~Other - Rozdział 10.

18.3K 731 69
                                    

Rozdział 10.

-Jesteś głodna?- Pyta, a ja ochoczo kiwam głową.

Wyciąga ku mnie dłoń, którą zaraz chwytam i ruszamy w stronę kuchni. Zanim zdążam podejść do lodówki, podnosi mnie jak dziecko i sadowi na jednym z wysokich krzeseł. Zaciera ręce, uśmiechając się szeroko. Jestem lekko zdezorientowana.

-Co chcesz zjeść? Zrobię co zechcesz.- Mówi, a jego twarz oblewa rumieniec. Odwraca się szybko w stronę lodówki, aby to ukryć i zaczyna w niej szperać. Dopiero po chwili orientuję się, że wypowiedziane przez niego drugie zdanie może być rozumiane na dwa sposoby. Zagryzam dolną wargę, obserwując jego kocie ruchy, kiedy krząta się od blatu do blatu. Zauważa to, przez co wygina usta w łobuzerskim uśmiechu, powarkując zabawnie co chwila.

-Harry, w poniedziałki nie jem mięsa.- Uświadamiam go, kiedy sięga po szynkę. Rzuca mi zdziwione spojrzenie, a jego dłoń automatycznie kieruje się po leżącą obok sałatę. Uśmiecham się lekko.

-Nie jem mięsa w poniedziałki, środy i piątki.

-Dlaczego?- Pyta.

-Postanowienie.

Decyduje się porzucić temat, ponieważ o nic więcej nie pyta. Robi mi przepyszne śniadanie, za które dziękuję mu całusem w policzek. Sprzątamy po sobie i siadamy na kanapie. Harry sięga po pilota, a ja opieram się plecami o miękkie poduszki, podciągając kolana pod brodę. Słyszę ciche mruknięcie niezadowolonego chłopaka, kiedy patrzy na mnie, wyciągając ku mnie swoje długie ręce. Jego usta niemal układają się w dzióbek, a ja śmieję się, podpełzając bliżej niego. Usadawiam się na jego kolanach, a głowę opieram o tors, mrucząc z zadowoleniem.

Spędzamy trochę czasu na oglądaniu jakiś seriali, kiedy Harry zaczyna rozmowę.

-Miałabyś ochotę gdzieś się dzisiaj wybrać?

Spoglądam na niego z dołu. Wpatruje się w ekran telewizora, jakby specjalnie nie zwracając na mnie uwagi.

-Masz na myśli jakieś konkretne miejsce?- Unoszę brwi.

-Um… Co powiesz na klub Monster?

-Jest niesamowicie drogi.- Uświadamiam go, przypominając sobie narzekania Liama.

Chłopak śmieje się krótko i przenosi na mnie pobłażliwy wzrok.

-Oni płacą mi, żebym do nich przychodził.

-Naprawdę?- Dziwię się, po chwili rozumiejąc jego aluzję. No tak, żartuje sobie ze mnie. Uderzam go jak najmocniej w ramię, kiedy krztusi się ze śmiechu.

-Jeśli będziesz się tak zachowywał, to nigdzie z tobą nie pójdę.- Mamroczę, zakładając ręce. Natychmiast poważnieje i znów patrzy na mnie z wesołymi ognikami w oczach.

-Będziesz gotowa o dwudziestej?

-Jasne.

-Cieszę się. Będę się już zbierał.- Przesadza mnie na miejsce obok siebie i wstaje, kierując się w stronę drzwi. Dziwię się jego brakiem czułości, zwykle nie mogę się od niego odgonić. Wstaję i ruszam za nim, doganiając go dopiero przy drzwiach wejściowych.

-Do zobaczenia, Harry.- Żegnam się, zwracając na siebie jego uwagę. Stoję niemal cała za drewnianą powłoką, trzymając mocno prawą ręką pomalowane na biało drewno. Chłopak odwraca się przodem do mnie, po chwili podchodząc. Posyła mi ciepły uśmiech, jednocześnie głaszcząc po policzku.

-Do zobaczenia, Piękna.

Resztę dnia spędzam samotnie, włócząc się po sklepach w poszukiwaniu jakiś nowych, ładnych ciuchów. Kiedy przechadzam się po korytarzu gigantycznego centrum handlowego mogę przysiąc, że widzę mijającą mnie blondynę z imprezy u Harry'ego. Moje wątpliwości rozwiewają się, kiedy zatrzymuje się po drugiej stronie wieszaka, w którym szukam T-shirta. Podnoszę głowę, patrząc na jej wytapetowaną twarz i okrągłe usta, w których obecnie znajduje się guma. Dziewczyna mlaszcze, zwracając moją uwagę z powrotem na jej oczy.

Other ✔ || h.s.Where stories live. Discover now