- Chcę być przy tacie – odparłam cicho, zachrypniętym od płaczu głosem.

- Jest Pani w ciąży, stres...

- Wiem co powoduje stres, tak?! – podniosłam głos, na co pielęgniarka delikatnie się speszyła. – Proszę się nie martwić, poradzę sobie.

- Co się dzieje? – obok pielęgniarki pojawił się Zayn, a tuż za nim David.

- Nic się nie dzieje – warknęłam.

- Uspokój się misiaczku, nie wolno Ci się denerwować – powiedział David z zatroskaną miną.

- Jak mam się uspokoić, jeśli mój ojciec leży tutaj nieprzytomny?! – krzyknęłam.

- Clairy, przestań i choć raz się kogoś posłuchaj! – zagrzmiał David. – Wszyscy się denerwujemy, ale ty nie powinnaś, zrozum!

- Dajcie mi wszyscy święty spokój – jęknęłam zdesperowana, chowając twarz w dłoniach. Niechciane łzy ponownie naleciały mi do oczu i szybko zaczęły spływać mi po policzkach. – Już mam dosyć – zaszlochałam.

- Mała – poczułam jak czyjeś ręce na swoich ramionach. Od razu wiedziałam kto to był. – Wracajmy do domu.

- Zayn...

- Przyjedziemy jutro – wszedł mi w zdanie. – Dzisiaj już dużo przeszłaś, wystarczy wrażeń jak na jeden dzień.

- To wszystko przeze mnie, Zayn, przeze mnie – spojrzałam na niego. Skrzywił się lekko na widok mojego stanu.

- Nic nie jest Twoją winą, kochanie – rzekł.

- Wszystko to moja cholerna wina, to ja powinnam leżeć na jego miejscu.

- Nawet tak nie mów, mała – odparł Zayn, biorąc mnie w ramiona. Ociężała podniosłam się z krzesła i pozwoliłam się mu unieść. Byłam bardzo zmęczona i marzyłam o tym, aby w końcu pójść spać, lecz jednocześnie nie chciałam zostawiać ojca. Teraz nie mógł być sam.

- A jeśli ktoś...

- Nikt tu nie wejdzie kochanie, ochrona i lekarze już tego dopilnują – przyrzekł niskim głosem. – Jedźmy do domu, mam wrażenie, że zaraz mi tu padniesz.

- Bo mam na to zajebistą ochotę – mruknęłam.

- Śpij maleńka – Zayn ucałował delikatnie moje czoło. – Obudzę Cię jak będziemy w domu.

Posłusznie się w niego wtuliłam i zamknęłam oczy modląc się, aby sen nadszedł w miarę szybko.

I tak na całe szczęście się stało.

***

Przebudziłam się wraz z dzwonkiem telefonu Zayn'a po 6 rano. Z niechęcią otworzyłam oczy, odwracając w stronę mojego męża, który zdążył już odebrać telefon.

- Malik – warknął zaspanym głosem. Próbowałam podsłuchać jego rozmowę, ale mój mózg jeszcze nie działał poprawnie o tej godzinie.

I no, on nigdy nie działał poprawnie.

- Dzisiaj nie dam rady, muszę zająć się swoją ciężarną żonę, Clark – powiedział. Spojrzałam na niego lekko zdziwiona.

- Ciąża to nie choroba – szepnęłam do niego.

- Wpadnę ewentualnie wieczorem do biura pozałatwiać papierkową robotę i jutro przyjadę na spotkania, pasuje Ci? – chwila cisza. – I takiej odpowiedzi oczekiwałem – po tych słowach się rozłączył. – Przepraszam za pobudkę, idiota nie wie, że do mnie dzwoni się po ósmej.

Little Daddy's GirlOnde histórias criam vida. Descubra agora