Rozdział 3

2.4K 154 14
                                    

HEJ! JEŚLI TO CZYTASZ, PROSZĘ ZOSTAW CHOCIAŻ GWIZDKĘ. KOMENTARZE MILE WIDZIANE :D

***

                Tak jak Kapi mówił dostałam całą torbę kadrowych ciuchów. Chciałam się przebrać zanim pójdziemy na trening więc włączyłam głośnik z muzyką i tanecznym krokiem szukałam sobie ciuchów. Podobno był z nimi nie mały problem, bo musieli zrobić damską wersję... hahaha... no tak. Wygrzebałam jakąś bokserkę, krótkie spodenki i podkolanówki. Akurat w głośniku leciał Justin Timberlake kiedy spinałam włosy w kucyk bujając się w rytm muzyki.

- No nie wierzę! Kto przerzucił się na Justi... - w tym momencie odwróciłam się do źródła głosu - Oj, przepraszam... Myślałem, że w hotelu jest tylko kadra... - powiedział szybko i chciał wyjść... chwila, chwila... Robert?

- Bo jest tu tylko kadra... przynajmniej narazie...- powiedziałam i już naszykowałam telefon.

- Y.. – wytrzeszczył oczy i zmierzył mnie od góry do dołu. A ja... cyk... następna fotka do kolekcji. Jestem z siebie dumna... Jeszcze dodatkowa stówa od Bartka.

- Ty pewnie jesteś Robert... Ja jestem Wiktoria... - uśmiechnęłam się podając mu rękę.

- Rozumiem, że jesteś tą osobą, która ma prowadzić social media. – odwzajemnił mój uścisk. – Już słyszę te pretensje naszych żon i dziewczyn. – zaśmiał się, a ja razem z nim.

- O widzę, że się poznaliście. – do pokoju wszedł Bartek.

- Tak, szykuj portfel... - pokazałam mu zdjęcie Roberta, a on popatrzył na mnie zdziwiony. – Taki mały zakładzik. – zaśmiałam się i pokazałam mu jego zdjęcie i chłopaków, którym pokazywałam moje triki, a potem wytłumaczyłam o co chodzi. Śmiał się w najlepsze i życzył powodzenia. Chwilę później zostałam sama z Kapim w pokoju.

- Słuchaj, bo tak... ja musze iść na siłownie, bo nie byłem w Juracie i coś tam musze nadrobić, a ty masz iść do Wiśni po sprzęt, żebyś mogła zacząć.

- Spoko... - uśmiechnęłam się. – Ale się jaram... - podskoczyłam.

- A myślałem, że nie lubisz piłkarzy... - uniósł brwi.

- Przepraszam bardzo, ciebie zawsze lubiłam... a do nich już się przekonałam, a poza tym... kocham piłkę więc ich też muszę... może nie okażą sie zbytnimi gburami...

- Lubisz mnie?! Tylko?!– oburzył się, a ja go od razu przytuliłam.

- Oj, wiesz, że cię kocham głuptasie...

- To dobrze, bo myślałam, że będę musiał oddawać prezent...

- Prezent? – odsunęłam się od niego.

- No tak, miałaś przecież urodziny i to osiemnaste. Więc... - powiedział i wyszedł na korytarz skąd przyniósł dużą torbę prezentową.

- Bartek...

- Nie dyskutuj tylko zobacz... - zaśmiał się wpychając mi prezent do rąk. Usiadłam na łóżku i wyciągnęłam rzeczy. Pierwsze co zobaczyłam to dwie pary butów: jedne jaskrawo żółte korki z różowym znaczkiem Nike, a drugie białe halówki z Nike i fluorescencyjnymi elementami... no i zapakowana piłka.

- Bartek.... Kocham cię. – uściskałam przyjaciela.

- Rozpakuj jeszcze piłkę... Jest najlepsza. – uśmiechnął się tajemniczo i wyciągnął ją z torby, żebym mogła zdjąć papier.

