Historia de Amor - Nowi znajomi

1.2K 61 13
                                    

- Luna wstawaj już jesteśmy! – Mówi ktoś i szturcha mnie w ramię. Jak się potem okazało był to mój tata. Mimo to, że prawie nie mogłam otworzyć oczu bo jeszcze się nie rozbudziłam to kiedy zobaczyłam rezydencję pani Sharon otworzyłam oczy szerzej niż kiedykolwiek. Mimo tego że już w Cancun mieszkałam w bardzo ładnym domu. To patrząc na ten mnie po prostu zatkało. Był naprawdę piękny cały biały z wielkimi balkonami i prześlicznym ogrodem.
- Zamknij buzię bo ci coś do niej wleci! – Zaśmiała się mama. Faktycznie miałam szeroko otwartą buzię więc szybko ją zamknęłam. Obejrzałam dom, poznałam jego zasady i rozpakowałam się przynajmniej tak powierzchownie. W kieszeni moich spodni poczułam wibracje więc wyjęłam telefon i Spojrzałam na wyświetlacz.
Od: Simon
Cześć luna! Dojechałaś już?  Jak tam jest? Poznałaś już kogoś?  Podoba ci się tam? Gadałaś  z Ambar?  I najważniejsze. Tęsknisz za mną?
Do: Simon
Spokojnie nie tyle na raz Panie... Poczekam jak nazywał się ten od przesłuchań? :-P.
Od: Simon
Nie wiem i przepraszam, ale mam tyle pytań...
Do: Simon
No więc tak... Dojechałam. Jeszcze nie wiem bo dopiero idę zwiedzać. Nikogo oprócz Amandy czyli sprzątaczki i pani Sharon nie poznałam. Jak na razie mi się podoba. Nie gadałam z Ambar. I nie,  nie tęsknię.
Od: Simon
Ale jak to nie tęsknisz? 
Do: Simon
No normalnie a jak inaczej?
Od: Simon
Wiesz co muszę już iść. Podciąć sobie żyły mydłem. :-(
Do: Simon
Oj dobra dobra... Tęskniłam. <3
Od: Simon
Moje życie znów ma sens :-D.
Do: Simon
Cieszę się! A teraz przepraszam ale idę trochę pozwiedzać na rolkach. Zgadamy się później. Pa Simon :-*
Od: Simon
Pa Luna :-*

