Historia de Amor - Wyznanie

1K 60 19
                                    

*Drrrrrrrrrr drrrrrrrrrr * - zadzwonił mój budzik. Nie lubiłem go używać ale niestety nie było wyboru jakoś do szkoły wstać trzeba było. Westchnąłem i z zamkniętymi oczami zacząłem szukać telefonu by wyłączyć nieznośny dźwięk. – Drrrrrrrrrr drrrrrrrrrr – ponownie zadzwoniła znienawidzona przeze mnie maszyna. Chociaż nie tyle maszyna co aplikacja bo w końcu mam ją na telefonie.
- Matteo wyłącz to... – Marudziła Luna zdejmując że mnie swoją nogę.
- Próbuję. – Mówiłem macając stolik nocny który stał koło łóżka. W końcu się udało znalazłem mój telefon i wyłączyłem budzik. Rozciągnąłem się ziewając jak lew. Po czym pomału poczłapałem w kierunku łazienki.
- Jak się spało? – Zapytałem wychodząc z łazienki.
- Dobrze...
- Cieszę się.
-Idę się ubrać widzimy się na śniadaniu – Zawołała wychodząc z mojego pokoju. Postanowiłem, że pójdę w jej ślady. A już po paru minutach byłem ubrany. Potem się uczesałem i tak dalej. Typowa codzienna rutyna. Kiedy zszedłem na śniadanie Luna już jadła. Jak widać ona szybciej układa sobie włosy. Usiadłem przy stole na przeciw Luny i zacząłem rozglądać się po tym co stoi na stole. Spojrzałem na śniadanie dziewczyny. Jadła naleśniki. Rozejrzałem się.
- Ej ja też chciałem naleśniki! – Powiedziałem z lekkim oburzeniem po zbadaniu zawartości stołu.
- Kto pierwszy ten lepszy. Królu pawiu. – Odpowiedziała nie wzruszenie. Ponownie obadałem wzrokiem stół. Jajka, kanapki, parówki i coś jeszcze. Ale ja nie chciałem żadnej z tych rzeczy. Ja chciałem naleśnika. Wykorzystałem więc chwilę nieuwagi luny i podkradłem jej jednego.
- Ej! – Nie zdążyłem, zauważyła...
- Hmmm?  - Zapytałem jak gdyby nigdy nic. Ona jednak tylko westchnęła i wróciła do jedzenia.
❤ ❤ ❤
- Luna! Szybko. – Krzyczałem stojąc przy aucie. Teraz pierwszy raz w życiu zrozumiałem Ambar. I pomyśleć że ona tak ma cały rok. Kiedy w końcu luna zaszczyciła mnie swoją obecnością chciałem wyglądać tak jak bym był na nią zły. Niestety próbując udawać złość zapomniałem że do luny mam jakąś taką słabość i nie potrafię nawet udawać, że się na nią złoszczę.
- Już już Królu pawiu.
- No nareszcie. - Westchnąłem.
- A ty to mogłeś sobie układać grzywkę pół godziny...
- Ale to nie przeze mnie się spóźnimy. – Broniłem się chociaż wiedziałem, że to ja mam rację więc nie muszę się przejmować jej słowami.
- Bla bla bla bla... – Nie dawała za wygraną luna.
Podczas drogi zdążyliśmy się pogodzić i znów posprzeczać jeszcze ze trzy razy. Ale skończyło się na tym, iż luna oparła się o mnie i zaczęła coś robić w telefonie. Jak później udało mi się podejrzeć pisała z kimś. Ale nie chciałem być wścibski postanowiłem nie podglądać.
- Pamiętasz o twojej a w sumie naszej roli? – Zapytałem.
- Chodzi ci o to że mam udawać twoją dziewczynę? – Tym razem to ona zadała pytanie.
- Tak, o to.
- Pamiętam, pamiętam. – Powiedziała i pocałowała mnie w policzek. W momencie dotknięcia jej ust do mojego policzka przez moje ciało przebiegł dreszcz. Bardzo przyjemny dreszcz. Uśmiechnąłem się i objąłem ją ramieniem.
❤ ❤ ❤
Zaraz po wyjściu z auta złapałem Lunę a rękę. Doszliśmy tak do drzwi a potem Pożegnaliśmy się pocałunkiem(w policzek) i odeszliśmy w swoje strony. Od razu skierowałem się w stronę moich przyjaciół.
- Hej Gaston, cześć Simon! – Przywitałem się. Na co ci odpowiedzieli tym samym .
- Chłopaki mam problem... – Zacząłem dosyć tajemniczo. Na twarzach moich kolegów pojawiło się zaciekawienie. – Z dziewczyną... – Dodałem nieco skrępowany. Jeszcze nigdy z żadną nie miałam problemu. Zawsze to ja pomagałem innym z dziewczynami. W życiu bym się nie spodziewał, że będę prosił o radę w tej kwestii. Życie jednak potrafi zaskoczyć.
- Ty i problem z dziewczyną? – Zaśmiał się Gaston.
- Chłopakiem to poważna sprawa! – Krzyknąłem przez co kilka osób na korytarzu spojrzało się na nas dziwnym wzrokiem.
- Ok ok... Tak więc o co chodzi? – Zapytał poważnie Simon.
- No właśnie jaka dziewczyna przysporzyła problemy Matteo Balsano? – Dodał mniej poważnie Gaston.
