Miarowe pikanie maszyny.
Dźwięk, który wypełniał całą moją głowę.
Dźwięk oznajmiający, że nadal żyję.
Zamknąłem oczy, by nie wydostały się z nich nagromadzone łzy.
Żyję.
A Josh nie.
Do sali wszedł lekarz, a za nim moja matka.
- Panie Joseph.. - zaczął. - Mówiąc szczerze, nie było najmniejszej szansy, by sie udało. Jednak z jakiś niewytłumaczalnych przyczyn po ostatniej operacji pański stan zdrowia się ustabilizował. Zostawimy pana na obserwacji jeszcze tylko przez jeden dzień, a później... Chyba może pan wracać do domu.
- Dziękuję. - powiedziałem cicho.
Doktor wyszedł z pokoju, a moja matka zbliżyła się do mojego łóżka.
- Wyobrażam sobie, że jest ci ciężko.. - powiedziała, łapiąc mnie za rękę.
Nie wytrzymałem, po moich policzkach popłynęły wstrzymywane od tamtego dnia łzy.
- To były najlepsze dni w moim życiu. - powiedziałem, szlochając. - Ale to-o moja wina, że Josh nie żyje.
- Nie mów tak. - powiedziała, gładząc mnie po włosach.
- Gdybyśmy wtedy nie uciekli, gdybym ja tak bardzo nie naciskał.. - powiedziałem.
- Wszystko się ułoży, zobaczysz. - powiedziała, głaszcząc mnie po głowie.
- Jak mam żyć bez niego? - zapytałem, po raz kolejny zalewając się łzami.
YOU ARE READING
set me free |joshler|
Fanfiction"- Przepraszam. - powiedziałem przez łzy, chwytając jego rękę. - Przepraszam. - powtórzyłem, jeszcze mocniej ściskając jego martwą dłoń." inspirowane teledyskiem bemy 'oxygen'