13

4.4K 309 45
                                    

*Pov Luke*

- Doktorze co z Lolą? - pytam bezradnie rozkładając ręce.

Podpierając się o krzesło na którym nikt nie siedział, ale byłem z byt przejęty stanem mojej dziewczyny by siąść i się uspokoić.

Po tym jak zemdlała Lola przyjechała karetka która zawiozła mnie i Lole do szpitala, Nicola i Sam zostali w domu, ale powiedzieli że jutro przyjadą ją odwiedzić, oczywiście jesteśmy ciagle w kontakcie jeśli Loli by się pogorszyło.

Teraz jestem w gabinecie pana doktora, który operował mnie i Lole, gdy miała białaczkę szpikową. Jest świetny lekarz, ale trochę zbyt bierze wszystko jako zabawną sytuacje. Jednak dzisiaj jest wyjątkowo poważny.

- Panna Lola ma pewne objawy które mnie niepokoją. Jej stan narazie jest stabilny, ale...- podniosłem rękę.

- Może pan nie bredzić tylko mówić w prost? - proszę trochę podenerwowany.

Doktor spojrzał na mnie współczującym wzrokiem.

To znaczy tylko źle.

- Lola ma nawrót białaczki.

Moje nogi automatycznie zmiękły w kolanach spróbowałem to zatuszować siadając szybko na krzesło.

Brunet o trochę zsiwiałych włosach spojrzał na mnie zaniepokojony.

- Nic mi nie jest doktorze to ze zmęczenia -uspokoiłem mężczyznę.

- Panie Hemmings jej stan diametralnie się pogorszył moim zdaniem powinniśmy zacząć odrazu leczenie, a może wszystko się ułoży! - zaproponował doktor. - A teraz niech pan się uspokoi i jedzie do domu odpocząć.

Przetarłem moją zmierzwioną grzywę i wstałem z krzesła kierując się do drzwi.
Zatrzymałem się jednak przy samych drzwiach.

-Mogę do niej wejść? -  błagam.

- Tylko rodzina...- odpowiedział wolno

Walnąłem w drzwi.

Byłem wkurzony.

- ONA MA TYLKO MNIE! - warknąłem.

- Przykro mi może pan przyjść jutro kiedy będą godziny odwiedzin.- odparł.

- Dobra - syknąłem.

Choć na języku miałem inne słowo.

***
Przechodząc obok sali w której leżała Lola stanąłem przy drzwiach.

Rozglądając się po korytarzu zauważyłem tylko dwóch lekarzy i rodziny pacjentów. Wszyscy patrzyli  w inną stronę więc na paluszkach wszedłem do sali i przymknąłem drzwi.

Obróciłem się, a następnie usiadłem przy łóżku na którym leżała mój piękny kwiatuszek. Co z tego że miała milion rólek przypiętych do ciała, i tak wyglądała jak bogini.

- Cześć kwiatuszku - spojrzałem na śpiąca blondynkę, którą dumnie mogłem nazywać moją dziewczyną.- Wiesz że bardzo cię kocham i nie opuszczę cię tej nocy, a ni żadnej? Obyś mnie słyszała, bo aż mnie gardło boli od tej ckliwej przemowy. - Zaśmiałem się nerwowo. - Nic ci nie jest, zaniedługo cię wypiszą ze szpitala i znowu będziesz z nami w domku. Musisz wrócić i skończyć szkole! Bo planuje ci się oświadczyć księżniczko będziemy mieli pełno dzieci, tyle że nie zapamiętasz ich imion..i - tu się kompletnie rozryczałem. - i będziemy żyć DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE. - koniec bajki kwiatuszku śpij grzecznie, a rano poproś mnie o swoje ulubione tosty i wszystko stanie się znów cudowne!

Pocałowałem ją w czoło, a potem rozsiadłem się wygodnie na krześle i położyłem głowę na łóżku blondynki.

Zasypiając poczułem spływającą po moim policzku mokrą i wypełnioną smutkiem łzę.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Zbyt dramatyczne? 😂

Wyzwól mnie✉️||L.H 3🔚Where stories live. Discover now