Rozdział 10

3.7K 313 62
                                    

Moje zielone tęczówki skanowały dosyć obszerną plantacje czerwonych róż. Nie mogłem wyjść z podziwu, że Louis zrobił, to dla mnie. Prawie, że w środku stał okrągły stolik, na którym zapalone były świeczki, a pod kopułami znajdowały się prawdopodobnie jakieś potrawy. Pomiędzy różami zawieszone były lampki, które nadawały romantycznej atmosfery. Louis stał z boku i zagryzał swoją wąską wargę, widać było, że był niepewny.

- Tu jest pięknie.

Westchnąłem, a twarzy szatyna zmieniła się diametralnie. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a warga została wypuszczona spod jego zębów.

- Więc zapraszam Cię do stołu.

Wyciągnął swoją małą dłoń w moją stronę, a ja uśmiechnąłem się lekko i po prostu ją złapałem. Niebieskooki prowadził mnie między różami, które pachniały jeszcze lepiej. Niż te, które sprzedawałem w kwiaciarni. Kiedy znaleźliśmy się przy stoliku, Louis odsunął krzesło, a ja zarumieniłem się i usiadłem.

- Te świeczki są bezzapachowe, nie będą zaburzać zapachu róż.

Pokazałem swoje dwa dołeczki w policzkach, a potem poprawiłem białą chustkę, która lekko spadła na moje czoło. Nagle Louis zerwał jedną róże, która znajdowała się niedaleko jego i wstał. Podszedł do mnie i wsadził mi kwiat do włosów i pocałował mój policzek.

- Teraz wyglądasz jeszcze bardziej uroczo.

Spuściłem swoją głowę i powiedziałem prawie, że pod nosem.

- Lubię być uroczy.

Czułem, że mój wilk już przywiązał się do szatyna z niebieskimi tęczówkami. Z jednej strony chciałem, żeby został on ze mną, ale z drugiej bałem się, że będę mieć złamane serce. Serce to nie jest noga, ani ręka. Go nie uleczysz tak szybko, rany goją się zdecydowanie dłużej i czasami nawet następna osoba nie pomoże Ci tego zrobić. Mimo tego, że oddała Ci się i pokochała. Ale teraz miałem w nosie resztę życia, chciałem po prostu być kochanym i być dla kogoś kimś ważnym. Powodem jego uśmiechu, ale również zażenowania. Chciałem być ,,tym kimś'' dla Louis'a.

- Hazz?

Ocknąłem się z moich myśli i spojrzałem w niebieskie tęczówki, które wpatrywały się we mnie. Na jego twarzy mogłem dostrzec troskę, więc szybko ścisnąłem jego dłoń, która znajdowała się na stoliku i powiedziałem.

- Zamyśliłem się.

Louis posłał mi uśmiech, a chwile później wziął wino i je otworzył. Nalał czerwoną ciecz do kieliszków, a potem podniósł swój do góry. Ja zrobiłem to samo, kiedy szkło spotkało się z drugim, dosyć specyficzny dźwięk dotarł do moich uszu.

- Za nas Harreh.

- Za nas Lou.

Upiłem łyk alkoholu, a potem podniosłem kopułkę, pod którą znajdowała się pieczeń z kurczaka. Zdziwiłem się, bo rzadko które Alfy potrafią gotować. Jest to zadanie Omeg. Ale jednak ja zauważyłem małą karteczkę na swoim talerzu, wziąłem ja do ręki i przeczytałem

Jesteś dla mnie czymś większym niż zauroczenie

Heeej, od jutra mam wolne ^.^ , wiec przez całe dwa tygodnie będę tutaj naprawdę aktywna. Mam nadzieje, że rozdział się wam podoba i będziecie aktywni *.*

Do zobaczenia kochani xxx

-a.akamaihd.n@{jX

Rose Boy - Larry FanfictionWhere stories live. Discover now