Rozdział 24

918 77 23
                                    

HEJ! JEŚLI TU JESTEŚ ZOSTAW CHOĆ GWIAZDKĘ, ŻEBYM WIEDZIAŁA. KOMENTARZE MILE WIDZIANE.

MÓJ SNAP: mimiforce225, MOJE GG: 1412936

***

Minęły dwa tygodnie od tego zwariowanego dnia. Wyparłam z głowy tamten durny sen i skupiłam się na realnych rzeczach. Nadal mieszkałam w pokoju z Kapi, bo jakżeby inaczej. Nie chciałam być sama, a też nie chciałam zamieniać się, żeby być z Grzesiem. Nie można w końcu rozłączać naszej nierozerwalnej pary Szczęsny - Krychowiak, hahaha... Powiem szczerze, że nie myślałam, że będzie mi tak dobrze u boku tego faceta. No bo wiecie, zanim go poznałam to uważałam, że to jakiś pedalski pantoflarz. Tak naprawdę nie wiem czym zawrócił mi w głowie, chyba po prostu całym sobą. Zakochałam się w jego zachowaniu, żartach, sposobie chodzenia, jego uśmiechu i w minie, którą robi kiedy próbuje się skupić, po prostu we wszystkim.... Jak zakochać się w Grzegorzu Krychowiaku? Może taki powinna mieć tytuł ta książka. Z drugiej jednak strony - La Macchina, to takie męskie, dzikie, szalone, śmieszne... jak Grzesiu. Cały on. Choć może nie? Bo tak naprawdę, przecież ja go nie znam. Pierwszy raz spojrzałam w jego oczy w dniu przyjazdu do Arłamowa i wiedziałam już wtedy, że zagarnął dla siebie jakąś moją cząstkę. Potem było przytulanie, pocałunki i rozmowy, ale z reguły o niczym, nic poważnego, nic co by coś wniosło w nasze życie. Postanowiłam nie wychylać się i czekać na pierwszy jego krok, chciałam, żeby powiedział mi jakie ma zamiary co do przyszłości, co do mnie, ale czekałam... Najwyżej po powrocie do Polski powie mi „Hej maleńka! Fajnie były, Au revoir!", wtedy ja trochę popłaczę, podręczę Bartka moją depresją, ale w końcu zapomnę o wielkim piłkarzu, który się mną zabawił... Ahh... Niezły ze mnie bajkopisarz, ale mam nadzieję, że tak wcale nie będzie.

Dzisiaj lecimy do Saint-Etienne na mecz ze Szwajcarią, zresztą bardzo ważny, bo od niego zależy dalszy udział reprezentacji w Euro. Dostaliśmy nakaz pobudki o 5 rano i stawienia się na śniadaniu. Nie lubię tak wcześnie jeść więc postanowiłam pospacerować trochę przed hotelem napawając się przepiękną pogodą. Ruszyłam powoli deptakiem wzdłuż plaży wdychając świeże morskie powietrze. Nie było tutaj żywej duszy... choć, kiedy przyjrzałam się bardziej zauważyłam wysoką damską postać idącą w moją stronę. Czyżby ktoś nie mógł spać, albo miał na wczesną godzinę do pracy. Moje myślenie było błędne..

- Wiktoria? – zapytała stając naprzeciwko mnie. Miała francuski akcent, a kiedy tylko przyjrzałam się jej twarzy wiedziałam kim jest, tylko czego ona ode mnie chce?

- O co chodzi? – zapytałam trochę niepewnie.

- Nie mam czasu na długie rozmowy i tłumaczenia. Nie chcę być też nie miła, ale musisz zostawić Grześka. – powiedziała to w tak uprzejmy i spokojny sposób, że nie do końca dotarły do mnie jej słowa.

- Co mam zrobić? – wytrzeszczyłam oczy.

- Zostaw Grześka. – znowu ta beznamiętna mina. Nie była zła, zdesperowana, zrozpaczona. Albo byłaby dobrym pokerzystą, albo ta kobieta była bez uczuć.

- Celia, nie rozumiem dlaczego... i w ogóle o co tu chodzi? – zaczęłam się coraz bardziej denerwować zaistniałą sytuacją.

- O to chodzi, że jestem w drugim miesiącu ciąży...

Ta informacja uderzyła we mnie jak grom z jasnego nieba. Jak? Z Grześkiem? Niemożliwe... Jeszcze jej twarz... Wygląda jak lalki Barbie z wiecznym uśmiechem na twarzy i pozbawione wszelkich uczuć. Grzesiu... chyba jednak się mną zabawiłeś.

- Nadal chyba nie rozumiem... - powiedziałam chociaż w mojej głowie znowu pojawił się ten cholerny szum.

- Nie mam czasu na rozmowę. Jestem w ciąży i chciałabym, żeby dziecko miało ojca, którym jest Grzegorz, dlatego uprzejmie cię proszę, zostaw go. – powiedziała i odeszła przed siebie stukając obcasami, których dźwięk w tym momencie odbijał się w moich uszach niczym dzwon na kościele.

La Macchina // G. KrychowiakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz