Tym razem rani mnie w drugie udo. W lesie rozbrzmiewa mój wrzask.

– Przestań!

– Ona i tak się uleczy! Po kilku godzinach nic jej nie będzie.

Następnie rani mnie w ramię. Z mojego gardła wydobywa się ryk. Ryk zwierzęcia.

Mimo przerażającego ryku mężczyzna nie przestaje mnie ciąć. Już nie czuję kiedy zadaje kolejne rany.

– To za całą moją rodzinę – mówi do mnie. – Wasz gatunek zabił mi wszystkich!

Mój wewnętrzny głos podpowiada mi co robić. Że mam się nie poddawać bez walki. Że powinnam się wydostać. Ale najdziwniejsze jest to, że...

Chce żebym przywołała w sobie złość i dobroć, smutek i radość, nienawiść i przebaczenie... Wszystkie możliwe emocje, które drzemią we mnie i które poznaję od urodzenia.

Ale dlaczego? Jak to ma mi pomóc?

Zaufaj mi.

Kto to powiedział?, pytam w myślach.

Nie zadawaj teraz pytań. Potem na nie odpowiem.

Kim ty, do cholery, jesteś?

Jasmin! Rób co każę.

Wzdycham w myślach, bo tak naprawdę jestem już prawie nieprzytomna z bólu i utraty krwi.

– Przestań! – słyszę jak jeden mężczyzna powstrzymuje drugiego.

Nie czuję kolejnych fal bólu co oznacza, że naprawdę przestał.

Teraz nasza kolej.

Na co?, myślę – czuje się trochę głupio rozmawiając sama ze sobą.

Na zemstę.

Zaczynasz mnie przerażać.

Rób co mówię. Pomyśl o sile jaka drzemie w tobie. Wyobraź sobie... tygrysa siedzącego w tobie i pragnącego się uwolnić. Musisz mu pomóc i pozwolić mu uciec. Resztą ja się zajmę.

Ty?, pytam rozbawiona. Przecież siedzisz w mojej głowie. Jesteś częścią mnie.

Jestem częścią ciebie, która została zapomniana.

O czym ty mówisz?

Musisz się pospieszyć. Kiedy odzyskasz trochę sił, oni znów zaatakują.

To mnie przekonuje, by zostawić pytania na później.

Wyobrażam sobie dżunglę. Dookoła rosną wysokie na kilkanaście metrów drzewa, a z nich spływają lniany. Strasznie tu zielono, a słońce ledwo przedziera się przez rozległe korony drzew. Przede mną stoi tygrys, jednak zamknięty jest w klatce. Pręty są grube, ale dostatecznie od siebie oddalone, by móc przecisnąć przez nie dłoń. Tygrys wygląda pięknie i dostojnie. Pragnę go dotknąć za wszelką cenę.

Poza tym śpi, więc mnie nie ugryzie.

Wkładam rękę między pręty i przelatuję dłonią po jego miękkim futrze. Zaczynam go pieścić aż słyszę donośne mruczenie. Budzi się, ale tylko patrzy na mnie błagalnym wzrokiem. Chce, żebym go uwolniła.

– Czekaj, kolego. Muszę znaleźć wejście.

Okrążam klatkę aż znajduję kłódkę.

Tigre [W TRAKCIE POPRAWEK]Where stories live. Discover now