Historia de Amor - Wycieczka

1K 54 7
                                    

Luna
Poszłam do łazienki by wsiąść prysznic, umyć zęby i tak dalej. Kiedy kończyłam brać prysznic usłyszałam ciche pęknięcie a potem ledwo słyszalne syczenie. Nie przyjęłam się tym zbytnio i wróciłam do mycia włosów. Po około 5-6 minutach do łazienki wparował Matteo. Pisnęłam zasłaniając się rękami. Całe szczęście prysznic zrobiony był z grubego szkła z, że tak to nazwę zniekształceniami, więc chłopak nie mógł mnie zobaczyć. Wychyliłam głowę by zobaczyć czemu tak raptownie i w dodatku podczas tego jak się myję wszedł tu. Jednak tego się nie Spodziewałam. Na podłodze była mniej więcej 4 centymetrowa warstwa wody.
- To nie ja! – Rzuciłam od razu po zbadaniu sytuacji.
- Od kąd tu mieszkam czyli od 4 lat nic się nigdy nie popsuło. Przyszła Luna i tyle na tego zostało. – Zaśmiał się Włoch.
- Ale to naprawdę nie ja Matteo!
- Wiem wiem.... Śmieje się tylko, rurka doprowadzająca wodę do prysznica pękła. Ja idę wyłączyć wodę a ty w tym czasie idź do mnie do pokoju się ubrać. – Dodał już wychodząc. Nie odpowiedziałam zrobiłam jak kazał. Po paru minutach byłam już ubrana w łazience gdzie wszyscy pomagali Eunice – pokojówce Matteo i Arnoldowi – jego konserwatorowi sprzątać.
- A gdzie Matteo? – Zapytałam.
- Pojechał po część a nas zostawił z sprzątaniem... – Odpowiedział mi Gaston. Pomachałam głową na znak że rozumiem i zrobiłam krok w przód po ścierkę. Niestety jak to ja musiałam się poślizgnąć. Byłam już przygotowana na twarde spotkanie z zimną i mokrą podłogą. Lecz tuż przed zderzeniem ktoś Złapał mnie z pasie a następnie uniósł.
- Dzięki królu pawiu! – Powiedziałam nie widząc bohatera. Ale ja nie musiałam go widzieć bardzo dobrze wiedziałam że to Matteo. Tylko on potrafi mnie złapać z taką lekkością. Czasem zastanawiam się czy on jest taki silny czy ja taka chuda. Jednak za każdym razem po przemyśleniach stwierdzam, że to, to pierwsze.
- Proszę...
❤ ❤ ❤
Kiedy udało nam się zażegnać problem wszyscy zeszliśmy na śniadanie. Były Jajka na miękko. Ucieszyłam się bo już od jakiegoś czasu miałam na nie ochotę, ale niestety coraz zadziwi mogłam spokojnie zjeść śniadanie. Bo cóż im mniej czasu do wakacji tym więcej nauki oraz prac domowych. Ale dziś jest sobota więc nie mam zamiaru o tym myśleć.
- To co dziś robimy?  - Zapytał Gaston a wszyscy oprócz króla pawia spojrzeli na mnie.
- Ja nic nie wiem!  Gadajcie z Matteo! – Podniosłam ręce w górę a znak poddania się. Po moich słowach Ich wzroki i tym razem również z moim powędrowały na Matteo. Ten sobie jednak nic z tego nie robił tylko przeżuwał jedzenie. Chyba się zamyślił bo wyglądało na to, że nie słyszał co do niego mówię. Postanowiłam, że przerwę ciszę chciałam go klepnąć w udo. Ale, że jestem niezdarą praktycznie od urodzenia to nie trafiłam tam gdzie chciałam. I klepnęłam go w krocze. Natychmiast na mnie spojrzał uśmiechnął się uwodzicielsko i zaczął poruszać brwiami w górę i dół. Położył rękę na moim kolanie po czym uśmiechnął się szarmancko.
- Ahh Matteo. To było przez przypadek!  - Powiedziałam zabierając jego rękę z mojej nogi. – A teraz powiedz nam co zaplanowałeś...
- Ja? Hmm.... Co wy na to żeby iść do parku liniowego a potem nad zalew obok? – Zaproponował. Wszyscy przystali na jego propozycję.
