Zdjęcie Czternaste.

962 163 28
                                    

- Masz ochotę przejść się dziś w nocy do lasu? - Akaashi zapytał, zaglądając drugiemu przez ramię. Przechylając głowę z zaciekawieniem, wpatrywał się w ekran komputera, na którym Bokuto przeglądał zdjęcia zgrane z aparatu.
Akurat zatrzymał się na jednym, gdzie widać było Keijiego. Chłopak na fotografii pogrążony był we śnie, przytulając się do białej poduszki, która tworzyła przyjemny dla oka kontrast z ciemnymi włosami. - Gdyby to zdjęcie zrobił ktoś inny, zacząłbym się bać - dodał i ułożył dłonie na oparciu krzesła, zajmowanego przez białowłosego.

- Hm... Jasne. - Koutarou wzruszył obojętnie ramionami, wzrok utrzymując na klawiaturze.

Akaashi westchnął cicho, jeszcze przez chwilę stojąc blisko przyjaciela. Następnie odsunął się nieśpiesznie, walcząc z pokusą przytulenia Bokuto od tyłu, aby choć trochę polepszyć mu humor.

Oklapłe włosy poruszyły się niespokojnie, kiedy ich właściciel odsunął krzesło w bok. Dzięki temu był w stanie wygodnie odwrócić się, aby spojrzeć na osobę stojącą tuż za nim.
Łapiąc dłonią bordowy materiał koszulki bruneta, Koutarou przyciągnął go delikatnie do siebie. Pociągając nosem, oparł czoło na brzuchu chłopaka. Czuł, jak unosił się on nieznacznie, kiedy Keiji oddychał. Przymknął oczy.

- Hej, co się stało? - nastolatek zapytał cicho, wplatając palce w miękkie, czarno-białe kosmyki, łaskoczące go przez materiał. Spoglądając z góry na wtulonego w niego chłopaka, ułożył drugą dłoń na jego karku. Po chwili zsunął ją nieznacznie na plecy.

- Akaashi... - Głos był niewyraźny, tłumiony T-shirtem. - Zimno mi.

Cichy śmiech opuścił wargi bruneta, a on sam przylgnął bliżej do ciała drugiego. Pochylając się, oparł policzek na, pachnących miętowym szamponem, włosach, mocząc je pojedynczymi łzami.

Czując słone kropelki zsuwające się po jego skórze, zdziwiony przesunął opuszkami palców po policzku. Keiji nie pamiętał, kiedy ostatni raz płakał.
Gdy był mały, jego ojciec zawsze, w momencie, w którym oczy chłopca szkliły się niebezpiecznie, a ramiona drżały, chłodno go informował, jak bardzo żałosne to było.

- To idziemy do tego lasu? - Koutarou zapytał delikatnie, odrywając się od ciała nadal stojącego chłopaka. Uniósł głowę, dzięki czemu mógł spojrzeć na zapłakane oblicze drugiego. Bokuto uśmiechnął się szeroko i starł kciukiem mokre ścieżki, jakie łzy wyznaczyły na zaczerwienionych policzkach.

*****
to opowiadanie oficjalnie sięgnęło dna.

Aparat - bokuakaOnde histórias criam vida. Descubra agora