- Chyba się zakochałam... W... W... L-l-unie. – Wyznałem niepewnie.
- Wow... – Chłopaki się naprawdę zdziwili. Tylko nie rozumiem czym. Co ja nie mogę się zakochać?  Czy oni myślą, że ja nie mam uczuć?  Kolejny powód za który uwielbiam Lunę. Ona wie jaki jestem w środku kim tak naprawdę jestem. Tylko ona jest w stanie nie patrzeć na to co na zewnątrz.
- Ale tak właściwie to czemu tak uważasz?  - Zapytał Gaston.
- Sam nie wiem czy to na pewno miłość. Dlatego właśnie przychodzę do was. Bo jeśli to miłość to moja pierwsza prawdziwa. Opowiem wam jak się przy niej czuję, kim dla mnie jest a wy na podstawie tego powiecie mi czy się zakochałem czy nie. Ok?
- Ok – Krzyknęli równocześnie.
- No więc przy niej czuję się niesamowicie. Jeden jej uśmiech poprawia mi humor w najsmutniejszy dzień. Uwielbiam na nią patrzeć, słuchać jak śpiewa, przytulać ją, spać mając świadomość, że jeśli przewrócę się na drugi bok będę mógł ją objąć. Kocham z nią jeździć, kocham kiedy oglądamy wspólnie film a ona się boi i kryje w mych ramionach. Albo kiedy po prostu siedzimy wspólnie na kanapie ja trzymam sobie głowę na jej kolanach a ona bawi się moimi włosami. Przy lunie nawet zwykła kanapka jest o wiele smaczniejsza. Wiem że mogę na niej  polegać. – Zrobiłem przerwę w moim monologu na wzięcie oddechu i zobaczenia co wywołało hałas po drugiej stronie korytarza. Jak się okazało Nina była czymś tak zadowolona a jednocześnie zaszokowana, że z wrażenia upusciła książki. Jednak ważniejsze było koło Niny. Stała tam bowiem Luna. Jak zwykle wyglądała olśniewająco i nawet w zwykłym mundurku szkolnym wyróżniała się na tle innych dziewczyn. Złapaliśmy kontakt wzrokowy. Trwał on zapewne kilka sekund ale dla mnie była to cała wieczność. – No i kocham patrzeć w jej piękne oczy...- dokończyłem a potem rozmarzyłem się. Ocknąłem się dopiero kiedy Simon zaczął machać mi ręką przed oczyma.
- Oo stary... Zabujałeś się i to po uszy. – Śmiali się.
- I co ja mam teraz zrobić? – Zapytałem bardziej siebie niż ich.
- Jak to co?  Iść i jej to powiedzieć!
- A co jeśli ona tego do mnie nie czuje i przez to zniszczę naszą przyjaźń?- przestraszyłem się.
Luna
Za rękę doszliśmy pod drzwi a potem rozeszliśmy się w swoje strony. Natychmiast udałam się do Niny która stała pod ścianą. Pogadałyśmy chwilę o lekcjach.
- Nina mam problem... – Przyznałam zawstydzona tym samym przerywając naszą rozmowę o moim tacie. – Chodzi o chłopaka... O M-m-atteo. – Dodałam po kilkunastu sekundach. Dziewczyna nic nie mówiąc zaczęła się uśmiechać, ale i jednocześnie pokazując mi żebym powiedziała więcej. – Chyba go kocham... – Przyznałam się.
- Opowiadaj! – Krzyknęła.
- No więc... Przy nim czuję się jak przy nikim innym. Jego uśmiech naprawia wszystko w okół. Uwielbiam z nim tańczyć, śpiewać, przytulać go, oglądać z nim film. Kocham mieć go koło siebie, spać koło niego. Wszystko co robię wspólnie z nim jest ciekawsze, fajniejsze, jeśli to jedzenie to smaczniejsze. Uwielbiam kiedy siadamy razem u niego na kanapie on opiera głowę o moje nogi a ja bawię się jego włosami. Albo kiedy jest mi smutno przychodzi do mnie i kładzie się między moimi nogami. Wiem że mogę na niej polegać. A ten nasz pocałunek wczoraj...niby Udawany a ja kiedy się całowaliśmy czułam się jak nigdy wcześniej. A kiedy jest koło mnie wiem że mogę wszystko. – Przerwałam ponieważ Nina upuściła książki. Spojrzałam na drugi koniec korytarza. Stał tam.
Jak zwykle na jego widok nogi zaczęły mi się uginać. Przez chwilę patrzeliśmy sobie w oczy. – No i kocham patrzeć w jego piękne czekoladowe oczy. – Rozmarzyłam się.
- Rzeczywiście się zakochałaś. – Zaśmiała się Nina.
- I co ja mam teraz zrobić? – Zapytałam.
- Powiedzieć mu. – Odpowiedziała spokojnie Nina chociaż sama dobrze wiedziała, że to nie łatwe.
- A co jeśli on mnie nie kocha?  Zniszczę tylko naszą przyjaźń...

Hejo! Oto kolejny rozdział. A no i zaprawa to komentowania bo to naprawdę motywuje. ;-)

Lutteo - Historia de AmorWhere stories live. Discover now