~Other - Rozdział 13.

17.9K 672 62
                                    

Rozdział 13.

Po obiedzie Liam zamyka się w swoim pokoju, ponieważ musi dokończyć spisywanie protokołu czy coś w tym rodzaju. Przechodzę do swojego pokoju i przebieram się w bardziej cywilizowane ubrania (http://www.faslook.pl/collection/this-is-reality/), po czym zbieram portfel i komórkę do torebki (http://www.faslook.pl/picture/torba-295/) i wychodzę, wcześniej zawiadamiając o tym kuzyna. Udaję się na długi spacer, najpierw mając w planach kupno nowych rzeczy. Po drodze spotykam centrum handlowe, więc wstępuję do niego, zaglądając do pierwszego lepszego sklepu. Po paru sekundach, oczywiście przez przypadek, wchodzę w dziewczynę stojącą przy jednej z półek. Odwraca ku mnie wściekłe, czarne spojrzenie.

-Jak chodzisz?!- Jej pełne usta nie żałują nieprzyzwoitych słów w moim kierunku, kiedy staram się ją przeprosić.

-Naprawdę nie chciałam.- Usprawiedliwiam się, podnosząc dłonie na wysokość piersi.- Nie zauważyłam cię…

-Dobra, nieważne.- Macha ręką i zaciska usta w wąską linię, zaczynając szukać czegoś w czarnej torebce.

-Przepraszam.- Powtarzam chyba po raz setny, nie jestem pewna dlaczego.

-No mówię przecież, że nieważne. Jestem Jade, a ty?- Unosi brew, jednak wciąż wpatruje się w dno swojej torebki.

-Zoey.- Odpowiadam, przypatrując się jej. Ma kolczyka w brwi, mocny czarny makijaż i ciemny strój. W jednej ręce trzyma czarną skórzaną kurtkę. Na nogach widnieją glany połączone z czarnymi rajstopami i takiego samego koloru spódniczką. Koszulka również w kolorze hebanu, odkrywa jej chude, blade ramiona. Jest tak samo blada jak ja, o ile nie bledsza.

-Jeśli kupisz mi kawę, wybaczę ci twoje zagapienie.

-Słucham?- Niedowierzam, patrząc raz na jej złośliwy uśmiech raz na pieniądze, które trzyma w szczupłej dłoni.- Nie jestem kelnerką!

Jade śmieje się, ciągle ma brew uniesioną do góry.

-To mi się podoba. Chodź, pójdziemy po tą kawę razem.

Rusza w stronę kawiarni, nawet nie patrząc czy za nią idę. Zszokowana swoim zachowaniem, kroczę za nią, po chwili siadając przy jednym z wolnych stolików. Jade stoi w kolejce, niecierpliwie tupiąc nogą, rozgląda się na boki. Rzuca mi ironiczny uśmieszek i odwraca głowę. Dlaczego ja zawsze trafiam na takich ludzi? Zakolczykowanych, wytatuowanych, złośliwych i wrednych? Co jest ze mną nie tak?

Gdy dziewczyna otrzymuje swoje zamówienie, wraca do mnie i siada naprzeciwko, rzucając torebkę na blat. Upija łyka kawy i patrzy na mnie bez słowa.

-Dlaczego na mnie patrzysz?- Dziwię się. Nie mogę powstrzymać się od tego pytania, a jeszcze tyle mam w głowie.

-Bo lubię. Skąd jesteś?

-Z Wolverhampton. A ty?- Dlaczego pytam? Jestem idiotką.

-Z Kalifornii.

-To co robisz w Londynie?- Unoszę brew. Mimo że na początku nie wydała się obiecująca, zaczyna coraz bardziej mnie interesować. Postanawiam zamówić sobie mrożony jogurt. Stoję kilka minut w kolejce, a gdy wracam, Jade wie już co mi odpowiedzieć.

-Uciekłam.

-Dlaczego?

-Nie sądzisz, że to trochę bezczelne pytać osobę, którą ledwo co się poznało o jej problemy życiowe?

-Jestem ciekawa.- Wzruszam ramionami i jem jogurt. Jest bardzo smaczny, muszę zapamiętać nazwę kafejki, w której go kupiłam. Nie wiem skąd u mnie tyle pewności siebie, aby bez przeszkód wypytywać dosyć groźnie wyglądającą dziewczynę o jej życie osobiste. Być może jestem już trochę przyzwyczajona, ciągle obracam się w towarzystwie pięciu mężczyzn zajmujących się zabijaniem.

Other ✔ || h.s.Where stories live. Discover now