- Przepraszam za wczoraj, chyba już nigdy nie będę potrafił spojrzeć twojej mamie w twarz. - zaśmiał się, przytulając mnie do siebie.
- Spoko, przyjęła to na spokojnie. - powiedziałem, delikatnie się uśmiechając.
Po chwili odsunąłem się od Josha i popatrzyłem się w prosto w jego oczy koloru kawy mocca.
- Josh.. Muszę ci coś powiedzieć. To będzie bardzo ważne. Ale jak już skończymy lekcje, dobrze?
Widziałem jak jego twarz momentalnie się zmienia pod wpływem strachu.
- Dobrze. - powiedział i cmoknął mnie w policzek.
***
- Co chciałeś mi powiedzieć? - zapytał, kiedy siedzieliśmy już w jego samochodzie, ściskając mnie delikatnie za kolano.
- Przepraszam, że nie powiedziałem ci tego wcześniej... - zacząłem niepewnie.
Josh chwycił mnie za podbródek i zmusił, bym się na niego spojrzał.
- Jestem chory. - wyszeptałem, a po moich policzkach popłynęły łzy. - Nie mam pojęcia, ile czasu mi zostało. Ostatnio... ostatnio zaczęło mi się polepszać, ale teraz... teraz jest tylko gorzej.
Widziałem, jak po policzkach różowowłosego spływają pojedyncze łzy.
- Od kiedy? - zapytał cicho.
- Kilka miesięcy, glejak wielopostaciowy. - wyszeptałem przez łzy.
- Co powiedział ci lekarz...
- Na początku dał mi rok życia, kilka tygodni temu stwierdził, że po operacji być może wyzdrowieję...
- Kiedy miałeś operację? - zapytał zaskoczony.
- Miesiąc przed tym, jak cię poznałem. - powiedziałem, chwytając go za rękę i zaczynając się nią bawić.
Westchnął, przeczesując wolną ręką włosy.
- Niedawno miałem wizytę, ponoć są jakieś przeżuty... - wyszeptałem.
Po moich policzkach płynęły już wodospady moich łez.
- Powinienem był powiedzieć ci wcześniej, przepraszam.. - stwierdziłem cicho, zerkając na Josha.
- To i tak nie zmieniło by moich uczuć do ciebie. - szepnął, uśmiechając się.
Przyciągnął mnie do siebie.
Nasze usta dzieliły tylko milimetry.
- Przejdziemy przez to razem. - stwierdził z mocą, po czym złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
***
Ścisnąłem mocniej jego dłoń.
- Nie zostawiaj mnie. - wyszeptałem drżącym głosem.
- Nie mam zamiaru. - powiedział, po czym przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czubek głowy.
Odsunąłem się od niego i popatrzyłem na białe drzwi przede mną.
- Boję się. - powiedziałem, a po moim policzku popłynęła pojedyncza łza.
- Rozumiem. - stwierdził, jeszcze mocniej ściskając moją dłoń. - Przejdziemy przez to razem.
- A co jeżeli.. - głos mi się załamał.
- Nawet o tym nie myśl. - przerwał mi nagle.
W tym momencie drzwi przed nami się otworzyły.
- Pan Joseph! - usłyszeliśmy głos zza drzwi.
Wstałem i na drżących nogach wszedłem do środka.
Słyszałem, jak Josh podąża za mną, jednak nie obejrzałem się, by na niego spojrzeć.
Znalazłem się w białym pomieszczeniu.
Usiadłem na krześle na przeciwko doktora.
- Panie Joseph.. - powiedział, przekładając jakieś dokumenty w dłoniach. - Mam już pańskie wyniki badań.
Spuściłem wzrok na swoje buty, starając się nie wypuścił łez, które zgromadziły się w moich oczach.
Słyszałem jak lekarz westchnął cicho, po czym zaszeleścił kartkami, które przewracał.
- Musimy pana zatrzymać na obserwacje. Na kilka dni.
- Dobrze. - szepnąłem.
- Z tym skierowaniem proszę się udać do recepcji, tam już pana pokierują.
Zabrałem od niego kartę i wstałem, kierując się do wyjścia.
- Do widzenia. - powiedziałem cicho.
Zachwiałem się na nogach, po czym poczułem tępy ból z tyłu głowy.
Cały mój widok zasłoniła ciemność.
YOU ARE READING
set me free |joshler|
Fanfiction"- Przepraszam. - powiedziałem przez łzy, chwytając jego rękę. - Przepraszam. - powtórzyłem, jeszcze mocniej ściskając jego martwą dłoń." inspirowane teledyskiem bemy 'oxygen'