Rozdział 35.

1.6K 177 79
                                    

Elain (wspomnienie)

Minął miesiąc, a może i więcej. Straciłam poczucie czasu. Dimitr przychodził do mnie codziennie, przynosząc wszystkie posiłki, po czym siadał i obserwował, jak jem. Od tamtego dnia, gdy zgodziłam się na jego grę, nie odezwał się do mnie choćby słowem. Kilkanaście razy próbowałam zacząć rozmowę, ale w odpowiedzi rzucał mi tylko obojętne spojrzenia. Ta ciągła cisza zaczęła stawać się dla mnie na tyle nieznośna, że mój organizm przestawił się tak, iż w ciągu doby spałam szesnaście godzin. Sny dawały mi chociaż namiastkę normalności. Pozostałe osiem godzin spędzałam głównie na jedzeniu i kąpieli.

Dziś jednak dopadł mnie ten dzień w miesiącu, gdy nawet nie miałam siły wstać z łóżka. Leżałam na nim zwinięta w kłębek od momentu, gdy wschód słońca wybudził mnie ze snu. Ból w podbrzuszu dał mi o sobie znać z taką samą siłą, jak i zawsze, a może nawet z trochę większą.

Starając się jak najmocniej rozluźnić, by oszczędzić sobie bólu, starałam się przypomnieć jakiś wesoły moment z mojego życia. Niestety, każde wspomnienie nasuwało mi na myśl wioskę, w której się wychowałam, a więc i to jak zostałam poświęcona.

- Co ci jest?

Byłam tak zdziwiona, słysząc głos inny niż mój własny, że musiałam kilka razy zamrugać, by upewnić się, iż różowo włosa dziewczynka przede mną nie była wytworem mojej wyobraźni.

- Jestem Nirami, ale możesz mówić mi Nira. Co ci jest? - ponowiła swoje pytani nastolatka.

- Boli mnie brzuch - odparłam.

- To widzę, ale dlaczego? - dopytywała.

- Po prostu, raz w miesiącu tak mam - nie wiedziałam, jak inaczej mogę jej to wytłumaczyć.

- Aha - odparła, jakby zastanawiała się nad czymś niezwykle ważnym. - Coś ci na to pomaga?

- Zazwyczaj przytulałam się do mamy, ale tutaj mam tylko poduszkę - wyznałam smutno.

- Już nie. Jak chcesz, to możesz się do mnie przytulić.

Po tych słowach dziewczynka po prostu weszła pod moją kołdrę i zamknęła mnie w uścisku. Nie ukrywam, że mi tego brakowało. Odwzajemniam jej gest ze zdwojoną siła, chowając swoją głowę w zagłębienie pomiędzy jej szyją a obojczykiem.

- Jak tu weszłaś? - zapytałam, gdy już się trochę uspokoiłam.

- Mogę wchodzić, gdzie tylko chcę. Mój brat mówi tylko, bym nie wchodziła w drogę moim starszym siostrom, ale na ogół to robię, co mi się żywnie podoba. A ty, co tu robisz?

- Gdybym to ja wiedziała...

Nie skończyłam swojej wypowiedzi, bo do pokoju akurat ktoś wszedł, zwracając zarówno moją, jak i Niry, uwagę.

- Co ty tu robisz?! - W pokoju zagrzmiał donośny głos Dimitra.

- Leżę, nie widać? - odparła równie silnym tonem różowo włosa.

- Wyjdź stąd, Nirami. - rozkazał.

- Nie. Ona jest nieszczęśliwa i obolała. Można wiedzieć, czemu ją krzywdzisz? Uważałam cię za bardziej wrażliwego!

- Zapędzasz się, Nirami! Nie krzywdzę jej i nie zamierzam, a nawet jeśli, to tobie nic do tego. Ona jest moją własnością, nie twoją przyjaciółką. Masz w tej chwili opuścić ten pokój, siostro.

Dziewczyna niechętnie wypuściła mnie z objęć i nie patrząc na brata ani na mnie, wyszła z pomieszczenia, trzaskając głośno drzwiami tak, by każdy w promieniu kilkudziesięciu metrów poprawnie zinterpretował jej stan emocjonalny.

- Co cię boli? - zapytał, mierząc mnie wzrokiem, jakby chciał zamienić kołdrę mnie okrywająca w kupkę popiołu.

- Brzuch - odparłam, nie mając powodów, by zatajać prawdę.

- Dlaczego?

Rzuciłam mu błagalne spojrzenie, by się domyślił i nie kazał mi, bym mu to tłumaczyła, ale chyba nie zrozumiał, bo po chwili usiadł na skraju łóżka i zaczął wpatrywać się we mnie swoimi pięknymi, ciemnoniebieskimi oczami.

- Wiesz... raz w miesiącu jest taki czas, gdy prawie każdą dziewczynę łapie taki ból... i on oznacza, że kobieta jest blisko... no wiesz, tych dni, kiedy jej ciało krwawi.

- Jak to "ciało krwawi"? Dlaczego?

- O Boże, nie wiem, jak ci to dokładniej wytłumaczyć. Chodzi o te dni, gdy kobieta krwawi. Każda tak ma.

Jego oczy nagle powiększyły się do rozmiaru talerzy, a malujące się w nich przerażenie było wręcz przezabawne. I pewnie bym się roześmiała, gdyby nagle nie złapał mnie silny ból w dole podbrzusza, przez co przez moją twarz przebiegł cień bólu.

- Mocno boli?

- Nie - odparłam, siadając i podciągając swoje kolana pod brodę, zmniejszając ból. - Na pewno bardziej mnie bolało, gdy twoja genialna siostrzyczka wbiła mi nóż w brzuch.

- Sarami już nigdy cię nie dotknie - powiedział gniewnie.

- Okej. Wybacz, ale to nie jest mój dobry dzień, więc jeśli nie masz żadnym życzeń, to wolałabym odpocząć.

Po tych słowach obróciłam się do niego tyłem i zwinęłam w pozycji embrionalnej. Niecałą minutę później poczułam, jak materac za mną się ugina i zostaję wciągnięta w objęcia demona, przez co, o dziwo, poczułam się lepiej.

- Odpoczywaj, maleńka.

- Będziesz tak leżał cała noc? - zapytałam resztkami chęci do jakiejkolwiek rozmowy.

- A chcesz?

- Wygodnie mi.

Po tych słowach demon zaśmiał się cicho i przytulił mnie mocniej dając mi do zrozumienia, że zostaję. Nie miałam ani ani siły ani chęci by się sprzeczać.

Hej! Co powiecie na wyzwanie. Piszecie komentarz o treści "dzień", a ja za każdą osobę odejmę jeden dzień do czasu udostępnienia kolejnego rozdziału. Piszecie "noc", a rozdział ma dodatkowe 100 słów. A tak poza tym, jest tu jeszcze ktoś?

✒Jak daleko trzeba uciec?✒Where stories live. Discover now