Rozdział 47: Zrywamy się.

Start from the beginning
                                    

Potrząsnęłam głową starając się wyrzucić z niej nieprzyjemne widoki, które zaczęła podsuwać mi moja podświadomość.

Zdjęłam z ramienia torebkę i wstałam kierują się do salonu. Włączyłam telewizor aby posłuchać wiadomości i sprawdzić czy gdzieś w okolicy nie wydarzyło się nic złego.

Na szczęście nic nie przykuło mojej uwagi. Jakiś policjant wypowiadał się o poziomie przestępczości w LA, potem pojawiło się kilka informacji o ostatnich kradzieżach oraz o przybyciu jakichś ważnych gości do naszego kraju.

Podgłosiłam telewizor tak abym mogła słyszeć go w kuchni i wyszłam z salonu, kierując się we wcześniej wspomniane miejsce.

Przygotowałam dla siebie kilka kanapek oraz ciepłą herbatę, a następnie wróciłam do salonu zajmując miejsce na kanapie. Postawiłam talerz z kanapkami na szklanych stoliku, przysunęłam kolana do klatki piersiowej i ogrzewając swoje dłonie o ciepły kubek skupiłam się na telewizji. Przełknęłam kilka łyków ciepłego napoju i sięgnęłam po jedną z przygotowanych kanapek.

Po kilku minutach talerz został opróżniony wraz z kubkiem, dlatego odniosłam naczynia do kuchni i umyłam je wkładając do suszarki.

Po raz kolejny wróciłam do salonu i podeszłam do szafki w której znajdowała się nasza kolekcja filmów. Wybrałam „Bitwa o Ziemię” ponieważ nic innego jak na tą chwilę nie przyciągnęło mojej uwagi, cóż jakoś specjalnie nie miałam również ochoty oglądać filmu o kosmitach czy o czymkolwiek to było, ale jak na tą chwilę próbowałam chwycić się każdej rzeczy, która chociaż na kilka minut potrafiła odciągnąć moja uwagę.

Włączyłam film i usiadłam wygodnie na kanapie znajdującej się naprzeciwko plazmy.

Dwie godziny później siedziałam w swoim pokoju ucząc się na piątkowy sprawdzian z Hiszpańskiego i prawdopodobnie dalej bym to robiła gdybym nie usłyszała trzasku drzwi frontowych a następnie krzyku mojej rodzicielki, abym zeszła na dół.

Westchnęłam i spojrzałam na zegarek znajdujący się na szafce nocnej. 16:43.

Kiedyś uwielbiałam fakt, że rodzice od czasu do czasu zwalniali się z pracy i byli szybciej w domu, ale ostatnio kiedy zaczęłam spotykać się z Justin’em, jakoś nie za bardzo mi to pasowało, ponieważ kiedy ja byłam u szatyna oni mogli w każdej chwili wrócić nie zastając mnie w domu.

Zostawiłam swoją książkę i z ociąganiem zeszłam na dół.

Oboje moich rodziców znalazłam w kuchni kiedy rozpakowywali zakupy, które najwidoczniej kupili w drodze powrotnej.

-Cześć.-przywitałam się zwracając tym na siebie uwagę.

-Cześć słoneczko.-mruknął tata a mama w odpowiedzi uśmiechnęła się w moim kierunku.

Nie uważałam moich rodziców za najgorszych na świecie, ponieważ niebyli aż tacy źli. Oczywiście jak to rodzice, chcieli aby ich dziecko osiągało dobre wyniki w nauce, ale ostatnio nie naciskali na mnie pod tym względem, więc cieszyłam się.

-Kathe, pokłóciłaś się z Lilly?- szczerze mówiąc zdziwiło mnie pytanie mamy, dlatego spojrzałam na nią w niezrozumieniu.

-Co masz na myśli?

- Spotkaliśmy ją z tatą przed supermarketem i byłam niesamowicie zdziwiona jej niemiłym zachowaniem.- oznajmiła.

Przełknęłam ślinę i pokiwałam lekko głową.

- Tak miałyśmy ostatnio kilka nieprzyjemnych sytuacji i cóż… to wystarczyło aby nasza znajomość się zakończyła.- starałam się podać jak najmniej informacji i modliłam się w duchu aby ta głupia dziewucha nie poskarżyła się im z NASZYCH problemów.

- Dziewczyna strasznie się zmieniła, kiedy ostatnio ją widziałam była taką miłą uroczą dziewczyną, ale nieważne.- mama oparła się o blat kuchenny i popatrzyła na tatę a następnie na mnie. – Lilly powiedziała nam kilka rzeczy, które nie brzmią zbyt ciekawie, kochanie i chcielibyśmy z tobą o tym porozmawiać.

Pieprzona Suka!- pomyślałam i zacisnęłam pięści za plecami.

- Chodźcie do salonu.- oznajmił tata i ruszył jako pierwszy do wspomnianego pomieszczenia.

Posłusznie usiadłam na jednym z foteli obok kanapy, gdzie usiedli moi rodzice.

-Więc o co chodzi?- zaczęłam chcąc mieć to jak najszybciej za sobą.

- Lilly stwierdziła że wpakowałaś się w paskudne towarzystwo i spotykasz się z kryminalistą, jak to wyjaśnisz?- zapytał tata skupiając swój wzrok na mojej twarzy.

-Co?- zmarszczyłam brwi i zaśmiałam się wymuszonym śmiechem. -To nieprawda.-oznajmiłam.

Wiedziałam, że kiedyś musieli dowiedzieć się o Justin’ie ale nie miałam zamiaru przyznać się absolutnie do wszystkiego i tym sposobem własnoręcznie pogrzebać mój związek.

NIE. MA. MOWY!

- A więc nie masz chłopaka?- zapytała mama

-Tego nie powiedziałam.- pokręciłam głową i szybko zaczęłam kontynuować kiedy zauważyłam że oboje chcą się odezwać.- Od jakiegoś czasu spotykam się z pewnych chłopakiem i z pewnością nie jest on żadnym kryminalistą, jest zwykłym nastolatkiem takim jak ja. Nie dogadujemy się ostatnio z Lilly i dziewczyna od pewnego czasu zachowuje się naprawdę dziwnie, jest niemiła i ostatnio dość brzydko mnie potraktowała. Wiem, że robi to aby przypasować się nowym koleżanką i nawet w stosunku do Emilly jest okropna a wiecie przecież że to jej kuzynka. Nie wiem co wymyśliła tym razem ale nie powinniście absolutnie jej wierzyć. -podrapałam się po policzku zastanawiając się co mogę jeszcze dodać.

- Od jak dawna spotykasz się z tym chłopakiem?- zapytał tata.

- Od jakichś dwóch miesięcy.

- Dlaczego nie zaprosiłaś go jeszcze do nas, abyśmy mogli go poznać?- zapytała mama, marszczą brwi.

- Ostatnio nie macie czasu, więc nie chciałam wam zawracać głowy, kiedyś na pewno byście się poznali.- albo i nie, gdybyście o niczym nie mieli pojęcia.

- Może zaprosisz go na obiad lub kolacje? Weźmiemy z ojcem jeden dzień wolnego.

Pokręciłam szybko głową.

-Nie, nie musicie. –uśmiechnęłam się sztucznie, jakoś nie mogąc sobie wyobrazić spotkania moich rodziców z Justin’em.

-Daj spokój kochanie. Chcemy poznać twojego pierwszego prawdziwego chłopaka. Jesteś naszym jedynym dzieckiem, więc chcemy wiedzieć co dzieje się w twoim życiu, a skoro chłopak jest normalny, nie ma przeciw temu żadnych przeciwwskazań. Zapytaj kiedy mu odpowiada a ja przygotuje coś dobrego.

Przełknęłam ślinę lekko kiwając głową.

-Okay, przekaże mu.- kiedy tylko będę miała z nim jakikolwiek kontakt.

Nabrałam powietrza do płuc i zagryzłam dolną wargę.

-Mogę już iść do siebie?- zapytałam starając się ukryć moje zdenerwowanie.

-Jasne. – odpowiedział tata.

Nie musieli powtarzać mi dwa razy ponieważ niecałą minutę później byłam już w pokoju zamykając za sobą drzwi.

Dwóch rzeczy byłam pewna.

Pierwszej: że ta kolacja, obiad czy cokolwiek to będzie, będą niesamowicie trudne dla Justina, ponieważ będzie musiał udawać kogoś kim nie jest.

Druga: Lilly Mitchell dzisiejszego dnia sama wydała na siebie wyrok.

ONE LIFE | Justin Bieber ✔Where stories live. Discover now