Rozdział 26

1.8K 195 12
                                    

Elain  

 Obudziło mnie warczenie Agry. Coś było nie tak. Wstałam szybko i rozejrzałam się po jaskini. Agra stała przy wejściu do jaskini i groźnie powarkiwała.

Nagle coś rozbłysło na fioletowo i Agra padła na ziemię sparaliżowana. Chciałam krzyczeć, lecz nagle w mojej głowie usłyszałam ostrzeżenie, bym tego nie robiła. Głos kazał mi jak najszybciej się schować. Czułam, że ogarzyca żyje i wiedziałam, że jeśli mi się coś stanie, to nikt nie przybędzie jej z pomocą. Oto jedna z głównych wad miejsc osłoniętych magicznymi barierami. 

 Zaczęłam szukać kryjówki, ale to nie miało sensu. W pobliżu nie znajdowało się żadne miejsce, gdzie można by się skryć!  

 Czułam, jak zaczynam panikować. Nie miałam gdzie się schować, nie mogłam uciec i nie posiadałam broni.  

 Już po mnie. 

 Uspokój się   

 Co jest?! 

 Musisz się uspokoić.  

 Kim jesteś? 

 Tobą.  

 Mną? 

 Tak. Twoją drugą naturą.  

 Od kiedy ja mam drugą naturę? 

Od kiedy zaczęłaś stawać się demonem, jednak to nie jest teraz istotne. Musisz się skupić. Pomyśl o przestrzeni i pustce. O nicości i przejrzystości. 

 Po co? 

 Po kobyle co co.   Jeśli chcesz byśmy przeżyły, to rób, co mówię! 

 Okej! 

 Usiadłam pod ścianą i zaczęłam myśleć o tym wszystkim, co mówiła... Mówiłam? To ja mówiłam? 

 Skup się!  

 Okej, okej.  

Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie pustkę oraz nicości. Coś przezroczystego iniewidzialnego. Coś, czego nie można było zobaczyć gołym okiem. 

 - Nie ma jej tu - powiedział ktoś, jakby się dławił flegmą. 

 - Jak to nie? Ma musi być! Ogar by tu bez niej nie siedział. Poza tym, Pani nas tu wysłała, więc nie może być w innym miejscu - dodał drugi. 

 - To najwidoczniej się pomyliła. 

 - Widziałeś, by się kiedyś pomyliła? Właśnie. Więc lepiej znajdźmy te dziewczynę, zabijmy i wracajmy do domów, zanim jej kochaś się dowie i nas rozszarpie. 

 Patrzyłam na dwa typy, które kręciły się po jaskini i zastanawiałam się, co się dzieję. Przecież siedziałam praktycznie na przeciwko. Spojrzałam na swoją rękę i zamarłam. Nie widziałam jej. Była przezroczysta. O cholera, jestem niewidzialna! 

 Uspokój się! Musisz być spokojna, aby się nie ujawnić. To demony trzeciej klasy, nie zobaczą cię tak długo, dopóki nie będziesz chciała się pokazać. 

 Okej. 

 Korzystając z nie uwagi oprawców, ruszyłam do Agry. Musiałam się upewnić, że wszystko z nią dobrze. Gdy już byłam dwa metry od ogara, natknęłam się na kamień, który okazał się moim katem. Lecąc na ziemię, wydałam z siebie krótki pisk, przez co podniosłam energię ciała i z powrotem stałam się widoczna. Czym szybciej wstałam i zaczęłam biec, lecz było za późno. Dwie pary rąk pochwyciły mnie w ułamku sekundy z taką siłą, że nie mogłam się ruszyć. 

 - Proszę, proszę, jaka sprytna. Myślałaś że nam uciekniesz? Przykro mi, ślicznotko, ale musimy pokrzyżować twoje plany. 

 - Nie gadaj, tylko zabijaj - warknął ten z dziwnym głosem. Ich ciała nie miały dokładnego kształtu, wyglądały trochę jak cienie. 

 - Nie psuj mi satysfakcji, Azok. 

 - Będziesz ją miał po wykonaniu zadania, a teraz do roboty - rozkazał mniejszy kształt. 

 - Okej - powiedział ten potężniejszy i wyjął jedną ręką miecz ze swojego brzucha,po czym skierował go w moja stronę. - Miejmy to już za sobą. 

 W momencie, w którym demon zamachnął się mieczem, do jaskini wpadł silny powiew powietrza, rzucając widma na tylną ścian i łamiąc im przy okazji kręgosłupy. 

 Gdy tylko strach i adrenalina opuściły moje ciało, poczułam, jak uchodzi ze mnie cała energia. Byłam tak zmęczona, jakbym przebiegła maraton. Wycieńczona padłam  na ziemię, ale nie dane mi było odpocząć. 

 Do jaskini wszedł Dimitr, a raczej coś, co kiedyś nim było. Zawarczał groźnie i rzucił się w moją stronę. Coś we mnie próbowało odwarknąć, lecz zamiast tego z moich ust wydobył się pisk przerażenia. Byłam bezbronna. 

 Słysząc mój jęk Dimitr, zatrzymał się dwa kroki ode mnie i zaczął wracać do swojego normalnego wyglądu. Poczułam, jak bierze mnie na ręce i przyciska do swojej klatki piersiowej. Było mi tak dobrze. 

 Dimitr  

 Jak ona mogła być tak bezmyślna, by uciec ode mnie? Przecież powinna wiedzieć, że ucieczka spowoduje pogoń. 

 Dobrze, że uległa. Nie chciałem nawet myśleć, co mógłbym zrobić, jeśli jej demon miałby na tyle siły, aby stanąć do walki. Moja druga natura pragnęła jej coraz mocniej, ale w inny sposób niż normalnie. Coś tu nie grało i demon dobrze wiedział co, ale jak na razie nie miał chyba w planach mnie uświadomić. 

I te demony niskiej klasy. Co tu robiły? Nie powinny przejść przez barierę, a jednak im się udało. Muszą mieć kogoś nad sobą. A z tego jeden wniosek. Ktoś chce śmierci mojej kruszynki, ale kto? 

✒Jak daleko trzeba uciec?✒Kde žijí příběhy. Začni objevovat