. - To moja siostra!

Beta spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Miał piękne, błękitne oczy, których wcześniej nie dostrzegłam.

- Wiesz, że ona...noo...

- Wiem, - Derek patrzył na mnie z żalem - że jest ze stada Deucaliona.

- Uratował mnie - uzasadniłam. - Jestem mu wdzięczna, ale spokojnie, do niczego was nie zmuszę - zrobiłam kilka kroków w jego stronę. - Zawsze będziesz moim bratem, nie mogę cię zdradzić. Zastępowałeś mi Jackie'go i kocham cię nad życie.

Te słowa, które wcale z trudem mi nie wyszły z buzi, poprawiły humor Derekowi. Stanął przede mną i schował mnie w mocnym uścisku. Odzyskałam chociaż część rodziny. Właśnie...część...

- Muszę ci jeszcze coś powiedzieć - przyglądał się bardzo zmartwiony. - Cora żyje.

713 słów

1: All over again//Teen Wolf [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now