Historia de Amor - Poranek

1K 56 5
                                    

Przetarłam oczy i ziewnęłam, z pół zamkniętymi oczyma zaczęłam szukać mojego telefonu by sprawdzić godzinę. Kiedy go wreszcie wymacałam Spojrzałam już nieco bardziej rozbudzona na wyświetlacz. Siódma dwadzieścia. Hmm jakoś dziś dziwnie wcześnie wstałam. Zaczęłam ruszać nogami poprawiając sobie kołdrę. W pewnym momencie moja noga dotknęła innej. Jednak nie była to moja druga noga. Spojrzałam w tamtą stronę. Ach no tak Matteo... Zapomniałam o nim. On przynajmniej jeszcze spał. Ja natomiast miałam tak że jak już się obudzę to nie zasnę ponownie. No chyba że obudzę się o 2 albo 4 w nocy. Moje oczy jeszcze raz skierowały się chłopaka. Wyglądał tak słodko kiedy spał. Leżał na brzuchu a głowę miał odwróconą do mnie tyłem. Wzięłam jego włosy do ręki i zaczęłam się nimi bawić rozmyślając o wszystkim co zdarzyło się ostatnio. A było tego dość sporo więc miałam o czym myśleć. Najbardziej martwiłam się tatą i Simonem. Simonem – bo od kąd przyjaźni się z Matteo gadamy coraz mniej. Ale cóż cieszę się że w ogóle mamy kontakt. Moje myśli znów powróciły do taty. Ciekawe co tam u niego. Niestety nie mogę dzwonić do mamy bo tej popsuł się telefon. Co jeśli coś mu się stało.

Matteo
Gdy się obudziłem poczułem że ktoś smyra mnie po plecach i bawi się moimi włosami. Przypomniałem sobie powoli wydarzenia z poprzedniego dnia. Tak. Smyrała mnie najpewniej luna ponieważ to z nią spałem. Było mi Bardzo miło więc nie chciałem przerywać. Uznałem, iż będę udawać, że śpię. W między czasie zacząłem myśleć o wczorajszej odpowiedzi luny w butelce. O kim ona mogła mówić? Luna przestała mnie smyrać i zmarła. Ciekaw o co chodzi odwróciłem się na drugi bok i spojrzałem na nią.
- O już nie śpisz. – Powiedziała dość smutno jak na nią a potem jej wyraz twarzy przybrał zaniepokojenie może nawet strach.
- Co się stało kelnereczko? – Zapytałem obejmując ją. Oddała przytulasa. – Chodzi o tatę? – Dopytywałem się dalej. Pomachała głową oznajmiając mi że mam rację. – Luna. Uspokój się twój tata jest pod świetną medyczną i nic na pewno mu nie będzie. Obiecaj mi coś?  -
- Zależy co. – Odpowiedziała.
- Obiecaj mi że nie będziesz się już martwić. Dobrze?  - Spytałem
- Dobrze – Zgodziła się po czym jeszcze bardziej wtuliła w mój tors. Nasze spojrzenia skrzyżowały się. Pomalutku złączem zbliżać moją twarz do jej twarzy. Po chwili ona też zaczęła tak robić nasze usta dzielił może dwa milimetry. W tym momencie ktoś wszedł do pokoju. Oboje jak oparzeni odsunęliśmy się od siebie po czym Spojrzeliśmy w kierunku drzwi. Gaston i Nina.
- Ups. Przepraszamy nie chcieliśmy wam przeszkadzać. – Zaśmiał się odrobinę speszony Gaston.
- Co?  Ale my.. Nic to... No nie... Nie ten...- zacząłem się tłumaczyć..

Gaston
Obudziłem się bo właśnie ktoś – ktoś czyli Nina – kopnął mnie tam gdzie chłopaków się nie kopie. Zapewne przez sen ale z dużą siłą. Spojrzałem na kruchą brunetkę. Nie sądziłem, że może mieć tyle siły kopiąc świadomie a co dopiero nie świadomie. Ta dziewczyna mnie coraz bardziej intryguje. Czego jeszcze o tobie nie wiem?  Pomyślałem. Przez chwilę zapomniałem o bólu lecz ten po chwili powrócił. Przez co wydałem z siebie ciche jęknięcie.
- Przepraszam. – Wyszeptała.
- Nic się nie stało. A skoro już nie śpisz to może obudzimy naszych przyjaciół? – Zapytałem chociaż I tak i tak bym tak zrobił. Dziewczyna ochoczo przytaknęła i wstała z łóżka. Na palcach jak najciszej potrafiliśmy poszliśmy do drzwi od pokoju Matteo. Nie pukając otworzyliśmy drzwi. Jednak to co zobaczyliśmy w środku przerosło moje wyobrażenia. Bowiem Luna i Matteo prawie się całowali.

Hej!  Dziś tak na zakończenie dnia króciutki rozdział. Mam nadzieję że się podoba. Komentarze i gwiazdki miłe widziane.

Lutteo - Historia de AmorWhere stories live. Discover now