Rozdział 59: Cały twój.

26K 935 687
                                    


Kathe POV'

Od razu po powrocie do domu oznajmiłam rodzicom, że niema mnie dla nikogo i zamknęłam się w swoim pokoju czekając na wiadomość od Max'a, która nadeszła jakąś godzinę później informując mnie, że chłopcy wrócili do domu cali i zdrowi oraz, że przekazał chłopakowi moją wiadomość. Podziękowałam Max'owi i wyłączyłam telefon, domyślając się, że Bieber będzie próbował się ze mną skontaktować.

Obecnie był już Poniedziałek, więc zmuszona byłam iść do szkoły. Tak jak się domyślałam Justin próbował wczoraj dodzwonić się do mnie kilka razy, aż w końcu odpuścił. Miałam nadzieję, że chłopak nie zdecyduje się pojawić w szkole i jak do tej pory nigdzie nie widziałam ani jego ani Ryan'a. To nie to, że nie chciałam widzieć własnego chłopaka, po prostu sama nie wiedziałam jak miałabym się zachować gdy go zobaczę.

- Słuchasz mnie w ogóle ?- Emilly szturchnęła mnie w ramię. Zamrugałam szybko powiekami, zauważając że wpatruję się przez kilka minut w kafelki znajdujące się na korytarzu.

- Przepraszam Cię, Em. Zamyśliłam się.- uśmiechnęłam się do niej lekko.

- Wybaczam, ale powiedź mi o co chodzi.- uśmiechnęłam się smutno.

- Pokłóciłam się z Justin'em.

- Co zrobił tym razem?- Em założyła ręce na biodra i przybrała bojową minę przez co uśmiechnęłam się szczerze.

- Po prostu... nigdy nie mówi mi co się dzieje, tak jakby próbował wszystko ukryć. Prosiłam go aby został w domu i odpoczął jeszcze trochę po tym wszystkim, ale oczywiście, że mnie nie posłuchał.- wyjęłam telefon z kieszeni aby sprawdzić ile minut przerwy jeszcze nam zostało.

- Cały on, ale sądzę że próbuje Cię chronić... nie mieszać Cię w to wszystko, aby nie było jeszcze gorzej. Pewnie po prostu się o ciebie troszczy

- Też o tym myślałam, ale czasami jednak wolałabym wiedzieć co dzieje się dookoła mnie. Nie chce aby któregoś dnia, chłopcy zapukali do moich drzwi i powiedzieli mi, że jego już niema. Chce mieć świadomość, co i jak. Po prostu niewiedza mnie dobija, bo nie wiem z czym tak naprawdę Justin walczy.

-Rozumiem Cię.- dziewczyna przytuliła mnie lekko. Westchnęłam przymykając na sekundę oczy i oddając uścisk.

Krzyknęłam wystraszona kiedy poczułam czyjeś dłonie na moim ciele, które oderwały mnie od mojej przyjaciółki, a następnie podniosły mnie w stylu Panny Młodej. Krzyknęłam po raz kolejny i zaczęłam się szarpać, próbując zauważyć mojego napastnika. Moje przerażenie wzrosło dodatkowo kiedy zobaczyłam jedynie czarny kaptur, ponieważ mój napastnik schylił głowę. Upuściłam torbę, którą miałam na ramieniu i uderzyła łokciem prosto w klatkę piersiową nieznajomego. Syk pełen bólu a następnie ciche „cholera jasna", uświadomiły mnie co właśnie się dzieje. Chłopak odstawił mnie na podłogę i zaczął masować swoją lewą część klatki.

- Ty popieprzony dupku! Co Ci odbiło?!- krzyknęłam zwracając tym uwagę całego korytarza.

Podniosłam moją torebkę i zawiesiłam ją na ramieniu a następnie popatrzyłam na chłopaka.

Byłam wkurzona na Justin'a, ale to nie oznaczało, że chciałam zrobić mu krzywdę.

Podeszłam do chłopaka i zdjęłam mu kaptur z głowy odsłaniając całkowicie jego twarz. Przewróciłam oczami, kiedy usłyszałam głośne westchnienia zachwytu jakiś dziewczyn.

Obok nas pojawił się Ryan i zaśmiał się widząc krzywiącego się Justin'a.

- Mówiłem Ci stary, żebyś nie podchodził jej, bo jeszcze Cię poturbuje, ale przecież ja nigdy nie mam racji.- powiedział z sarkazmem. – Kathe myślę, że pójdzie szybciej jeśli się z nim urwiesz, bo w sumie tylko po to tu przyszedł.- chłopak zwrócił się do mnie i posłał mi uśmiech.

ONE LIFE | Justin Bieber ✔Where stories live. Discover now