❤ ❤ ❤
- Matteo mówię ci, że źle skręciłeś! – Krzyczałam na chłopaka, gdy ten nie słuchał, ani mnie, ani nawigacji i jechał zupełnie w przeciwną stronę. Nie odpowiedział mi chociaż wiedziałam, że słyszał. Ale jak to on jak zwykle uważa, że tylko on ma rację. Czasem mnie tym denerwuje. Ale co zrobić taki już jest.
- I co?  Ha! Miałem rację!  - Chwalił się gdy 15 minut później wysiadaliśmy na parkingu w lesie.
- Tak tak... Ty jak zawsze masz rację... – Przyznałam.
- Wiesz jak tam dojść nie? – Spytała Nina.
- Tak wiem. – Odpowiedział nieco urażony Matteo.
- To wy chłopaki idźcie pierwsi a my z Nina będziemy za wami! – Zawołałam robiąc parę kroków w tył. Gaston podniósł tylko rękę i pokazał kciuka w górze po czym zaczął razem z Matteo iść przez ścieżkę pośród wielkich nie miłe wyglądających drzew i chaszczów.
- O czym chciałaś mi powiedzieć? - Spytałam dziewczyny.
- Mam dwie rzeczy o których chciałam z tobą pogadać. Pierwsza chyba zakochałam się w Gastonie. – Powiedziała na jednym wydechu bym nie mogła jej przerwać.
- To super!  - Ucieszyłam się i przytuliłam przyjaciółkę. – A ta druga?
- Co ty dziś rano robiłaś z Matteo jak do was wyszliśmy?
- Ja??  My?  My n..nic....-  Zaplątałam się wywołując tym śmiech u dziewczyny obok.
- Dobra dobra... – Mówiła nadal się śmiejąc.
- No, ale naprawdę ja po prostu.. – Zaczęłam ale całe szczęście Matteo mi przerwał :
- Hej dziewczyny?! O czym gadacie?
- No lepiej podziękuj Matteo luna! – Zaznaczyła Nina.
- Dziękuję! – Powiedziałam przytulając Matteo.
- Nie wiem za co, ale ok.
Po paru minutach doszliśmy do kamiennego mostku była to jedyna droga do parku liniowego gdzie mamy zamiar iść. Jedyna ponieważ park ten znajdował się na tak jakby wyspie.
❤ ❤ ❤
- Ale ty wiesz jak to założyć?  - Gaston specjalnie zadał takie pytanie by wyprowadzić Włocha z równowagi.
- Zrozumcie w końcu, że ja wiem wszystko! – Zdenerwował się.
❤ ❤ ❤
Przeszkody były najróżniejsze. Od tych prostych jak ścianka wspinaczkowa, do naprawdę trudnych jak przykład zwisające liny po których trzeba było przejść. Dotychczas tego nie wiedziałam, ale teraz już wiem, że strasznie boję się wysokości. I przy jednym z odcinków drogi po prostu zaczęłam się strasznie bać.
- Luna coś się stało? – Zapytał Matteo czekając na mnie na jednej z baz.
- Nie. Boję się i nie przejdę tego. – Zaczęłam panikować.
- Luna spójrz na mnie... Dasz radę... Razem damy radę zrobić wszystko. Rozumiesz?
- Matteo uwielbiam cię wiesz?
- Wiem... Wiem...
Ruszyłam na przód. Kiedy dotarłam na bazę gdzie czekał Matteo przytuliłam go a potem ruszyłam dalej wyprzedzając go.
❤ Nina ❤
- To co teraz robimy?  - Zapytałam kiedy wszyscy ukończyli tor przeszkód.
- Chodźmy na kajaki! – Zaproponował Gaston. Zgodziliśmy się.
