Nie pozwolę im cię skrzywdzić

7.4K 670 72
                                    


No i macie kolejny rozdział. Dosłownie go wybłagaliście :*


Biegniemy w stronę zamieszania.

Tłum gromadzi się przy jednym z murów domu. Staję na palcach, żeby zobaczyć co przykuło ich uwagę. Kiedy zauważam co jest obiektem takiego zainteresowania podnoszę dłoń do ust.

Na ścianie krwią napisane jest jedno zadanie.

"Wszyscy zginiecie."

Zza rogu wyłania się mężczyzna. Jego ręce są całe we krwi. Jakby to on napisał to zdanie...

Ja go znam.

Czuję jak kolana się pode mną uginają. Arnar łapie mnie za ramiona, żebym nie upadła. Czuję jak w oczach wzbierają mi łzy.

Zerkam na Arnara, który patrzy na mnie ze współczuciem.

– Dlaczego on? – pytam, będąc na skraju rozpaczy.

Arnar nie odpowiada.

– To nie może być on. On nie zrobiłby czegoś takiego – tłumaczę. A potem ile sił w płucach krzyczę: – Ernesto!

***

Chłopak podnosi głowę słysząc swoje imię dobiegające z tłumu. Patrzę mu w oczy.

A on tylko kręci głową jakby niedowierzając w to, co przed chwilą zrobił.

Albo chciał temu zaprzeczyć.

Nie wiem czy mogę mu wierzyć. Fakty wskazują na to, że to on napisał zdanie. Ale...

To mój przyjaciel, prawie brat.

Znam go. On nie mógłby czegoś takiego zrobić.

Ludzie coś krzyczą. Na początku nie wiem o czym, ale potem słyszę jedno słowo.

Chłosta.

Zrozpaczona chcę się przecisnąć przez tłum. Widzę jak strażnicy ciągną Ernesto na podest, na którym zwykle chłostają czy ścinają głowy zbrodniarzom. To tutaj lud wydaje wyroki na morderców czy rabusiów; to oni tutaj decydują. Król i królowa nic o tym nie wiedzą. Wiem, że wyrok na Ernesto się odbędzie.

Muszę to przerwać.

***

Tłum nie pozwala mi przejść. Przepycha mnie pod podest. Widzę jak przypinają dłonie Ernesto do słupa. Chcą go wychłostać!

Wychłostać! Zrób coś!

Arnar trzyma się blisko mnie, a kiedy chcę się przecisnąć przez tłum powstrzymuje mnie.

– Nie możesz nic zrobić.

– To mój przyjaciel! Muszę coś zrobić! Nie będę patrzeć jak cierpi! – krzyczę.

– Co zrobisz?! Co?!

– Jeśli będzie trzeba, przyjmę za niego karę.

Wyrywam mu się i wchodzę w tłum.

Mam wrażenie, że przeciśnięcie się przez zbiorowisko ludzi trwa wieczność.

Słyszę pierwszy świst bata i krzyk Ernesto.

Z krzykiem odpycham dwie kobiety i wskakuję na podest.

– Stop!

            – Stop!

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Tigre [W TRAKCIE POPRAWEK]Where stories live. Discover now