- O Matko!! – pisnęłam kiedy zobaczyłam piłkę ballON – Mówiłam już że cię kocham?

- Mówiłaś... Ale lubię to słyszeć. – wyszczerzył się, a ja się na niego rzuciłam.

- Jesteś niemożliwy... Kocham cię...

- Ja ciebie też... - odwzajemnił uścisk.

- Zakochana para... Bartek i Wiktoria... - usłyszałam głos Szczęsnego z korytarza.

- Spadaj Wojtek... - wystawiłam mu język.

- Dzwonili mi z Warszawy, podobno nawet tam słychać twoje piski... - zaśmiał się, a ja rzuciłam w niego piłką, która bez namysłu złapał... no tak, bramkarz. – Fajna piłka... grasz?

- Nie... - wykrzywiłam się.

- To po co ci ona? - zdziwił się.

- Żebyś miał się o co pytać... - wyrwałam ją z jego rąk i rzuciłam na łóżko.

- Dobra, laska, ja lecę bo nie będzie ciekawie jak się spóźnię... Widzimy się na treningu... - i tyle widziałam Bartka, a Wojtek.... Nadal stał przy drzwiach. – A ty czego tu jeszcze wielkoludzie...?

- Ej, bez wyzwisk... - udał obrażonego.

- Ja tylko stwierdzam fakty, a teraz przepraszam, ale musze znaleźć Wiśnie.... – oznajmiłam odpychając go zamknęłam drzwi i ruszyłam w poszukiwania. Długo mi to nie zajęło, bo chwilę później dojrzałam Łukasza kręcącego film z Fabiańskim, który właśnie wchodził do swojego pokoju.

- Cześć! – zaczepiłam go.

- O, hej! Wiktoria, tak...?

- Zgadza się... - uśmiechnęłam się od ucha do ucha.

- Dobrze, że jesteś, chodź dam ci sprzęt... - zaprowadził mnie do swojego pokoju, gdzie wręczył mi dwa nowiutkie iPhony: jeden w niebieskiej oprawce, a drugi w żółtej, do tego dwa etui, takie przypinane do spodni i jednego Mac'a.... Jak ja nienawidzę iPhonów...

- Wow... Na bogato... - stwierdziłam.

- No, nie da się ukryć... - zaśmiał się. – Jednego masz tylko do Snapa widomo, że Snapy można robić non stop, ale to już zależy od ciebie... a drugiego masz na resztę no a laptop... może być przydatny.

- Jakieś wytyczne? – zapytałam.

- Nie... Jesteś młoda, znasz się na tych wszystkich... - pomachał rękami - Dlatego też zdecydowali się na ciebie... a to, że jesteś kobietą jest dodatkowym atutem. Płeć piękna znacznie częściej snapuje.

- No ok... - uśmiechnęłam się i chciałam zabrać sprzęt, ale...

- Poczekaj... - złapał za kamerę. – Przedstaw się naszym widzom... Nasz nowy nabytek...

- Cześć wszystkim! Jestem Wiktoria, ale pewnie nie raz jeszcze mnie zobaczycie... Wbijajcie na ... - zaczęłam wyliczać na palcach. – Snapchata, Facebooka, Twittera i Instagrama. Do wyboru do koloru, co kto lubi. Liczę, że Łukasz wam wstawi gdzieś tu... - pomachałam rękami przed sobą. – wszystkie potrzebne nazwy. Buziaki, lecę do pracy... - posłałam całusa i wyszłam z pokoju ze sprzętem.

Laptopa schowałam na razie w półce, a na iPhony poprzesyłałam dzisiejsze fotki i wstawiłam... dosłownie wszędzie, bo teraz nawet na Snapie można wysyłać zdjęcia. Dodałam do niech podpisik:

„ Patrzcie jak chłopaki przywitali nowego członka Łączy nas piłka"

 Następnie zeszłam na obiad, bo po obiedzie miał być trening. 

ZAPRASZAM TAKŻE DO OPOWIADANIA O ROBERCIE

La Macchina // G. KrychowiakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz