18.

647 27 2
                                    

- Tak, tak wiem. Pójdę się ogarnąć. - mówię i wstaję z kanapy. Kieruję się do łazienki. Przechodząc przez niewielki przedpokój mijam Maćka, który próbuje przenieść Gosię - Tylko mnie nie obgadujcie . - śmieję się i wchodzę do pomieszczenia. Oby ten wieczór był udany...


Staram się poprawić mój makijaż, ale na nic się to zdaje. Postanawiam więc go zmyć i umalować się od nowa. Oczywiście druga wersja nie jest tak ładna ja ta pierwsza, ale jakoś to przeżyję. Gdy jestem już gotowa wychodzę z łazienki i podchodzę do chłopaków i oczywiście nieprzytomnej Gosi.

- Przemysławie Pawlicki, czy wyglądam teraz odrobinę lepiej? - pytam z udawaną powagą.

- No nie wiem, spekulowałbym. - śmieje się i i całuje mnie w policzek. - To co? Idziemy?

- Jasne, jestem gotowy. - odpowiada Maciek. Chyba mu się coś pomyliło.

- Stary, no wiesz...To jest, tak jakby...no...ten...randka, nie? - próbuje wyjaśnić Przemek.

- A, spoko, spoko rozumiem. Zostawcie mnie samego. Zamiast kaloryfera zrobi mi się bojler, skończę z karierą żużlowca i zamieszkam pod mostem. Jasne, idźcie. Pa.

- Ehh, Maciek nie przesadzaj. Kiedyś znajdziesz kogoś, kto zaakceptuje twoją...no...inność. - mówię i uśmiecham się słodko - Tylko nie wiem co z Gosią. Zostałbyś z nią do naszego powrotu? - pytam się z nadzieją Janowskiego.

- A co ja z tego będę miał?

- Zostaniesz sam na sam z rozpoznawalną modelką.

- Ta, pijaną modelką. - śmieje się - Dobra, idźcie. Ale lepiej weź swoje klucze bo nie wiem czy wytrzymam do waszego powrotu. Jakby co mogę spać w twoim łóżku?

- Uznam, ze tego pytania wcale nie było. Pa Maciek. - mówię i przytulam Janowskiego.

- Na razie. - żegna się Przemek przybijając chłopakowi żółwika.

- Powodzenia. - słyszę jeszcze tylko słowo Janowskiego gdy zamykam drzwi.

- To...gdzie idziemy? - pytam się Shamka.

- Na najlepszą randkę w historii do super restauracji. Co ty na to?

- Jestem za. Prowadź.

Schodzimy schodami na dół, a następnie jedziemy autem do znanej zapewne tylko Przemkowi restauracji. Nie rozmawiamy, ale mimo wszystko nie ma pomiędzy nami krępującej ciszy. Jest jakoś tak spokojnie. Mija chwila gdy Pawlicki zatrzymuje się pod jakimś rażącym neonem.

- Gdybym wiedziała, że to jest tak blisko to wybrałabym spacer. - mówię śmiejąc się.

- Nie chciałem żebyś się przemęczyła. Zapraszam. - odpowiada chłopak i otwiera mi drzwi do restauracji. Gdy wchodzimy do środka zauważam, że owa restauracja jest bardzo szykowna.

- Mogłeś powiedzieć żebym ubrała się bardziej...elegancko. - mówię zawstydzona.

- Nie przesadzaj, dla mnie jesteś najpiękniejsza nawet w brudnych ogrodniczkach.

- Miło, że tak twierdzisz. - mówię siadając przy stoliku. - Ale jestem głodna.

- Haha, spokojnie zaraz coś zjesz. Mogę się założyć, że jak każda dziewczyna na randce zamówisz sobie sałatkę, a gdy wrócimy do domu będziesz wyjadać ostatki z lodówki. Mam rację?

- Niestety nie. - odpowiadam triumfalnie odbierając od kelnera menu. - Ja preferuję inne dania.

- Czy podać państwu coś do picia? - pyta się kelner, który nadal obok nas stoi.

- Podziękujemy. - warczy Pawlicki, a pracownik odchodzi.

- Przemek, wszystko w porządku?

- Nie widziałaś jak on się na ciebie patrzył?! Dosłownie rozbierał cię wzrokiem!

- Spokojnie, przecież przyszłam tutaj z tobą. I z tobą zamierzam stąd wyjść. - mówię starając się opanować emocje. Rzeczywiście wzrok tego kelnera nie był najprzyjemniejszy. - To, co zamawiasz? - pytam starając opanować zdenerwowanego chłopaka.

- Odechciało mi się już tutaj jeść. Może wolisz jakiś spacer i tradycyjnego kebaba?

- Ja chętnie, ale czy żużlowcy nie powinni mieć jakiejś diety?

- Raz można zrobić wyjątek. Już szczególnie dla tak wyjątkowej osoby jak ty. - odpowiada powodując u mnie rumieńce.

- Ok, możemy iść na tego kebaba...i dziękuję.

Wychodzimy więc z restauracji ignorując kolejne spojrzenia tego kelnera-zboczeńca. Spacery po zmroku są najlepsze. Dodają uroku danej sytuacji. Jeśli w ogóle można dodać uroku randce z kebabem w ręce. Ale właśnie najlepsze jest to, że jesteśmy naturalni. Na zwykłym spacerze zrobilibyśmy to samo. Wyrzucam do kosza papierek po jedzeniu i z powrotem siadam obok Przemka.

- Wiesz, że cię kocham prawda? - pyta się mnie chłopak przysuwając się bliżej.

- Wiem. - szepczę, a nasze usta łączą się w pocałunku. Naszym pierwszym i oby nie ostatnim pocałunku.




I dobrnęliśmy do końca kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że się spodoba. A! I korzystając z okazji chciałabym was zaprosić na moją nową książkę, która jest oczywiście na moim profilu. I dziękuję również za ponad 1K wyświetleń tutaj! <3 To jest ogromna liczba, naprawdę jestem wam wdzięczna. No, to tyle na dzisiaj. Pa, pa :)







Start w miłość [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now