Rozdział 57: Znowu się spotykamy.

19.9K 967 168
                                    

Kathe POV'

Jęknęłam niezadowolona kiedy do moich uszu dotarł hałas. Podniosłam powoli powieki do góry, lecz od razu tego pożałowałam, kiedy jasne światło poraziło moje oczy. Spróbowałam jeszcze raz i praktycznie zerwałam się z łóżka kiedy zauważyłam dobrze znaną mi pielęgniarkę.

- Dzień Dobry.- mruknęłam i zaczerwieniłam się, przygotowując się na reprymendę ze strony pielęgniarki, ponieważ niemożna spać w łóżkach razem z pacjentami.

- Cześć, kochanie. Jest wszystko dobrze, spokojnie. Wiesz, że nie powinniście tego robić, ale spędzasz tu praktycznie całe dnie i noce, więc myślę że mogę zrobić dla was mały wyjątek.- oznajmiła kobieta, która najczęściej sprawdzała stan zdrowia Justin'a oraz ta sama która kilka dni temu pomogła mi podczas ataku paniki. Starsza Pani posłała mi uśmiech i zabrała się za odczytywanie wyników maszyn podpiętych do Justin'a.

- Dziękuje.- powiedziałam i usiadłam na krześle obok łóżka.

Obserwowałam dokładnie każdy ruch kobiety oraz mimikę jej twarzy, kiedy podeszła do łóżka i zapisała na karcie pacjenta kilka informacji a następnie posłała mi miły uśmiech i obróciła się w kierunku drzwi z zamiarem wyjścia.

- Przepraszam...- zagryzłam wargę, czekając na reakcje kobiety, która już po kilku sekundach stała obrócona twarzą w moją stronę z pytającym wyrazem twarzy.

- Tak, słoneczko?

- Czy z Justin'em wszystko dobrze? - zapytałam i wzięłam duży wdech.

Kobieta uśmiechnęła się i wsunęła swój notes pod lewe ramię.

- Wszystkie wyniki są prawidłowe. Nie masz o co się martwić. Myślę, że jeśli Pan Bieber będzie zdrowiał w takim tempie, dość szybko opuści szpital.- mrugnęła i wyszła z Sali nie oglądając się za siebie.

Odetchnęłam z ulgą i chwyciłam delikatnie dłoń Justin'a uważając przy tym aby go nie obudzić.

- Wszystko będzie dobrze.- mruknęłam bardziej do siebie i pogłaskałam kciukiem dłoń szatyna.

Po raz dziesiąty w ciągu pięciu minut odblokowałam telefon aby sprawdzić widniejącą na nim godzinę. Zaczęłam stukać podeszwą buta o białe płytki znajdujące się w kafejce szpitalnej a następnie wlepiłam wzrok w kark prawdopodobnie 40-letniego mężczyzny przede mną, mając nadzieje, że tym sposobem uda mi się go zmusić do wybrania odpowiedniej kawy dla siebie i swojej żony.

Zagryzłam wargę i wydęłam wargi zastanawiając się czy zrezygnować z kofeiny i wrócić do Justin'a który został sam w sali w dalszym ciągu pogrążony we śnie mimo, że była już godzina 14. Organizm Bieber'a pomimo śpiączki był wyczerpany po przebudzeniu i tak naprawdę dopiero teraz jego ciało regeneruje się we śnie.

Westchnęłam zadowolona, kiedy spostrzegłam że mężczyzna przede mną wyjmuje portfel z kieszeni aby zapłacić za zakupy a następnie opuszcza kilu osobową już kolejkę.

Uśmiechnęłam się do kobiety stojącej za biurkiem i z tym samym uśmiechem zamówiłam dla siebie kawę, którą otrzymałam już 2 minuty później.

Zapłaciłam zadowolona z szybkiej obsługi i szybkim krokiem skierowałam się w kierunku windy, aby jak najszybciej dotrzeć do Sali Justin'a.

Uśmiechnęłam się szeroko, kiedy wzrok Bieber'a skrzyżował się z moim.

- Cześć, kochanie.- przywitałam się i podeszłam do łóżka, nachylając się nad chłopakiem i całując jego policzek.

Justin mruknął niezadowolony i wydął lekko wargi wskazując palcem na nie. Przewróciłam oczami, lecz mimo to nachyliłam się ponownie aby złożyć małego całusa w sam środek jego ust.

ONE LIFE | Justin Bieber ✔Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang