Rozdział 26

2.1K 203 33
                                    

Po dokładnych dziewięciu dniach, jechałem z Louis'em, do jego znajomego, który miał mi zrobić tatuaż. Czułem się jak dziecko w święta bożego narodzenia, które czeka aż święty Mikołaj przyniesie prezenty pod choinkę. Nie mogłem usiedzieć na tyłku, kręciłem się jakbym miał jakieś robaki. Ekscytacja była wręcz ogromna, będę mieć coś, co będzie mi przypominać Louis'a już na zawsze.

Gdzieś w głębi duszy, wiedziałem, że będę jego statkiem do końca życia.

Jak tylko się obudziliśmy chciałem zacząć skakać po pokoju, jak małe dziecko. Louis leżał z leniwym uśmiechem na swoich ustach i patrzył na mnie z ogromną wręcz miłością. Jakby ktoś z boku stał, mógłby stwierdzić, że w jego niebieskich oczach znajdują się serduszka.

- Jesteś cholernie uroczy Aniołku.

Zarumieniłem się na mocny czerwony, lecz po chwili puściłem szatynowi buziaka w powietrzu.

- No już chodź, bo pypcia dostaniesz.

Prychnąłem pod nosem i chciałem udawać obrażonego. Jednak kiedy ramiona Louis'a przyciągnęły mnie do niego, a lekki pocałunek został złożony w zagłębieniu mojej szyi cała 'złość' wyparowała.

Postanowiliśmy zjeść coś na mieście, ani mnie, ani już tym bardziej Louis'owi nie chciało się gotować. Więc, mała restauracja, gdzie według mojego chłopaka podają najlepsze naleśniki, brzmiała bardzo dobrze. Weszliśmy do jej środka, ja byłem wtulony w bok Alfy, mimo różnicy naszego wzrostu. Usiedliśmy przy jednym z wielu stolików, a po chwili kelner przyszedł, żeby zapytać się nas o nasze zamówienia. Lou postanowił zamówić, bo był tutaj naprawdę dużo razy i wie jakie naleśniki są najlepsze.

Po zjedzonym posiłku, pojechaliśmy do niejakiego Liam'a, którego chłopak Zayn był autorem rysunków na ciele szatyna. Kręciłem się już w samochodzie, specjalnie ubrałem się w bokserkę, żeby nie musieć rozbierać się przed obcymi dla mnie osobami. W dodatku Louis mógłby dostać jakiegoś ataku zazdrości. Chociaż trzy malinki na moim obojczyku, definitywnie potwierdzały, że jestem jego. Jak tylko znaleźliśmy się przed drzwiami, to Alfa objęła mnie w pasie.

- Tommo !

- Cześć Payno. To jest Harry mój chłopak.

Zarumieniłem się pod spojrzeniem wysokiego przyjaciela Louis'a. Nieśmiało podałem mu dłoń, a potem schowałem swoją głowę w zagłębieniu szyi szatyna.

- Chodźcie, Zayn już czeka.

Weszliśmy do wnętrza domu i ściągnęliśmy buty, a potem poszliśmy za Liam'em. Na jednej z foteli siedział czarnowłosy mulat. Najpierw zaczęliśmy rozmawiać o tym jaki chce tatuaż, wiedziałem, że czeka mnie jeszcze wypalenie go. Trochę się tego bałem, ale wiedziałem, że przy mnie zawsze będzie Louis. W razie czego zmiażdżę jego dłoń.

Siedziałem na fotelu, kiedy to Zayn robił szkic mojego statku. Trochę mnie to łaskotało, ale musiałem siedzieć nieruchomo.

- Teraz młody może trochę zaboleć.

Kiwnąłem głową i zacząłem szukać Louis'a. Stał on obok Liam'a i coś z nim dyskutował. Spojrzałem błagalnym wzrokiem, jednak szatyn stał plecami do mnie. Na moje szczęście Zayn zauważył co robię i zawołał.

- Lewis ! Chodź tutaj, bądź dobrym chłopakiem.

Louis już chwile później klęczał przy mnie, odgarnął kosmyki włosów z mojego czoła. Pocałował mnie krótko w usta, a mulat zaczął robić swoją robotę.

Bolało, cholernie bolało. Łzy były w kącikach moich oczu. Szatyn próbował jakoś odwrócić moją uwagę, całował mnie po dłoni, albo głaskał włosy. Jednak zapominałem o bólu na chwile. Byłem prze szczęśliwy, kiedy zakończyliśmy. Jednak teraz czekała mnie ta gorsza część, wypalanie.

- Byłeś dzielny Hazzie.

Dostałem czułego buziaka w czoło.

- Louis będziesz musiał go przytrzymać.

Byłem przerażony, siedziałem na fotelu w totalnym szoku. Mój chłopak przytrzymał moje ramiona, a Zayn przyłożył ogień do mojej skóry. Krzyknąłem okropnie głośno, zacząłem nawet płakać. Na końcu było najgorzej. Wtedy wydał się ze mnie ryk, a potem zauważyłem dziwną rzecz.

Byłem czarnym wilkiem.

Heej. Od razu was uspokajam, to nie będzie drama. Harry będzie wilkiem, ale mimo tego umrzemy na cukrzyce.

Nie będę jak inni składać wam życzeń na Wielkanoc, bo antychryst jestem i ich nie obchodzę xD

Ostatnie zadanie tak dobrze wam poszło, więc podnoszę poprzeczkę ^^

25 komentarzy i 50 gwiazdek = następny rozdział

Do zobaczenia kochani *-*

Rose Boy - Larry FanfictionWhere stories live. Discover now