Odchyliłam głowę do tyłu i spojrzałam na twarz chłopaka.
- Co masz na myśli?- Bieber odwrócił wzrok od rzeczy, której przyglądał się i uśmiechnął się udawanie. Skrzywiłam się kiedy zauważyłam, że oczy chłopaka są trochę bardziej ciemniejsze niż zazwyczaj.
- To nic czym musisz się martwić, po prostu nie dał bym Ci odejść.-oblizał wargi i przechylił głowę na bok, przyglądając się mojej twarzy.
- No co?- zmarszczyłam brwi. Chłopak potrząsnął głową i mruknął coś niezrozumiałego pod nosem.
- Więc jest już dobrze? Potrafisz zaakceptować fakt, że nie mam zamiaru mieszać Cię w to całe gówno?- pokiwałam lekko głową i wzruszyłam ramionami.
- Chyba nie mam wyjścia.
- Świętnie. Więc ubierz się w coś wygodnego, byle nie w dresy. Masz niecałą godzinę i widzę Cię na dole.- uśmiechnął się lekko, wstał z łóżka i wyszedł z pokoju, pozostawiając mnie w zdezorientowaniu.
Zagryzłam dolną wargę i z niechęcią podniosłam się z łóżka a następnie weszłam do garderoby szukając czegoś w czym, będę wyglądać ładnie. Po ciągłym rozglądaniu się po pomieszczeniu w końcu wybrałam bordowe rurki, białą zwiewną bluzkę ze złotym ekspresem na dekolcie oraz czarną ramoneskę, którą odłożyłam na łóżko w moim pokoju i zamknęłam się w łazience. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się a następnie wykonałam makijaż składający się z podkładu, ciemnego cienia do powiek i tuszu do rzęs. Po krótkim zastanowieniu pomalowałam usta truskawkowym błyszczykiem, który lekko przyciemnił kolor moich ust. Włosy wyprostowałam, spryskałam się perfumami i opuściłam łazienkę. Nie miałam pojęcia gdzie jedziemy, więc nie wiedziałam również jakie buty powinnam założyć. Zdecydowałam się w końcu na czarne szpilki, ponieważ lepiej żebym pomęczyła się w nich trochę niż najadła się wstydu. Założyłam na ramiona ramoneskę, do torebki leżącej na fotelu przy oknie włożyłam telefon, trochę pieniędzy i z kluczami w ręku zeszłam na dół, uprzednio zawieszając torebkę na moim ramieniu.
Justin siedział w salonie i od razu po zobaczeniu mnie uśmiechnął się szeroko i podszedł do mnie.
-Cześć śliczna.- wyszczerzył się i nachylił całując moje usta. Nie zdążyłam oddać pocałunku, ponieważ chłopak szybko się odsunął.
- Gdzie jedziemy?- zapytałam, przyglądając się twarzy szatyna.
- Zobaczysz.- przewróciłam oczami na jego odpowiedź i poszłam za chłopakiem w kierunku drzwi. Zamknęłam dom kluczem i wrzuciłam go do torebki.
Przełknęłam nerwowo ślinę kiedy wjechaliśmy na parking jednej z najdroższych restauracji w tym mieście.
- Co my tutaj robimy?- obróciłam się twarzą do chłopaka i przechyliłam głowę na bok, oczekując odpowiedzi.
- Zgadnij.- ułożył dłoń na moim udzie i uszczypną je lekko.
Westchnęłam i obróciłam się twarzą w kierunku szyby, przyglądając się budynkowi. Justin zaparkował auto, wyjął kluczyk ze stacyjki i wysiadł z samochodu z głośnym „Poczekaj". Bieber obszedł auto i zatrzymał się dopiero przy moich drzwiach, otwierając je.
- Wow, jaki gentleman. – zaśmiałam się cicho i złapałam jego rękę wysiadając z auta. Chłopak zamknął samochód i pociągnął mnie w kierunku wejścia.
Sam hol sprawił, że byłam w szoku, ponieważ wszystko wyglądało tak idealnie. Bieber podszedł do na około 40-letniego faceta podając swoje nazwisko. Mężczyzna trochę pobladł i rozejrzał się dookoła, tak jakby szukał pomocy. Nacisnął szybko mały czerwony guziczek znajdujący się na małym czarnym pilocie, który trzymał w dłoni. Po około minucie obok nas pojawiła się wysoka brunetka z miłym uśmiechem a z kolei ten przemienił się w prawdziwe szczerzenie zębów, kiedy dostrzegła Justin'a.
![](https://img.wattpad.com/cover/45771415-288-k724904.jpg)
YOU ARE READING
ONE LIFE | Justin Bieber ✔
FanfictionOsoby, do których najtrudniej się zbliżyć, okazują się najbardziej warte tego, żeby je poznać. KOREKTA OPOWIADANIA NIEBAWEM!
Rozdział 59: Cały twój.
Start from the beginning