Historia da Amor - Zgoda

782 53 12
                                    

Zaraz po zejściu ze schodów obrzuciłam niechętnym spojrzeniem całą salę. Nie miałam ochoty tu być, nie chciałam słuchać docinek Ambar i jej świty ani widzieć się z Matteo. Ale przecież nie wypadało mi odmówić, tym bardziej, że z tego co wiem to pani Sharon postarała się by Ambar mnie zaprosiła. W tłumie ludzi zauważyłam kilka znanych mi postaci. Między innymi Yam z Jim, kawałek dalej Pedro, Nico i Ramiro, koło stołu z napojami pod ścianą stała Nina z Gastonem - Ciekawe o czym gadają - jeszcze kawałek dalej zobaczyłam Jasmin i Delfi. Mój wzrok w końcu dotarł na sam koniec sali a tam niestety spotkał się z innym. Oczywiście ze spojrzeniem Matteo. Mimo tego, że dzieliło nas kilka jeśli nie kilkanaście metrów i spora liczba osób miałam wrażenie, że stoję kilka centymetrów od niego. Jego smutny wzrok mierzył mnie od góry do dołu. Uśmiechnął się pod nosem. To był pierwszy uśmiech jaki widziałam na jego twarzy od dawna. I pomyśleć, że kiedyś posyłał mi takie praktycznie cały czas. Miałam teraz ochotę podbiec do niego i przytulić najmocniej na świecie. Już nawet zrobiłam krok w przód kiedy na jego szyję rzuciła się jakaś dziewczyna. Natychmiast odwróciłam się tyłem do niego a potem odeszłam.
❤Nina❤
 - Ok tak zrobię. A tak w ogóle to dziękuję, że pomagasz mi ich pogodzić. Bo przecież od kąd się pokłócili Matteo ciągle chodzi struty i nie da się z nim gadać. – Zaśmiał się Gaston po czym zrobił coś czego się nie spodziewałam. Przytulił mnie. Niby nic a jednak dla mnie tak wiele, w końcu nigdy nie pomyślałabym nawet o rozmowie z nim sam na sam.
- Nie ma za co. Zresztą z Luną mam tak samo więc i tak i tak bym się za to wzięła. – Powiedziałam zgodnie z prawdą. Pomału odeszłam rozglądając się za luną. Po kilku minutach ją znalazłam. Bez zastanowienia podeszłam do przyjaciółki i zaczęłam rozmowę:
- Luna. W tej chwili idziesz do Matteo i się z nim godzisz. – Powiedziałam bardzo stanowczo jak na mnie. Dziewczyna na mnie spojrzała i zaśmiała się pod nosem.
- Niby czemu? Ja już nie chcę się z nim przyjaźnić. – Starała się udawać obojętną, ale widziałam, że patrzy na Matteo, rozmawiającego z Gastonem, z wielkim bólem.
- Luna proszę cię nie udawaj... widzę jak za nim tęsknisz. Jak na niego patrzysz i jak zgasło w tobie życie od kąd z nim nie gadasz. – Argumentowałam co jakiś czas zerkając na chłopaków. Luna najpierw nieco się zmieszała i przez chwilę nic nie mówiła. Wiedziałam, że walczy z samą sobą.
- Aż tak to widać? – Zapytała po jakimś czasie i lekko się zarumieniła. Nie powiedziałam nic tylko pomachałam twierdząco głową. – Ale to nic nie zmienia. On już na pewno nie chce się ze mną przyjaźnić. – Spuściła głowę.
 - Luna. Może ty tego nie widzisz ale wszyscy inni widzą, że od kąd się na siebie obraziliście Matteo chodzi przybity. Nawet Gaston mi to powiedział.
- Przemyślę to... a teraz chodź bo Simon będzie śpiewał.
- Muszę coś załatwić ale ty idź. Dojdę potem. – Uśmiechnęłam się Luna odpowiedziała mi tym samym a potem odeszła.

❤Gaston❤

- Matteo w tej Chwili idziesz do Luny i się z nią godzisz. Bo jak nie... to... to ja się z nią umówię. – Zagroziłem, w sumie to nie wiem czemu akurat tym, ale było to pierwsze co przyszło mi do głowy.
- Ty i Luna? – Zaśmiał się.
- Matteo ja mówię poważnie. – Mój przyjaciel chciał coś powiedzieć ale ja nie dałem mu dojść do słowa. -  i nawet mi tu nie wmawiaj, że nie chcesz jej znać albo, że ona nie chce cię znać bo ja widzę jak na siebie patrzycie i jak się zachowujecie. – Powiedziałem szybko ale zrozumiale po czym nie czekając na odpowiedź odszedłem.

❤Matteo❤

Myślałem dłuższą chwilę nad słowami Gastona. Miał rację, nie potrafiłem już dłużej bez niej wytrzymać. Wiedziałem to ale nadal nie byłam pewny czy do niej zagadać.

Sé quien soy
yo estoy
buscando algo
¿donde voy?
siempre te encuentro
sigo soñando

W moich uszach zabrzmiały pierwsze słowa piosenki śpiewanej przez Simona. Spojrzałem na Lunę, też na mnie patrzyła. Teraz albo nigdy. Pomyślałem i podszedłem do dziewczyny.
- Chodź za mną. – Szepnąłem jej przechodząc obok. Zobaczyłem iskierkę radości w jej oczach. Może rzeczywiście ona przez ten czas czuła to samo co ja? Nieco zdziwiona złapała mnie za rękę aby nie zgubić się w tłumie. Dopiero teraz zrozumiałem jak bardzo brakowało mi dotyku kelnereczki. Mojej kelnereczki. Jak mogłem tyle czasu wytrzymać bez chociażby tego uścisku. Zaprowadziłem nas na koniec Sali gdzie było mało ludzi.
- Luna... przepraszam. To wszystko moja wina. – zacząłem się obwiniać.
- Zapomnijmy o tym. Po prostu mnie przytul. – Powiedziała Luna a ja posłałem jej największy ze wszystkich moich uśmiechów. Chwyciłem Lunę w pasie a potem podniosłłem i przytuliłem najmocniej jak potrafiłem. Całą resztę wieczoru spędziłem tańcząc, śmiejąc się i rozmawiając z Luną. Nareszcie od bardzo dawna czułem się naprawdę szczęśliwy. Naprawdę potrzebny. Przy niej byłem sobą. Nie musiałem nikogo udawać. Nie musiałem mieć żadnej maski aroganckiego i zarozumiałego palanta.

❤Gaston❤

Patrząc na przytulających się Lunę i Matteo przybiliśmy sobie z niną piątkę. Dobrze mi się z nią pracowało. Zauważyłem, że od kąd przyjaźni się z Luną bardzo się zmieniła. Wcześnie nawet nie potrafiła ze mną porozmawiać a teraz całkiem nieźle się dogadujemy. Ale czuję, że nadal skrywa przedemną  jakieś tajemnice. Intryguje mnie to. Muszę się dowiedzieć co to takiego.
- Nina może spotkamy się jutro po szkole? Porobimy zdjęcia na zajęcia czy coś? – zaproponowałem

*nie sprawdzone*
Hej! Mam nadzieję że spodoba wam się ten rozdział pisny był jak byłam nieco śpiąca więc jeśli będzie słaby to przepraszam. Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania.

Lutteo - Historia de AmorWhere stories live. Discover now