Rozdział 12

2K 136 12
                                    

HEJ! JEŚLI TO CZYTASZ, PROSZĘ ZOSTAW CHOCIAŻ GWIZDKĘ. KOMENTARZE MILE WIDZIANE :D

***

Chwilę po tym jak przyszliśmy do pokoju i zaczęliśmy rozpakowywać swoje rzeczy, ktoś zapukał do drzwi. Poszłam je otworzyć. Jak się okazało byli to chłopcy, którzy zorientowali się, jaką decyzję podjęliśmy.


- O co tu chodzi? Dlaczego zostawiłaś mnie w pokoju z tym... bigosem?! – zapytał Krychowiak

- Ej, nie przeginaj laluniu. – odpowiedział poirytowany Kapi.

- Chłopaki! Przestańcie zachowywać się jak dzieci w przedszkolu. Proszę Was... Nie umieliście się dogadać, więc rozwiązaliśmy sprawę sami.

- Aaale... - zaczął niepewnie Bartek – nie bądź na nas zła.

- Spokojnie, nie jestem. Ale przestańcie się w końcu kłócić. Jak reszta kadry przyjedzie, to Szczena dołączy do pokoju, któregoś z kolegów a ja wezmę sobie osobny pokój. Wtedy nie będzie takich nieporozumień.

- Nie musisz... Przecież nie będziemy decydować za Ciebie z kim masz mieszkać. – powiedział Grzesiek.

- Zakończmy już ten temat. Idźcie do siebie, żeby się rozpakować. Ja też muszę się ogarnąć. Zobaczymy się później. – dałam buziaka w policzek moim dżentelmenom.

Było jakoś przed 5... Wygrzebałam z walizki piżamę i poszłam wziąć szybki prysznic. Po mnie poszedł mój współlokator. Ciągle myślałam o Grześku. Może lepiej gdybym teraz była z nim? Ale boję się, że do czegoś między nami by doszło. A przecież jeszcze za wcześnie... Zbyt krótko się znamy.

Położyłam się na łóżku, ale nie umiałam zasnąć.

- Wiki, śpisz? – powiedział szeptem Wojtek.

- Nie.

- Czyżbyś na mnie czekała? – powiedział podejrzliwie i wyszczerzył zęby.

- No pewnie. Chyba przytulisz mnie do snu. – zażartowałam.

- Ciebie zawsze! Przesuń się. – niespodziewanie położył się obok.

- Ej, a co Ty nie masz swojego łóżka?

- No mam... ale spokojnie, nic Ci przecież nie zrobię. – uśmiechnął się.

Leżeliśmy tak i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, o głupotach, ale i o poważnych sprawach. Poruszyliśmy mnóstwo tematów. Nie sądziłam, że tak dobrze będziemy się dogadywać. Muszę przyznać, że Szczęsny jest bardzo inteligentnym i wrażliwym człowiekiem. To wspaniały kolega.

Postanowiłam zapytać go o Grześka... Znają się tak długo i mają tak dobre relacje, że znają się jak łyse konie.

- Powiedz mi coś o Grześku...

- Co konkretnie chcesz wiedzieć? O nim można by mówić bez końca. – zaśmiał się.

- Jaki jest prywatnie? Czy myślisz, że traktuje mnie poważnie czy tylko chce mnie poderwać dla własnych korzyści?

- Wiki, nie myśl tak! Krycha ma różne głupie pomysły i czasami dziwnie się zachowuje, ale nie jest takim egoistą.

- A pamiętasz co pisali w gazetach jak rozstał się z Celią? Jak to właściwie było?

- Celia wymyśliła jakąś bajkę i chciała zrobić wszystko, żeby oczernić Grześka. Tak naprawdę rozstali się, bo ona go zdradziła. Po prostu nie chciała stracić szacunku w oczach innych, dlatego całą winę postanowiła zrzucić na niego.

- To straszne! Jak można zrobić komuś, kogo się kocha, takie świństwo? – zdziwiłam się.

- Ona nie kochała Krychy, tylko jego pieniądze i wygodne życie. Podobały jej się sesje, zdjęcia na pierwszych stronach gazet, wywiady czy ekskluzywne wczasy. Na tym jej zależało. Nie na nim. Grzesiek z Celią byli fajną parą, ale bardziej na pokaz. Bardzo często nie umieli się dogadać i byli ze sobą z przyzwyczajenia. Nie byli do końca szczęśliwi.

- Dlaczego on nie walczył o prawdę? Mógł przecież iść do gazet i powiedzieć, że ona kłamie.

- Grzesiek taki nie jest. Nie chciał takiego rozgłosu. Dla niego życie prywatne powinno być tajemnicą a nie nagłówkiem artykułu. Męczyła go ta sytuacja, więc powiedział w końcu jak było. Dziennikarze zaangażowali się głębiej w tą sprawę bo mieli niezłą sensację. Natomiast Krycha odciął się całkowicie od tego. Do dzisiaj nie chce rozmawiać o Celii, bo go skrzywdziła.

- Boże... teraz jest mi wstyd, że tak go traktowałam. Boję się, żeby nie czuł się przeze mnie odrzucony. Jeszcze nikt nie starał się o mnie tak jak on. Myślisz że może nam się udać? Powinnam dać mu szansę i zaufać?

- Myślę że on naprawdę Cię kocha. Jeszcze nigdy nie widziałem go tak szczęśliwego. Odkąd Cię zna, widać u niego w oku ten charakterystyczny błysk. Skoczyłby za Tobą w ogień! Prawdę mówiąc połowa kadry mu zazdrości.

- Czego oni mają mu zazdrościć?

- Ciebie! Jesteś naprawdę wspaniałą dziewczyną. Gdyby nie ta obrączka, miałabyś jednego adoratora więcej... A teraz zamiast leżeć tutaj i rozmawiać, stalibyśmy pewnie w recepcji i kłócili się w trójkę, kto będzie miał to szczęście, żeby dzielić z Tobą pokój. – pokazał palec, na którym widniał znak jego związku i uśmiechnął się.

- Gdyby nie fakt, że jesteś szczęśliwym mężem pięknej dziewczyny, pomyślałabym, że mnie podrywasz. – zaczęłam się śmiać a Wojtek razem ze mną.

- Wiesz... skoro już rozmawiamy tak szczerze... to muszę Ci powiedzieć, że mój związek z Mariną nie jest taki idealny, jak wszystkim się wydaje... - spoważniał.

- Jak to? Przecież widać, że się kochacie. Tak pozytywnie o niej mówisz.

- Jest nam ze sobą dobrze, ale traktujemy się bardziej jak przyjaciele. Ciężko mi powiedzieć czy między nami jest miłość...

- To dlaczego wzięliście ślub?

- Hm... sam nie wiem... wiesz, ja już mam 26 lat... Marina 27. Nasi rodzice czekali na ten dzień kiedy powiemy sobie sakramentalne „tak". Postanowiliśmy się pobrać. Prawdę mówiąc nie wiem czy dobrze zrobiliśmy.

Rozmawialiśmy tak długo, że nawet nie wiem, w którym momencie zasnęliśmy. Oboje na jednym łóżku..

La Macchina // G. KrychowiakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz