Part 2 - 20

85.8K 2.9K 1.9K
                                    

- Serio? Nawet tutaj musicie się pożerać? – usłyszałam głos David'a, przez który oderwałam się od całowania ust Zayn'a i spojrzałam w jego stronę. David stał z jakimś chłopakiem, który z bananem na twarzy patrzył na mojego przyjaciela. Oboje ubrani byli w granatowe obcisłe garnitury, podkreślające ich mięśnie i dobrze zbudowane sylwetki. – Mogłabyś uspokoić tą swoją zachłanną cipkę mała i poczekać do końca.

- I kto to mówi? – zaśmiałam się. – Czyżbym w końcu miała zaszczyt poznać tego sławnego Bruce'a?

- We własnej osobie, kocie – Bruce puścił mi oko. Gdybym nie przebywała z gejami na co dzień, pewnie by mnie to strapiło, ale przez zachowanie David'a byłam do takiego czegoś przyzwyczajona. – Słyszałem o Tobie wiele i przynajmniej raz David nie kłamał.

- W jakiej sprawie?

- Że masz naprawdę smakowity biust – wraz z Davidem się zaśmiali, a ja spojrzałam na nich z politowaniem.

- Uważaj Bruce, bo poczujesz na sobie złość Malika – odparł David i ponownie ryknął śmiechem.

- Boże, jak on się schlał – westchnęłam głośno, dostrzegając w końcu, że podpierał się ręką o ramię Bruce'a i ledwo trzymał się na nogach. – David, wynająłeś pokój?

- Może tak, może nie – parsknął śmiechem, a Bruce mu zawtórował.

- Pytam się poważnie David! – jęknęłam zdesperowana.

- Tak, wynająłem – odpowiedział w końcu i w jednej chwili zbladł. To mnie zaniepokoiło. – Dlaczego wirujesz, Clairy? – wybełkotał i raptownie padł w ramiona Bruce'a.

- Jasna cholera! – podbiegłam do chłopaka David'a i pomogłam mu go utrzymać, bo Bruce również na najtrzeźwiejszego nie wyglądał. – Musimy go zanieść do pokoju, Bruce. Gdzie ma klucze od apartamentu?

- Są w recepcji, ja je przyniosę – zaoferował się Zayn, biegnąc z powrotem do budynku.

- Żeś się załatwił, kolego – warknęłam robiąc wszystko, by nie opuścić David'a na ziemię. – Może go połóżmy?

- Dobry pomysł – mruknął Bruce i powoli ułożyliśmy go na ziemi.

- Co on do cholery takiego wypił? – zapytałam go, a Bruce wzruszył ramionami.

- Trochę whiskey, ze mną pół wódki, dużo szampana...

- No to życzę mu miłego poranka – wywróciłam oczami, spoglądając na niego z dezaprobatą. Przez chwilę poczułam się jak matka, która nie dopilnowała swojego syna.


Jakie miałam szczęście, że David nigdy nie miałbyś moim dzieckiem.


- Jak się dzisiaj bawiłaś? – zapytał mnie.

- Dobrze – mruknęłam, ziewając krótko.

- Serio? – parsknął. – Według mnie to było chujowe.

- No dobra, było do dupy – zaśmiałam się.

- Ile jesteś... Uważaj! – wydarł się raptem, a ja nie zdążyłam nawet zareagować.

Sekundę później czułam jak moje plecy piękną niemiłosiernie i ból narastał z kolejnymi chwilami. Krzyknęłam głośno, zginając się w pół.

- Ty kurwo! – Bruce ruszył prawdopodobnie za sprawcą, a ja upadłam na kolana, zanosząc się gorzkimi łzami. Bałam się jakkolwiek ruszyć bo wiedziałam, że będzie boleć jeszcze bardziej. Moim ciałem co chwilę wstrząsał dreszcz przez płyn, który wyżerał moją skórę.

Little Daddy's GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz