[21] Elfman x Reader

429 18 8
                                    


[EDIT: 29.04.2018]

Szczerze mówiąc - prawie nic nie wiem o tej postaci, a opis charakteru na wiki był taki nieszczegółowy (jedyne co uwzględnili to jego "zamiłowanie do męskości" -,-), że nie bardzo wiedziałam, jak mam Ci tego maga skonstruować ^^' Ale coś udało mi się napisać, mam nadzieję, że się spodoba!

[Zamawiający/a: KrwawaaHabanero]

[Uniwersum: Fairy Tail]

[Typ: Lemon]


– Tutaj! Tak, dobrze... Tak mi dobrze... – mruknęłaś, chowając twarz w poduszce. Zacisnęłaś palce na prześcieradle, czując przechodzący cię dreszcz. Czekałaś na to cały dzień. – Ach! Elfman!

– Robisz to specjalnie, prawda? – westchnął zarumieniony mężczyzna i przerwał masaż.

W odpowiedzi uśmiechnęłaś się niewinnie, spoglądając na niego zza ramienia.

– Nie mam pojęcia, o czym ty właściwie mówisz. – Będzie musiał poznać sam twojej zemsty! Nauczy się, że nie powinien paradować bez koszulki przed Evergreen! – Bolą mnie plecy, kochanie, a ty masz takie duże, męskie dłonie... Myślałam, że mi pomożesz.

Starałaś się nie wybuchnąć śmiechem i zrobić najsłodszą minkę, jaką potrafiłaś. Lubiłaś drażnić Elfmana. Jego twarz zawsze przybierała wtedy ten zabawny, zakłopotany wyraz, który tak uwielbiałaś. Poza tym, jeśli już miałaś się mścić, powinnaś połączyć przyjemne z pożytecznym, a nie było nic przyjemniejszego, niż relaksujący masaż po ciężkim dniu. Zwłaszcza w wykonaniu ukochanego mężczyzny. Poza tym nie kłamałaś – naprawdę bolały cię plecy.

Męczenie swojego faceta i ulga w cierpieniach – dwie pieczenie na jednym ogniu.

Ułożyłaś głowę na poduszce, gdy mag ponownie zaczął ugniatać twoje spięte mięśnie. Przymknęłaś oczy, rozluźniając się. Ponownie się spięłaś, gdy dłoń Elfmana zawędrowała ciut niżej, niż powinna. Posłałaś mu ostrzegawcze spojrzenie, które zostało ostentacyjnie zignorowane. Masaż trwał dalej – cóż, przynajmniej do momentu, w którym Elfman bezwstydnie chwycił cię za tyłek.

[POCZĄTEK LEMONA]

– Kotku, powiedziałam przecież, że bolą mnie plecy, a z tego co wiem, to w tym miejscu tracą swą szlachetną nazwę.

Nieco niepokoił cię fakt, że jedynym, co w tym momencie oddzielało chłopaka od twojego szlachetnego siedzenia, był cienki materiał ręcznika. Może jednak trzeba było zostać w spodniach, pomyślałaś, zła na siebie.

– Muszę pomóc ci rozluźnić wszystkie mięśnie. – Elfman uśmiechnął się, zsuwając z ciebie biały materiał.

Odrzucił go na drugą stronę łóżka.

Znów ułożył ręce na twoich pośladkach i ścisnął je. Sapnęłaś cicho, rumieniąc się. Ponownie schowałaś twarz w poduszce, przygryzając wargę. Walczyłaś ze sobą – powiedzieć mu, żeby przestał, czy...?

– Ach! – Poczułaś palec, pocierający twoje wejście. – Przesadzasz. Elfman, przesadzasz! – W tamtej chwili miałaś wrażenie, że twoja twarz płonie z zawstydzenia.

To miała być twoja słodka zemsta, a nie szybki numerek!

Chłopak uniósł twoje biodra, gładząc ciepłą skórę. Pochylił się nad twoim kroczem, owiewając je swoim ciepłym oddechem.

– Ty chyba nie zamierzasz...?

Szorstki język zetknął się z twoją łechtaczką, wprawiając cię w drżenie. Stłumiłaś jęk i instynktownie wypchnęłaś biodra w stronę Elfmana, który pieścił cię, nie kryjąc swojego zadowolenia.

Spinałaś się raz po raz, przytłaczana przez coraz większe fale rozkoszy. Elfman był zaskakująco dobry w sprawianiu ci przyjemności. Nie skupiał się tylko na jednej części twojego ciała – co jakiś czas odrywał się od twojej kobiecości, by pocałować twoje uda lub zostawić kilka malinek przy twoim pępku. Słuchanie twoich westchnięć i jęków i dotykanie cię w tak niezwykły sposób sprawiało, że on również się podniecał. Starał się to ignorować, koncentrując się na pieszczeniu cię tak, by było ci jak najlepiej. W końcu prawdziwy mężczyzna powinien potrafić zadowolić swoją partnerkę, prawda?

Gdy mężczyzna po raz kolejny przejechał językiem po twoich wargach sromowych i zaczął ssać twoją łechtaczkę, nie wytrzymałaś. Twoje usta rozwarły się w niemym krzyku, a twoje ciało targnęło się konwulsyjnie pod wpływem silnego orgazmu. Rozluźniłaś się, a Elfman wysunął głowę spomiędzy twoich nóg i oblizał usta. Z nieskrywaną satysfakcją wpatrywał się w twoje pokryte cienką warstewką potu plecy, które poruszały się w rytm twojego oddechu. Przesunął spojrzeniem po krągłości twoich pośladków i przełknął ciężko ślinę, czując pulsowanie w swoich spodniach. Przejechał ręką po twojej rozgrzanej skórze i sapnął cicho, gdy mruknęłaś pod nosem.

Przeciągnęłaś się, strącając z siebie jego dłoń i spojrzałaś na niego przez ramię, przegarniając palcami swoje [kolor] włosy.

[KONIEC LEMONA]

– To może teraz to ty mi... pomożesz? – spytał, patrząc ci w oczy.

– Nie – odparłaś, odsuwając się od niego i przy okazji chwytając ręcznik, który Elfman rzucił w kąt łóżka. – Poradzisz sobie sam, prawda, skarbie?

Uśmiechnęłaś się słodko i weszłaś do łazienki.

Koniec końców lepsza taka nauczka, niż żadna, pomyślałaś. Z zadowoleniem słuchałaś próśb i błagań Elfmana, który dobijał się do drzwi łazienki, kiedy ty w najlepsze brałaś prysznic.

✔ Miniaturki [KSIĘGA PIERWSZA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz