Zajęliśmy miejsca na kanapie, trwając w przedłużającej się ciszy. Kątem oka dostrzegłam nerwowe pocieranie dłoni u Harry'ego. Na fotelu po mojej prawej siedziała Gemma, wzburzonym wzrokiem bombardując brata. Bezbronna i zagubiona Anne stała przy stoliku, błądząc spojrzeniem po pomieszczeniu. Ich panika powoli zaczęła udzielać się także mi, przez co trwałam tak w tej sytuacji lekko spanikowana. Nie mogłam tak zostawić tej napiętej atmosfery.
- Czy.. - wymamrotałam - Czy poznam Rob'a?
- Niestety nie będzie go na święta - szepnęła rodzicielka zielonookiego - Może herbaty?
Kiwnęłam głową, w duszy dziękując za propozycję. Nie ukrywam, czułam potrzebę wypicia czegoś, a sama bym tego nie zainicjowała.
Po kilku minutach, z niewielką pomocą z mojej strony, napoje trafiły na stół. Szturchnęłam chłopaka, zajmując koło niego miejsce.
- Dziękuję.. - burknął, piorunując mnie wzrokiem, na co tylko wzruszyłam ramionami.
W pewnym momencie zaproponowałam włączenie muzyki, ponieważ cisza wypełniająca pomieszczenie przyprawiała mnie o migrenę. Jeśli moje spotkania z rodziną miałby tak wyglądać, to jestem zadowolona z faktu, że mają mnie głęboko gdzieś.
- Nie przesadzacie trochę? - zirytowana odstawiłam kubek.
- Clair.. - upomniał mnie chłopak, jednak szybko uciszyłam go machnięciem dłoni.
- Po tylu latach moglibyście chociaż spróbować się dogadać, co wam niby szkodzi? - poprawiłam pozycję, w której siedziałam.
- Ona ma rację.. - powiedziała cicho Gemma.
- Jak ciągle ostatnimi czasy - prychnął Harry, a ja żartobliwie zdzieliłam go w udo.
- Myślałam, że po waszej wizycie u nas wszystko jest w miarę dobrze - westchnęłam.
- Bo nawet tak było - głos zabrała Anne, a ja byłam szczęśliwa, że zawiązali namiastkę rozmowy.
- Skorzystam z toalety - zerwałam się na równe nogi, pytając wzrokiem o drogę.
- Przecież dopiero co byłaś - szybko rzuciłam w chłopaka poduszką.
- Nieistotne - prychnęłam i ruszyłam we wskazanym kierunku.
Stanęłam za rogiem, oczekując jakiejś konwersacji. Z zajętego przeze mnie miejsca nie słyszałam wszystkiego dokładnie, jednak dam sobie rękę uciąć, że wszyscy brali w niej udział. O ile się nie mylę, słyszałam nawet śmiech zielonookiego.
Poczułam jakieś przyjemne ciepło w sercu widząc obraz Anne objętej ramieniem syna, gdy postanowiłam opuścić moją "kryjówkę" pod pretekstem powrotu.
- I to ja rozumiem - posłałam im ciepły uśmiech, siadając po drugiej stronie chłopaka i zarzucając na siebie jego rękę. Klepnęłam miejsce obok siebie, zachęcając Gemmę do dołączenia. Chętnie wstała, zajmując strefę bliżej Harry'ego - Dzielę się nim niechętnie - zażartowałam, co na całe szczęście rozluźniło atmosferę jeszcze bardzie, a brązowowłosy zrobił tak, bym zmieściła się w jego potężnym uścisku.
***
Było już całkiem późno, a ja właśnie kończyłam prysznic. Stanęłam na lodowatych kafelkach, szybko wycierając całe ciało, by narzucić na siebie coś ciepłego. Przed wyjazdem tak bardzo skupiłam się na Harry'm i tym, czy zabrał wszystko, że zapomniałam o piżamie. No ale mówi się trudno, dlatego ukradłam mu koszulkę. Naciągnęłam na siebie znacznie za duży materiał i wybiegłam z łazienki, szybko wskakując na nagrzany materac.
Ku mojej uciesze szybko zostałam przyciągnięta do jego klatki.
- Nawet nie wiesz jak mnie uszczęśliwia fakt, że przemogłeś się w sprawie z mamą - ucałowałam jego dłoń, którą uprzednio przysunęłam do ust.
- Jestem ci ogromnie wdzięczny za wszystko co dla nas robisz, Clair - szepnął muskając nosem mój policzek - Jesteś moim aniołem.
***
Dzisiaj trochę krótki, ale ważne, że dałam radę :D
Prosiłabym zajrzeć do "Wszystko i nic. Bo tak", gdyż poruszyłam tam dość ważną dla mnie sprawę :)
Co jeszcze...
4k odsłon i prawie 700 gwiazdek do tej części, pędzicie niczym burza ❤
أنت تقرأ
Fate. 2 |H.S|
أدب الهواةH: "Clair, chyba się w Tobie zakochałem..." C: "Ja w Tobie chyba też, Harry..." H: "Nigdy bym Cię nie zostawił. Jesteś dla mnie wszystkim, Clair. Jesteś moim powietrzem." H: "Za kogo Ty się kurwa uważasz, żeby inge...