2.

1K 43 9
                                    

Budzą mnie szepty i kilka szturchnięć, delikatnych oczywiście w ramię. Mruczę chwilę niezadowolona, że ktoś wybudził mnie z mojej drzemki, ale w końcu otwieram powoli oczy.

- Dzień dobry. Jesteśmy już w Lesznie, możesz wstać - mówi ciepłym głosem z uśmiechem na ustach Przemek. Widząc jego przepiękne oczy odwzajemniam jego gest.

- Tak szybko? Która godzina?- pytam przeciągając się.

-  Już późno. Wpół do jedenastej. - odpowiada mi chłopak - Chodź, prześpisz się u nas. Jutro cię odwiozę. I tak jadę na trening.

- Proszę cię! I tak narobiłyśmy już wam sporo kłopotów. Pójdę na autobus. Pokażesz mi tylko gdzie jest przystanek?- mówię z nadzieją, że w końcu chłopak odpuści.

- Oj, wiesz o tej godzinie autobusy już u nas nie jeżdżą. Nie masz więc wyjścia.- odpowiada z uśmiechem- Nie martw się, nie sprawisz nam kłopotów. To jak, zgodzisz się u nas nocować?

- Bardzo chętnie!- wydziera się Gośka. Chyba dopiero się obudziła i od razu zareagowała. Jak zwykle...

- Masz przesrane- szepczę do ucha chłopaka, który cały czas się nade mną pochyla.

- Ta...Dzięki- odpowiada również po cichu- Dobra to chodźcie pokażę wam gdzie będziecie spać. Wasze walizki już tam są. Piter je zaniósł.

- Będę musiała mu ogromnie podziękować. Gdzie on jest?- pyta się przyjaciółka, a my zaczynamy chichotać.

- Powinien być w salonie. Schodami w dół i pierwsze drzwi na lewo- mówi cały czas śmiejąc się Przemek.

Gośka odchodzi ucieszona, a ja dopiero teraz rozumiem co on powiedział. Jak to schodami w dół? Rozglądam się zdezorientowana i dopiero teraz zauważam, że leżę na łóżku. W domu. ICH domu.

- Wiesz, nie chcę być niegrzeczna, ale jak się tu znalazłam? Nikt mnie przecież nie budził- mówię oczekując jakiejś normalnej odpowiedzi.

- Ja cię tutaj przeniosłem. A tak przy okazji to jest mój pokój. Będziesz tu dzisiaj spać. I spokojnie, ja pójdę do salonu- odpowiada chłopak.

- A Gosię też przenieśliście? Chociaż jak uniosłeś mnie to logiczne, że ją też. W końcu ona jet modelką, a ja kelnerką- śmieję się- A poza tym, NA PEWNO nie będziesz spał na kanapie po tym co dla nas zrobiliście. Ja pójdę na kanapę.

- Chyba zwariowałaś. Piter też będzie spać na kanapie, jakoś sobie poradzimy. Gosia na przykład będzie spać u Piotrka i znając ją nie będzie na to narzekać.- tłumaczy mi wszystko Przemek.

- Nie martw się. Gdy tylko ją spotkam powiem jej, że śpimy na kanapie. Wy możecie spać u siebie.- opowiadam swoją wersję nie przyjmując odwrotu.

- Ale ty jesteś uparta. No dobrze, możecie iść spać na kanapę, ale gdy tylko będziesz coś potrzebować już wiesz gdzie mnie znaleźć.

- Dobrze, wiem, wiem. A powiesz mi jeszcze gdzie są moje walizki?- pytam chcąc wziąć swoją piżamę oraz kosmetyczkę.

- Tutaj leżą- mówi ze śmiechem i pokazuje fotel, obok którego są moje torby.

- O, rzeczywiście. Nie zauważyłam ich.- również zaczynam się śmiać- A pokażesz mi tylko jeszcze gdzie jest łazienka? Obiecuję, że to już ostatnia prośba.

- Możesz mnie prosić o co tylko chcesz, i kiedy chcesz. A co do łazienki to chodź, zaprowadzę cię.

Wstaję z łóżka i podchodzę do moich walizek. Biorę z jednej piżamę i kosmetyczkę. Teraz zaczynam żałować, że wzięłam taką skąpą piżamę..Ale wiadomo, że na takich wakacjach wszystko się mogło zdarzyć. Wracając do piżamy to była bielizna. Taka trochę zbyt odkrywająca bielizna..Pozostaje mi liczyć, że kiedy będę iść do salonu nikt mnie nie zauważy. Biorę również ubrania na jutro, ponieważ gdy tylko wstanę od razu je ubiorę. Dobra, podchodzę do Przemka, który chyba na szczęście nie widział mojego ubioru na noc. Idę za nim mijając kilka drzwi. Chyba już wszyscy oprócz braci i nas śpią. Może to i lepiej. Gdy dochodzimy na koniec korytarza, chłopak się zatrzymuje. Czyli tu jest łazienka.

-Wiesz, niestety nasz zamek się zepsuł. Ale nie martw się powiem bratu żeby tu nie wchodził. To do jutra. Dobranoc- mówi Przemek i idzie do salonu.

- Dobranoc. I dzięki za wszystko.- mówię na odchodne i wchodzę do łazienki.

*chwilę później*

Na szczęście nikt nie zakłócił mi spokojnego mycia się. Pozostaje mi tylko szybkie przejście pod koc gdzie nikt nie zauważy mojej skąpej bielizny. Wychodzę więc szybko z łazienki i biegnę po schodach. Niestety jak to ja już po dwóch stopniach zaczynam się turlać w dół. Gdy już leżę na ziemi, wstaję szybko z nadzieją, że nikt zaniepokojony hałasem się tutaj nie zjawi. Niestety gdy jestem w połowie drogi, słyszę za sobą cisze gwizdy i coś w stylu: Uhuhuhu. Momentalnie się zatrzymuję i odwracam chcąc zobaczyć kto rozbiera mnie wzrokiem. Okazuje się, że jest to...





Taaaaak. Mogę być polsatem, ale co tam. Po prostu muszę jeszcze ogarnąć  trochę szkołę. Tak, cały czas chodzę do szkoły :) Kiedyś wam może zdradzę gdzie. A tak w ogóle, jak myślicie kto to był? Możecie pisać w komentarzach. No, to mam nadzieję, że rozdział się spodobał. A! I tak przy okazji. Wiecie, że dzisiaj Przemek Pawlicki ma urodziny? No, ale ok wracając, życzę wam miłego dnia bądź nocy i do zobaczenia w kolejnych częściach. Pa, pa :)



Start w miłość [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz