.3

307 50 2
                                    

- Zaczekaj! - usłyszałem za sobą jakiś krzyk.

Nie odwróciłem się pewniy, że i tak te słowa nie są skierowane do mnie.

Nagle ktoś stanowczo chwycił mnie za dłoń.

Wyrwałem się i odskoczyłem od tej osoby.

- Tyler! Przepraszam!

Odwróciłem się i popatrzyłem na sprawcę całego zdarzenia.

- O, Josh. - powiedziałem cicho.

- Czy mógłbyś... - zaczął niepewnie. - Czy mógłbyś może odprowadzić mnie do domu? Moja mama mnie rano przywiozła i nie wiem jak wrócić. Mam tylko adres.

Wyciągnął w moją stronę pogniecioną kartkę.

Zabrałem ją od niego.

- Mieszkasz niedaleko mnie. - powiedziałem, czytając adres z kartki.

- Czy możesz..

- Dobrze. - powiedziałem oddając mu papierek i chowając dłonie do kieszeni.

Odwróciłem się i zacząłem iść przed siebie, uporczywie wpatrując się w swoje stopy.

Słyszałem jak różowowłosy drepcze obok mnie, starając dotrzymać mi kroku.

- Długo tutaj mieszkasz? - zagadnął.

- Od urodzenia. - powiedziałem szybko.

- To miasto wydaje się być bardzo sympatyczne. - powiedział Josh.

- Tak. - westchnąłem.



- O, to tutaj, dzięki wielkie. - powiedział, kiedy stanęliśmy pod jego domem. - Chcesz wejść na herbatę, czy coś?

- Nie, dziękuję. - powiedziałem szybko i odwróciłem się na pięcie, by wrócić w końcu do domu.

- Co robisz jutro po szkole? - wypalił nagle.

Odwróciłem się i popatrzyłem się na niego pytającym wzrokiem.

- N-nic.

- Może mógłbyś mi pokazać miasto? - zapytał nieśmiało.

- Josh.. - westchnąłem. - Nie sądzę, żebym był...

- Najlepszą do tego osobą. - przerwał mi. - Już mi to dzisiaj mówiłeś. Proszę?

Przeczesałem ręką włosy i rozejrzałem się dookoła.

- Niech będzie. - wypaliłem.

- Super, jutro od razu po szkole? 

- Dobrze. - wyszeptałem.

Odwróciłem się i najszybciej jak tylko potrafiłem skierowałem się w stronę domu.

set me free |joshler|Where stories live. Discover now