12

5.6K 379 51
                                    


Zleciałam z łóżka.

To nie może być prawda...może?......nie!.........j-ja...niewierze!........pff.......jestem przewrażliwiona.......chyba muszę położyć się spać..........tak głowa mnie boli i zmyślam.

- Lola! - krzyknął chłopak i szybko mnie złapał i położył na łóżku.

Drzwi od pokoju jak i łazienki otwarły się gwałtownie.

Pierwszy do pokoju wleciał wystraszony Luke, potem Niki.

Ja leżałam na łóżku ledwo oddychając.

Krztusiłam się.

Niki była już ubrana w piżamę, ale miała mokre włosy, a Luke był bez koszulki oraz w dresach.

podbiegł do mnie i położył mi rękę na czoło.

Niki wzięła telefon i gdzieś dzwoniła.

Sam stał osłupiały i patrzał na mnie z tym samym zmartwieniem co Luke teraz.

Nagle poleciał na kolana.

Był cały czerwony.

- Karetka już jedzie! - krzyknęła spanikowana Niki.

- C-co się stało? - pyta spanikowany Sam.

Duszę się coraz bardziej. 

Głosy Sam'a, Luke i Nicole słyszałam jak za mgłom.

- Powinienem o to ciebie spytać! - krzyknął wkurzony Luke patrząc morderczym wzrokiem na Sam'a.

Ledwo umiejąc ruszyć ciałem przez duszenie dotknęłam blondyna za rękę.

Spojrzał na mnie ze łzami.

Pogłaskałam go po policzku.

Przycisnął moją rękę do ust.

- Wszystko będzie dobrze kwiatuszku - wyszeptał.

Świat zanikał mi przed oczami. Pojawiały się coraz więcej czarnych plam.

- Chyba się dowiedziała - powiedział załamany Sam.

Nagle wszystko zrozumiałam.

Duszenie ustało, ale to nie znaczyło że jest dobrze wręcz przeciwnie, nie mogłam oddychać.

Zobaczyłam światło.

No serio!? Teraz!? Nie! Nie mogę jeszcze odejść!

Światło zaczęło migotać na niebiesko.

Karetka?

Przynajmniej jeszcze żyje. Chyba...

Wyzwól mnie✉️||L.H 3🔚Donde viven las historias. Descúbrelo ahora