Przystań była pełna kajaków i rowerów wodnych. Kupiliśmy więc dwa kajaki każdy na godzinę i udaliśmy się założyć kamizelki ratunkowe. Trochę się przestraszyłam bo nigdy nie pływałam kajakiem a skoro dają kamizelki to musi istnieć ryzyko że coś się stanie. Pocieszył mnie Gaston i obiecał, że jeśli będę z nim w kajaku to na pewno nic mi się nie stanie. Przystałam na jego propozycję nie tylko dlatego, że się bałam. Chciałam też, zresztą tak samo jak on, aby Lunę i Matteo połączyło coś więcej niż przyjaźń. Wiem, że luna go kocha bo przecież mi o tym mówiła. Co prawda Gaston nie chce mi nic powiedzieć, ale Matteo na pewno też kocha Lunę. Widzę jak na nią patrzy... jak się przy niej zachowuje... Widzę jaki jest przy niej szczęśliwy... Szkoda, że na mnie nikt tak nie patrzy. Ale cóż Luna jest inna niż ja, bardziej otwarta na świat i nowych ludzi. Chociaż dzięki niej i tak już się bardzo zmieniłam. Może kiedyś ktoś mnie pokocha tak jak Matteo kocha Lunę. I może kiedyś ja zakocham się w kimś tak jak luna w Matteo. I oby tem kimś nie okazał się Gaston. Może... Ale jak na razie chce pomóc przyjaciółce. Więc razem z Gastonem wykombinowaliśmy, że "przez przypadek" się zgubimy.
❤ Matteo❤
- Poczekaj zadzwonię do nich. Przecież nie mogli się zgubić. – Powiedziałem i wyjąłem telefon z kieszeni.
- Ugh... - Brak sygnału. U Niny też. Co się z nimi stało?  Nie ważne zadzwonię potem.
- Nie odbierają chodź przejdziemy się. – Przytaknęła złapałem ja więc za rękę i pewnym ale wolnym krokiem ruszyłem przed siebie. Trwaliśmy w ciszy, ale nie tej krępującej lub nie zręczniej. To było miła cisza. Spojrzałem na niebo był już zachód słońca. Może nie tak pięknie jak ten nad morzem, ale i tak był wspaniały. Niebo było różowo – żółto – niebieskie. Bezchmurne. A słońce chowające się za koronami drzew wyglądało olśniewająco. Zresztą nawet gdyby był to zwykły szary dzień to z dziewczyną obok byłby moim najwspanialszym. Moje oczy zwróciły się w jej stronę. Poznałem tyle dziewczyn. Tyle różnych dziewczyn. A jednak tylko przy Lunie czuję się niepowtarzalnie. To jest ten moment. Powiem jej co czuję... Skierowałem nasze kroki w stronę ławki a następnie Usiadłem zostawiając miejsce dla dziewczyny. Posłałam mi szczery uśmiech. Najładniejszy jaki widziałem.
- Luna muszę ci coś powiedzieć... – Rozpocząłem dosyć tajemniczo.
- Chciałem powiedzieć Ci to już dawno ale się bałem. Bałem twojej reakcji. Wiesz uwielbiam spędzać z tobą czasu prawda? Wszystko co robię jest lepsze kiedy tylko jesteś obok. Mój śpiew, taniec, jazda na wrotkach. A kiedy trzymam cię w ramionach mam wrażenie że właśnie przytulam cały swój świat. Kiedy cię widzę z innym mam ochotę umrzeć. A jeden twój uśmiech naprawia mi humor nawet w najgorszy dzień. Luna ja... Ja cię kocham!  - Powiedziałem, ale tylko w myślach. Bo kiedy już miałem zacząć mówić w moim gardle pojawiła się wielka kula uniemożliwiając mi powiedzenie zamierzonych słów. Stchórzyłem. Nie wiem tylko czemu. Mówiłem już co na wzór tego setką Lasek. A tej jednej nie mogę . - Widzisz jak na mnie działasz Lunito?  - znowu powiedziałem tylko w myślach.
- Matteo co chciałeś mi powiedzieć? – Zapytała wygrywając mnie z zamyślenia.
- Że bardzo ładnie wyglądasz! 
- Matteo?  Obiecaj mi, że zawsze będziemy przyjaciółmi. I nic się nigdy nie zmieni. Obiecujesz? – No właśnie przyjaciółki. Tylko przyjaciółmi i nigdy nic się nie zmieni.
- Obiecuję.

Hejka! Na początku pragnę przeprosić za brak rozdziału wczoraj ale niestety miałam imprezę rodzinną więc nie miałam czasu. Chcę też podziękować wszystkim za tysiąc wyświetleń. Naprawdę bardzo dużo to dla mnie znaczy. Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania.

Lutteo - Historia de AmorWhere stories live. Discover now