Odłożyłam telefon Usiadłam na moment na łóżku i pomyślałam co by tu zrobić. Postanowiłam że zrobię jak to napisałam Simonowi. Pojadę się rozejrzeć.
❤ ❤ ❤
Kiedy wyszłam na dwór jeszcze raz Obejrzałam się za siebie by sprawdzić pod jakim adresem znajduje się dom. Uznałam jednak że nie zapiszę sobie tego nigdzie no bo po co?  Przecież na pewno zapamiętam. Ruszyłam. Okazało się że na naszej ulicy takie wille to codzienność. Może to i lepiej przynajmniej będzie raczej spokojna ta dzielnica. Minęłam jeszcze parę domów i skręciłam w lewo. Przekroczyłam bramę i weszłam do innego świata. Do zielonej wyspy pośród mórz czyli ulic. Wkroczyłam do miejsca gdzie nie słychać warkotu silników ani gwaru ulicy, gdzie przechodnie nie wpadają na siebie kiedy śpiesznie kroczą na przód. Przejechałam kilka metrów po pięknie wykończonych alejkach. Mijałam dziko rosnące drzewa, równiutko przycięte krzewy i piękne kolorowe rabatki z  kwiatami. Po przejechaniu jeszcze kawałka zauważyłam piękną, białą, wykonaną z marmuru fontannę. Po środku tej fontanny znajdował się też wykonany z białego marmuru posąg. Przedstawiał on kobietę trzymającą kosz owoców. Usiadłam na ławce nieopodal fontanny i zaczęłam się rozglądać w pewnym momencie zauważyłam kolorowy napis „ Jam and Roller „ bez wahania pojechałam do budynku z tym napisem. Kiedy stanęłam przed wejściem ogarnęło mnie przeczucie w tym budynku czeka na mnie przygoda. Być może przygoda mojego życia. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy zaraz po wejściu to bar i scena. Zaciekawiona co jeszcze spotka mnie w tym miejscu poszłam dalej. Jednak to co zobaczyłam przekraczając kolejne drzwi sprawiło że na mojej twarzy pojawił się wielki banan. Pewien chłopak zapewne widząc moja minę zaśmiał się pod nosem. Jednak nie umknęło to mojej uwadze.
- Z czego się tak śmiejesz? – Zapytałam lekko podirytowana.
- Z twojej miny. – Powiedział chłopak przez co ja natychmiast zmieniłam na poważną. Szkoda tylko że trochę mi to nie wyszło bo chłopak znów parsknął śmiechem.
- Jesteś tu nowa? – Tym razem to on zadał mi pytanie.
- Możliwe... –
- Czyli tak. –
- Skąd wiedziałeś? – Spytałam.
- Po twojej minie. – Powiedział i zaśmiał się lecz kiedy spotkał się z moim groźnym wzrokiem ucichł. – Jestem Nico. A ty? - Przedstawił się.
- Jestem Luna. – Odpowiedziałam i uśmiechnąłem się przyjaźnie do mojego nowego znajomego.
- Ładne imię. To co luna chcesz pojeździć? – Zapytał.
- W sumie czemu nie?  -
- Ok. To tu masz karnet dam ci na razie na jedną jazdę a jak ci się spodoba to podejdź do mnie dam ci na dłużej. –
- Ok to do zobaczenia! –
- Pa Luna! –
Po skończonej rozmowie weszłam na tor i zaczęłam jeździć. Na początku w kółko by się rozgrzać potem zaczęłam dosyć nieudolnie robić piruety, skoki i obroty. Niektóre z nich nawet mi wychodziły ale zdecydowana większość nie. Czułam się wspaniale i zrozumiałam bardzo ważną rzecz. Wrotki to jest to co kocham najbardziej w życiu. I wtedy też przyrzekłam sobie samej że kiedyś wygram konkurs wrotkarski i zostanę jedną z najlepszych.
❤ ❤ ❤
Po około godzinie skończyłam jeździć i udałem się do baru po jakieś picie.
- Hej jestem Luna! Wiesz może gdzie jest Nico?  - Zapytałam chłopaka który stał za barem.
- Hej jestem Pedro!  I nie, nie widziałem nigdzie Nico. – Odpowiedział ale widząc moje zakłopotanie dodał: - Ale powinien tu zaraz być a w tym czasie może się czegoś napijesz? –
- Chętnie. To ja poproszę koktajl z mango!  - Złożyłam zamówienie i rozejrzałam się  dokoła. Widać że to dosyć popularne miejsce bo praktycznie przy każdym stoliku ktoś siedzi. Mimo tego że jest tu tyle ludzi to można się zrelaksować. Po chwili dostałam mój koktajl a potem przyszedł Nico. Powiedział że jako pracownik swoim znajomym może dawać karnety za które reszta musi płacić. Dał mi właśnie taki jeden karnet na miesiąc. Bardzo się ucieszyłam bo naprawdę uwielbiam jeździć i kocham to. Pogadaliśmy jeszcze chwilę a potem przyłączyły się do nas jakieś dziewczyny. Jim i Yam.
❤ ❤ ❤
Ah dziś niestety trzeba już iść do szkoły. Mam pewne obawy bo to jedna z najlepszych szkół w całym kraju w dodatku przyjęli mnie tylko dlatego że pani Sharon się za mną wstawiła i dość dużo zapłaciła. A ja?  Ja mogę do wszystko popsuć.
❤ ❤ ❤
Niestety jak zwykle musiałam się spóźnić. Co prawda nie do szkoły ale do auta gdzie czekała na mnie Ambar. Nasza bardzo krótka całe szczęście kłótnia bo inaczej to by mnie chyba zabiła. No ale nasza bardzo krótka rozmowa nie należała do najmilszych. Wczorajsza zresztą też. Raczej mnie nie lubi... No ale w sumie na co ja liczę?  Nagle pojawiać się w jej życiu i myślę że będzie mnie lubić.
Raczej tak to nie działa.
Kiedy dojechałam pod gmach budynku szkoły trochę się zdziwiłam. Nie sądziłam że szkoła może być taka ładna. Wielki starodawny dworek przypominał bardziej jakiś domek jakiegoś hrabi a nie szkołę. Weszłam do środka i zobaczyłam z boku jakąś samotną dziewczynę. A co mi szkodzi podejdę może się polubimy.
- Hej!  Jestem Luna a ty? – Zagadałam.
- Hej. Nina. – Powiedziała nieco nieśmiało.
- Czemu siedzisz sama Nina?  - Zapytałam.
- Nie mam przyjaciół z którymi mogłabym spędzać czas przed przerwą.-
- W takim razie to twój szczęśliwy dzień Nina!  Od dziś ją będę twoja przyjaciółką. – Oznajmiłam na co Nina uśmiechnęła się. Podałam jej rękę i rozmawiając dalej poszliśmy pod klasę. W pewnym momencie na korytarzu zauważyłam znajomą postać jednak po chwili zniknęła mi z pola widzenia więc zignorowałam to i Ruszyłam dalej. Nagle poczułam jak ktoś zakrył mi rękami oczy i wyszeptał do ucha: - jednak się spotykamy kelnereczko -. Nie wiem czemu ale kiedy tak mi szeptał do ucha przeszły mnie dreszcze bardzo miłe dreszcze. Jednak chwilę potem ogarnęłam się i zajęłam jego ręce z moich oczu.
- Król paw?  Co ty tu robisz? –
- Hmm... Uczę się? – Odpowiedział i uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Pogadamy później bo już -  * drrrrrrrrrr * powiedział – No właśnie bo za chwilę będzie lekcja. –
Pożegnaliśmy się i udaliśmy w stronę naszych klas.

Hej. Tak więc dziś dowiedzieliśmy się jak luna poznała swoich przyszłych przyjaciół. Mam nadzieję że się wam podobało za wszelkie błędy przepraszam. Oczywiście powiedzcie mi i swoim zdaniu w komentarzach.

Lutteo - Historia de AmorWhere stories live. Discover now