Rozdział 59: Cały twój.

Beginne am Anfang
                                    

Pokręciłam niedowierzająco głową i złapałam dłoń Bieber'a ciągnąc go za sobą. Każdy obserwował nasz każdy krok, przez co czułam się niezręcznie. Justin widząc najwyraźniej moje skrępowanie, przyciągnął mnie do swojego boku i objął ramieniem.

- Boli?- mruknęłam w dalszym ciągu idąc przed siebie.

- Trochę. Wycelowałaś prosto nad ranę, ale teraz jest już okay.

- Wiesz, że nie chciałam Cię uderzyć, ale jak teraz tak o tym myślę, to z jednej strony zasłużyłeś sobie.- oznajmiłam.

Szatyn westchnął cicho i przyciągnął mnie bliżej swojego boku a następnie otworzył mi drzwi wyjściowe.

- Wiem, że musimy pogadać, ale teraz pakuj swój seksowny tyłeczek do swojego auta i jedź pod swój dom.- pocałował mnie w czoło i odszedł w kierunku jak się domyślam swojego samochodu.

Wsiadłam do mojego Audi, rzuciłam torbę na siedzenie, odpaliłam samochód i wyjechałam na ulicę, nie czekając tym samym na Bieber'a.

Rzuciłam się na łóżko w moim pokoju i zasłoniłam twarz poduszką, wzdychając głośno. Kilka minut później usłyszałam trzask drzwi frontowych a następnie kroki na schodach. Drzwi od mojego pokoju otworzyły się, lecz mimo to i tak nie odkryłam twarzy, ponieważ i tak wiedziałam że to Bieber. Chłopak usiadł na moich biodrach a następnie zabrał poduszkę z mojej twarzy, odrzucając ją na podłogę.

- Zbieraj się, zabieram Cię gdzieś.- uśmiechnął się lekko i położył dłonie na moich biodrach.

- Nigdzie nie jadę.- mruknęłam i zakryłam twarz dłońmi.

- Daj spokój, Kate. Nic się przecież nie stało.- powiedział lekko podenerwowany. Momentalnie zastygłam i zacisnęłam szczękę. Spojrzałam na chłopaka i spróbowałam zrzucić go z moich bioder, lecz niestety nie dałam rady.

- Złaź ze mnie.- warknęłam.

- Nie mam takiego zamiaru. Chciałem pogadać później, ale chyba będzie lepiej jeśli zrobimy to teraz. – oblizał usta i pochylił się do przodu, zabierając ręce z moich bioder i kładąc je po obu stronach mojej głowy. – Więc o co Ci chodzi?

- Pytasz serio?- zaśmiałam się sztucznie

- Kurwa, Kate nie denerwuj mnie.

- Skoro Cię denerwuje, to może naprawdę nie ma sensu, żebyśmy się spotykali? No bo po co? Przecież i tak wszystko przede mną ukrywasz, nie masz nawet chwili, żeby ze mną szczerze pogadać, bo albo to nie moja sprawa, albo tak będzie lepiej. Lepiej, ale dla kogo do cholery? Myślisz, że pasuje mi to, że zawsze wszystko przede mną ukrywacie? To naprawdę nic fajnego nie wiedzieć co dzieje się wokół Ciebie!- wykrzyczałam ostatnie zdanie i zacisnęłam oczy kiedy poczułam napływające łzy.

- Kathe...- Justin zabrał swoje ręce i przetarł nimi twarz a następnie zszedł ze mnie i położył się obok, przytulając mnie do swojej klatki piersiowej.- Nie denerwuj się... ale naprawdę czasami jest lepiej kiedy nie masz pojęcia o niczym. Nie chce, żebyś bała się wyjść z własnego domu czy abyś cały czas obracała się za siebie, sprawdzając czy nikt Cię nie śledzi. Wiem, kochanie, wiem że masz dosyć, ale cholera... Kurwa po prostu boję się, że ktoś zabierze mi Cię z przed nosa i narażam Cię już wystarczająco związkiem ze mną, ale nie pozwolę aby coś Ci się stało. Może Ci się to podobać lub nie, ale musisz to zaakceptować. Będę starał mówić Ci kiedy muszę coś załatwić, ale to tyle i nie waż się szantażować mnie rozstaniem, czy cokolwiek próbujesz zrobić, bo oboje dobrze wiemy, że sprawiłbym, że odejście nie było by takie łatwe jak Ci się wydaje.- poczułam jak mięśnie chłopaka napinają się a wraz z tym jego uścisk na mojej tali.

ONE LIFE | Justin Bieber ✔Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt