Księga

8.2K 665 92
                                    

Następnego ranka znów wstaję wcześnie ale nie po to by oglądać wschód słońca. Oj nie.

Przechodzę na skraj ogrodów królewskich pod las, by na wszelki wypadek schować się między pniami. Na szczęście, kiedy przedzierałam się przez ogród nikt mnie nie zatrzymał, ale też starałam się być niezauważalna.

Znajduję sobie miejsce między drzewami i zaczynam rozgrzewać kark i ramiona, potem nogi i kostki. Po chwili zaczynam odtwarzać wszystkie kroki jakie wykonywał książę. Moje uderzenia wydają się mocne, ale wykopy wciąż są za niskie i mam problem z utrzymaniem równowagi na jednej nodze.

Robię jeszcze kilka wykopów, ale wydaje mi się to śmieszne, bo nic nie wychodzi mi tak jak powinno. Wyglądam po prostu komicznie.

Z westchnieniem siadam na ziemi. Miałam nadzieję, że choć w jednej rzeczy będę dobra – kradzież i wspinanie się na dachy się nie liczy, to żadna sztuka. Jestem beznadziejna...

Nie!, zaprzeczam sama sobie. Nie poddam się tak łatwo.

Z determinacją wstaję na równe nogi. Wymierzam kilka uderzeń pięściami, a potem robię wymach nogą. Chwieję się i upadam twardo na tyłek.

– Au!

– Najpierw musisz popracować nad równowagą, mała – mówi ktoś za moimi plecami.

Odwracam się przerażona.

– Pan Emiliano!

Starszy mężczyzna w mundurze gwardzisty uśmiecha się szczerze.

– Nie sądziłem, że cię tu spotkam.

– No tak... Moja historia potoczyła się inaczej niż sądziłam – mówię z uśmiechem.

– A teraz przyłapuję cię na niszczeniu królewskiego trawnika swoimi czterema literami – mówiąc to podpiera się pod boki.

Ze śmiechem wstaję z ziemi.

– Gdybym wiedziała co robię, trawnik miałby się bardzo dobrze.

– Cóż... Muszę przyznać, że nie wiesz co robisz. – Za to zdanie dostaje kuksańca w bok. – Ale to może się zmienić.

– Tak? – zagajam.

– Cóż, ja nic nie mówię, ale może potrzebna ci moja pomoc. – Wzrusza ramionami. – Wiesz, nie chcę żebyś się kompromitowała.

Wybucham śmiechem.

– Takiej szczerości jeszcze chyba od nikogo nie słyszałam – mówię, nie przestając się śmiać.

– To chcesz potrenować czy nie?

– A wyglądam jakbym nie potrzebowała treningu?

– Raczej nie.

***

– Jas! Coś do ciebie! – krzyczy Mel, wpadając do mojego pokoju. – A co ty tu robisz?

Dosłownie przyłapuje mnie na rwaniu swojej najgorszej sukienki. Postanowiłam sobie zrobić spodnie do ćwiczeń, bo w kiecce jest to dość trudne. A że nie posiadam żadnego materiału, musiałam się pozbyć jednej ze swoich sukienek.

– Nieważne. – Nie czeka na moją odpowiedź. – Mam coś dla ciebie.

Wręcza mi dużą paczkę. Potrząsam nią, nic się nie odzywa.

– Dam ci chwilę –oświadcza i już jej nie ma.    

Otwieram paczkę. Na wierzchu leży koperta – idealnie zapieczętowana, niepognieciona, położona dokładnie pośrodku paczki. Biorę ją ostrożnie do ręki, otwieram i rozkładam list. Przelatuję szybko wzrokiem po całej kartce.

Tigre [W TRAKCIE POPRAWEK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz