Poznajmy się bliżej

7.8K 639 33
                                    

Kajuta kapitana jest ogromna, przeszklona i bardzo... wykwintnie udekorowana.

Za kotarą z prawej strony stoi łóżko z ciemnego drewna z czerwoną pościelą. Jest starannie pościelone. Czyżbym miał do czynienia z... perfekcjonistą? Kajuta jest czysta, nie śmierdzi tu tak jak na pokładzie. Poskładane ubrania leżą spokojnie w szafie, okna są umyte, żyrandol lśni. Na jego biurku wszystko ma swoje miejsce. Ołówki lezą obok siebie w prostej linii, notes leży na środku. Wszystko jest jakby odmierzone od linijki.

 – Trochę mnie zaskoczyłeś tym porządkiem – komentuję.

– A co myślałeś, że wszyscy jesteśmy brudasami?

– Raczej tak – przyznaję szczerze, z czego on się śmieje.

– Może załoga nie jest jakaś szczególnie czysta, ale ja lubię porządek. I staram się go utrzymać nawet pośród załogi – oznajmia zdejmując płaszcz i zawieszając go na krześle.

– Za godzinę podadzą nam kolację, a teraz pokażę ci twój kąt – mówi, przechodząc na drugi koniec pokoju i odsłaniając grubą, czarną kotarę.

Za nią stoi dodatkowe łóżko.

– Mogłem spać z załogą – oznajmiam.

To kłamstwo. Dobrze, że z nimi nie śpię. Kapitan wydaje się być o wiele milszym towarzyszem. Poza tym załoga chyba mnie nie lubi.

– Wolę mieć cię blisko siebie, na wypadek gdyby któremuś z moich zachciało się rozlewu krwi.

Kiwam głową.

– W kącie masz wannę. Możesz się odświeżyć i przebrać. W szafie masz jakieś ubrania.

Puszcza kotarę i zostaję sam w swoim "pokoju".

Po dwóch dniach wreszcie mogę się wykąpać. Spociłem się, biegnąc tak cały dzień. Plus – przebywanie z piratami strasznie mnie stresuje.

Na razie mam jaką taką pewność, że nic mi nie zrobią, ale nie wiem jak długo potrwa to zawieszenie broni. Muszę być czujny. Nie ma mowy, żebym zginął z rąk tych łotrów.

***

Kapitan ubrany w garnitur wygląda jakby nie pasował do całej tej pirackiej scenerii. Wygląda trochę jak książę.

A najlepsze, że to ja nim jestem, a wyglądam gorzej od kapitana pirackiego statku. PIRACKIEGO STATKU! Wyobrażacie to sobie?

Dobrze, że nikt mnie tu nie zna. Jaka żenada.

Mam na sobie jakąś pożółkłą ze starości lnianą koszulę, spodnie, które musiałem podwinąć w nogawkach i ściągnąć w pasie. Na to założony mam skórzany płaszcz do ziemi.

Wygląda to trochę tak, jakby nasze role się odwróciły. Teraz to ja wyglądam jak pirat, a on jak książę.

Ukrywając niezadowolenie siadam do stołu.

– Przepraszam za te ubrania – oznajmia od razu jakby obwiniał się, że tylko to dla mnie znalazł.

Kapitan mnie przeprasza. Mnie.

Cóż za cudowne uczucie.

– Bywałem w gorszych sytuacjach.

Oj tak, czasami musiałem kilka dni chodzić w tych samych, ubrudzonych krwią ubraniach. To jest jeszcze niczym. Ale mimo wszystko wolałbym założyć coś innego.

– Wyobrażam sobie.

Nakłada mi kurczaka, a potem sobie.

– Zawsze się zastanawiałem, dlaczego nigdy cię nie złapali – oznajmia, biorąc do rąk półmisek z warzywami. – Bo cię nie złapali...?

– Najwyraźniej nie jest to proste – mówię, unikając odpowiedzi na drugie pytanie.

– Jaki jest twój sekret? – pyta, a ja patrzę na niego z uniesioną brwią. – Oj przestań. Jesteśmy podobni, nie zdradzę cię.

Różnimy się bardziej niż myślisz.

– Jestem ostrożny.

– Na pewno jest coś jeszcze.

Tak, jestem cholernym księciem!

– Zawsze robię kilka dni przerwy pomiędzy morderstwami.

– I nadal cię nie złapali? – upewnia się.

Kurwa, ile razy będziesz jeszcze zadawał to pytanie?

– Jak widać na załączonym obrazku.

Kapitan kręci głową z uśmiechem.

– Znudziła ci się Ameryka? – pyta, siadając i zaczynając jeść.

– Można tak powiedzieć.

– Gdzie tym razem się wybierasz?

– Włochy.

– Piękny kraj – mówi rozmarzonym głosem. Patrzę na niego jak na idiotę.

– Tak – mamroczę niewyraźnie.

– Zaczynam jeść, bo ta rozmowa wydaje mi się coraz dziwniejsza.

Tigre [W TRAKCIE POPRAWEK]Where stories live. Discover now